Witam:)
Wstawiam rozdział z (1 dniowym) opóźnieniem, ponieważ czekałam na poprawienie
tekstu. Szczerze? - nie jestem zadowolona
z tego rozdziału. Jest krótszy niż poprzednie więc za to również was
przepraszam.
Co do komentarzy - nie chcę się z Wami kłócić. Od początku zaplanowałam że nowe rozdziały będą się pojawiać za określoną liczbę komentarzy i nie chcę tego kwestionować.
Nie podoba mi się ten rozdział więc nie proszę o jakieś pochlebstwa a jedynie o wiadomość że przeczytaliście.
Pojawiła się prośba żeby zamiast 40 zejść na 30... W porządku. Szanuję was i jeśli wolicie nowy rozdział za 30 komentarzy to tak właśnie będzie.
P.S: Nie zniechęcajcie się po tym rozdziale. Kolejny będzie lepszy i dłuższy. Obiecuję.
Co do komentarzy - nie chcę się z Wami kłócić. Od początku zaplanowałam że nowe rozdziały będą się pojawiać za określoną liczbę komentarzy i nie chcę tego kwestionować.
Nie podoba mi się ten rozdział więc nie proszę o jakieś pochlebstwa a jedynie o wiadomość że przeczytaliście.
Pojawiła się prośba żeby zamiast 40 zejść na 30... W porządku. Szanuję was i jeśli wolicie nowy rozdział za 30 komentarzy to tak właśnie będzie.
P.S: Nie zniechęcajcie się po tym rozdziale. Kolejny będzie lepszy i dłuższy. Obiecuję.
Pozdrawiam
Blue Absolve.
♦♥♦♥♦
Tym razem liczyły się sekundy. Nie godziny, kwadranse czy minuty. Wystarczyłby
jeden mały moment, by pozbawić życia ich obojga. Ku jej zdziwieniu, był dziwnie
nieobecny. Nie spodziewała się, że szybko stoczy z napastnikiem pojedynek i
będą bezpieczni. To byłoby zbyt nierealne. Lecz on wpatrywał się osłupiałym
wzrokiem w różdżkę czarodzieja, który planował się z nimi rozprawić raz na
zawszę. Tym razem była w pułapce. Nikt magicznie nie przybył na ratunek, Draco
stoi osłupiały, a ona nie ma nawet różdżki... Różdżka! Pchnęła blondyna
na podłogę, a sama zrobiła unik. Gdy zbliżyła się do chłopaka, zauważyła, że z
głowy i czoła, leci mu krew. Popchnęła go zbyt mocno... Ale to nie miało
żadnego znaczenia. Lepiej, że żyje z ranną głową niż miałby umrzeć z rąk
jakiegoś psychopaty.
Wyciągnęła z jego kieszeni magiczny patyk, a w swoich dłoniach
poczuła ciepło magii Napastnik nie próżnował. Co chwilę rzucał coraz to
czarniejsze klątwy, które udawało jej się unikać. Wycelowawszy w niego, od razu
pozbawiła go różdżki. Biegła w stronę przeciwnika, by odkryć jego twarz,
która przykryta była srebrną maską, lecz resztkami sił, teleportował się. Gdy
dotarło do niej, że nie dowie się już, kim był ten człowiek, podbiegła szybko
do chłopaka. Z jego czoła nadal lał się strumień krwi. Rozerwała kawałek
sukni, a materiał przystawiła do skóry. Po chwili, zielony, jedwabny materiał
był przesiąknięty czerwienią. Kiedy krwotok ustał, a chłopak był już przytomny,
pomogła mu wstać i oparty o nią całym ciężarem, próbował iść przed siebie.
Wychodząc z sali głównej, ku ich zdziwieniu, spotkali Severusa, który stał w
cieniu i wpatrywał się w zaciemnioną przestrzeń. Bez słowa Nietoperz podszedł
do nich i teleportowali się do Malfoy Manor.
♦♥♦♥♦
– Nieźle go urządziłaś Granger – prychnął Snape i pomógł
chrześniakowi dojść do sypialni.
– To nie tak... – próbowała się tłumaczyć, lecz oschły
ton Profesora Eliksirów przerwał jej gwałtownie – Zamknij się i idź po
bandaże.
