poniedziałek, 26 września 2016

Rozdział 24 cz.2

Glasgow, 3 września 1997r.
Hermiono,

Nie mam pojęcia czym kieruję się, pisząc ten list. Może to ból jaki towarzyszy mi, gdy widzę twoje zdjęcia z innym, a może to ludzki odruch, by dowieść Ci, że pozostała we mnie krzta humanitarności. Chcę od razu zapewnić, że nie będę próbował Cię odzyskać. Nie mam nawet takiego prawa, po tym ile krzywd Ci wyrządziłem. Chciałbym jedynie byś przeżyła tą wojnę po stronie, którą obrałaś za właściwą. Skończysz rok, może wyjdziesz za mąż, znajdziesz pracę w Ministerstwie. Zrobię wszystko, by utrzymać Cię przy życiu, jednocześnie trzymając się z dala. Jestem Ci winny życie i jeszcze więcej.
Zdaję sobie sprawę, że wszystkie okoliczności jakie zaszły między nami przez ostatnie miesiące są dla Ciebie niejasne. Chcę Ci wszystko wyjaśnić, bo wszystko było ukartowane od początku. Wiesz tyle, że wybrałem Cię, bo Potter mnie namówił i obiecał mapę Huncwotów. Nie zastanawiała Cię nigdy powierzchowność tego układu? Stawka była większa. Potter wiedział, że zbliża się wojna i chciał Cię chronić jak tylko zdołał. To Dumbledore niespodziewanie stwierdził, że u mnie będziesz najbezpieczniejsza. Byłem wtajemniczany w Zakon, za pośrednictwem Snape’a, nigdy nie osobiście, dlatego musiałem się zgodzić na ten układ, by w przyszłości nie mieć problemu ze wstąpieniem. Przez cały czas wykonywałem drobne zadania dla Zakonu, jednak w międzyczasie Voldemort zaczął robić się podejrzliwy. To on zabił Narcyzę i to on był przyczyną każdej okoliczności gdy prawie traciliśmy życie. Podsycał Nott’a obietnicą odegrania się na mnie. Zauważyłem to w porę, dlatego zacząłem być mu oddany. Wtedy między nami psuło się najbardziej, pamiętam to napięcie i zapach przesiąkniętej whisky koszuli do dziś. Voldemort zaczął mi ufać, dawał mi coraz ryzykowniejsze misje, a gdy dzięki łasce z nieba, wracałem z nich żywy, wtajemniczał mnie coraz bardziej. Potem między nami zaczęło się układać, a ja zostałem pełnomocnym członkiem Zakonu. Ktoś z kręgów musiał się tego domyślić, bo podsycili moją wątpliwą wierność Riddle’owi. To wtedy Nott mnie zaatakował, a Ciebie uprowadził. Zakon zdołał nas obu odratować w czas, a my potem znów wróciliśmy do Malfoy Manor. Za wszelkie plotki dotyczące mnie, dostało się mojemu ojcowi, który przyrzekł Voldemort’owi, że sprowadzi mnie na pierwotną ścieżkę. Oboje uważali, że to Ty jesteś powodem moich dziwnych, niemal zdradliwych zachowań. Chcieli Cię unicestwić, wyeliminować. Riddle’a ukartował co cię złamie i pokaże Twoje prawdziwe oblicze i oddanie wobec niego. Ten wieczór, kiedy pozwoliłem Ci odejść, bo myślałaś, że zabiłem Weasley. To byli przypadkowi zwyrodnialce Voldemort'a pod wpływem eliksiru wieloskokowego. Wiedziałem, o tym już przed balem. Poinformowali mnie, a ojciec zagroził, że jeśli wyda się, że Ci o tym powiedziałem, zabiją Cię. Nie mogłem Cię o niczym informować, bo stawką było twoje życie. Pozwoliłem Ci odejść i uwierz Skarbie, że ten cały ból rozłąki i oszukania był mniejszy niż zielony promień wymierzony w Twoją klatkę. 

Wszystko co czytasz o mnie jest ustawione. Jestem pod wpływem ojca, który przyrzekł, że nie da za wygraną. Nie będę z nim walczyć, bo ryzykowanie Twojego życia, nigdy nie wchodziło i nie wchodzi w grę. Wojna jeszcze potrwa i będzie zbierać krwawe żniwa. Zrobiłbym wszystko, obiegłbym kulę ziemską, przepłynął Atlantyk, gdyby to dałoby mi choć nikły procent, że uniknie Cię widok tej rzezi.

Każdy mój dzień jest niewiadomą i balansowaniem pomiędzy życiem, a śmiercią. Chcę żebyś wiedziała, że cię kochałem. Kocham. I musiałbym zginąć przed ponownym zatopieniem stalówki w kałamarzu, żeby rzec, że nie będę kochał. Mój język samowolnie dotyka dolnych jedynek, by spotkać się z podniebieniem, moje usta bez mojej świadomości układają się w „o”, dolne zęby znów są wypychane przez język, a usta szeroko się rozłączają, wypowiadając Twoje imię przed snem. Nawet w kubku gorącej herbaty nie odnajduję ciepła, gdy ciebie nie ma. Byłaś moim wszystkim, byłaś moim niczym. Czekam na pewną śmierć, jednak przysięgam, że ostatnim tchem wrócę do Twoich ust.


Draco.




6 komentarzy:

  1. Nie mogę się doczekać następnego, pisz błagam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Opowiadanie jest okropne akcja bez ładu i składu Hermiona jako ofiara potem zakochana �� Poza tym uważam że przerabiasz Gdy jesteśmy sami a to już plagiat Zepsułaś mi przyjemność czytania Dramione.Nikomu nie będę polecać Gosia

    OdpowiedzUsuń