Bez słowa sprzeciwu pobiegła do kuchni po opatrunek. Bała się
tego, że blondyn będzie miał jej za złe, że mocno go popchnęła, lecz nie miała
wyboru. Gdyby nie ona, najpewniej by zginął.
Gdy weszła do sypialni, leżał na łóżku, a Nietoperz przyglądał mu
się bacznie. Podała mu bandaże, a sama usiadła na skraju łóżka. Mimo
wszystko, zrobiło jej się głupio, że to ona doprowadziła go do takiego stanu,
więc opuszkami palców zaczęła odgarniać jego blond pasemka z zabrudzonego krwią
czoła.
– Ogranicz te czułości, bo mi nie dobrze – warknął Snape, a ona
odruchowo odsunęła się od chłopaka o kilka metrów – Nic mu nie będzie, a ty
jeśli masz taką potrzebę walki, zgłoś się na ring – dodał nieświadomy tego, że
ktoś próbował ich zaatakować na śmierć.
– Niech Pan sobie już daruje – prychnęła i skrzyżowała ręce na
piersi. Miała dość powierzchniowego oceniania swojego znienawidzonego
nauczyciela.
Snape nie podtrzymując wymiany zdań, wyszedł z pokoju i najpewniej
aportował się do lochów.
– Jaką masz siłę Granger, nie spodziewałem się – rzucił w jej
stronę i uśmiechnął się w prawdziwy, ślizgoński sposób.
– Wiesz przecież,
że nie chciałam. Gdyby nie ja, nie wiadomo co, by się stało.
– A nie dostanę całusa na
przeprosiny? Nie skoczysz na łóżko? Ostatnio tak chętnie mnie całowałaś –
wyśmiał ją, a ona poczuła jak jej oczy zaczynają się bezwiednie szklić.
Myślała, że między nimi zaczęło rodzić się coś na wzór koleżeństwa, a on ją
perfidnie wykpił. Była przy nim, gdy jego pewność siebie gwałtownie się
podłamała, a gdy doszedł do siebie, traktuję ją jak ostatnią wiedźmę.
– Mam cię dość Malfoy – wyszeptała
przez łzy i wyszła trzaskając drzwiami.
♦♥♦♥♦
To nie było sprawiedliwe. Przez ostatnie dni troszczyła się o
niego bardziej niż kiedykolwiek o swoich przyjaciół, a on potraktował ją jakby
była nic niewarta. Po co udawanie? Jeśli nie chciał pomocy, mógł od razu
powiedzieć, a nie na końcu upokorzyć. Chciała teraz wyjść i krzyczeć jak bardzo
żałuje, że się do niego przekonała. Najwyraźniej nic nie znaczył dla niego ich
pocałunek.
Podeszła do okna za którym wiał mocny wiatr, a temperatura była
poniżej zera, dokładnie jak jej serce. Poczuła się tak zdradzona, że nie mogła
znieść myśli, że będzie go mijać przez najbliższe tygodnie. Prawie rzuciła
książką leżącą na stole, gdy nagle drzwi się otwarty. Stał w nich Nott. Była
wdzięczna mu za pomoc i bezcenne towarzystwo, lecz teraz miała okazję
rozszarpać go gołymi rękoma. Potrzebowała być sama.
– Miona– zaczął, lecz nie chciała słuchać
– Theodor, jest mi naprawdę ciężko. Dostałam nieźle w kość i chcę
być sama. Możesz choć raz się nie naprzykrzać i nie odwiedzać mnie, gdy cię o
to nikt nie prosi? – powiedziała ostro, chcąc, by się obraził i znalazł nowy
obiekt zainteresowania.
– Nie zamierzam być przy tobie na siłę – prychnął i ku jej
skrywanej satysfakcji, opuścił pokój.
Nawet nie zdawała sobie sprawy, ile perfidnej radości sprawiła ta
rozmowa Malfoy'owi, który słyszał wszystko za ścianą. Teraz już wiedział, że
pomiędzy tamtą dwójką wcale nie jest tak kolorowo jak sobie to wyobrażał.
♦♥♦♥♦
Nie widziała go od kilku dni. Rose nie wołała ją na śniadanie,
tylko przynosiła je do pokoju, a Malfoy znów na całe dnie wychodził. Nott
również się nie pojawił. Najpewniej nadal trzymał urazę. Była zdana tylko na
siebie i tego się trzymała.
Dopiero po jakimś czasie odczuł jak głupio wobec niej postąpił.
Druga strona łóżka była osamotniona, o ściany nie obijał się już dłużej
dziewczęcy śmiech, a jego usta powoli zapominały o malinowym posmaku Granger...
„Na Merlina. Draco!” – krzyczał w myślach. Czy ty tęsknisz
za głupią szlamą?! Wychodził na całe dnie, by nie spotkać jej na własnej
drodze. Nie miał zamiaru jej przepraszać czy tłumaczyć swojego zachowania.
Mimo wielu trudnych dla serca chwil, taki układ rzeczy podobał mu się. Był w pewnym
sensie wolny i wykorzystywał to najlepiej jak mógł. Wieczorami sprowadzał do
domu piękne, czystokrwiste lolitki, które kleiły się do niego, jak do żywego
srebra. Nie wiedział, że za każdym, gdy przychodził z coraz to nowszą zdobyczą,
ona płakała cichutko za ścianą.
Gdy pewnego razu obudził się po upojnej nocy spędzonej z
blondynką, nogi pokierowały go do jej sypialni. Nie zamierzał z nią rozmawiać.
No bo niby o czym? Chciał tylko sprawdzić czy nadal śpi. Jeszcze parę tygodni
temu, codziennie widział jej śpiącą buzię i kasztanowe oczy, którymi go
hipnotyzowała. Otwarł cicho drzwi i zobaczył jej drobną sylwetkę, otuloną
fioletową pościelą. Słyszał, że coś mamrotała przez sen. Zaciekawiony podszedł
bliżej i szybko tego pożałował.
– Theodor... Theodor... – jąkała.
Czyli tak się mają sprawy, pomyślał rozwścieczony. Pomysł
zaproszenia ją do wspólnego śniadania, wyleciał mu z głowy. On chcę przełamać
lody, a ona śni o jego rywalu... Niedoczekanie! Chciał dać Nott’owi szanse, gdy
widział jak się o nią stara i zabiega, lecz znów wrócił do starych zwyczajów.
Obracał mugolkami jak tylko mu sie podoba i zaczął podlizywać się Czarnemu
Panu. Nie zasługuje na nią, nawet
jeśli kupiłby jej z regał tych cholernych książek, krzyczał w myślach Blondyn.
Wyszedł z pokoju, kontrolując się, by nie trzasnąć drzwiami. Tylko tego
brakowało, żeby głupia Granger przyłapała go na obserwowaniu.
♦♥♦♥♦
Tej nocy śnił jej się koszmar z Theodorem w roli
głównej. Siedziała na kamieniu w środku lasu, aż nagle usłyszała, że ktoś
się zbliża i nie był to nikt, kto zechciałby jej pomóc odnaleźć drogę do domu.
Odruchowo sięgnęła po torbę, którą trzymała kurczowo na kolanach i zaczęła biec
ile sił miała w nogach, lecz napastnik był szybszy. Biegł za nią piątą minutę,
aż w końcu stanęła, bo nie dała rady biec dalej. To Nott był tym, który ją
gonił. Oparła się o pień drzewa i wpatrywała w niebo. Na pogodnej twarzy
chłopaka wyrósł chory uśmiech, a w jego dłoni ujrzała ostry nóż. Podszedł do
niej, a ona nie była w stanie się ruszyć. Kaleczył ją ostrzem, aż obudziła się
cała spocona. Przebrała się w świeże ubranie i zjadła śniadanie przyniesione
przez Rose. Długo nie rozmawiała z Szatynką, więc postanowiła nadrobić
zaległości. Gdy weszła do kuchni, zastała ją gotującą obiad.
– O! Szukasz może czegoś? – zapytała kobieta z uwydatnionym
brzuszkiem.
– Oh, nie. Chciałam porozmawiać.
– Nie chcę się wtrącać w twoje sprawy kochanie, ale słyszę jak
płaczesz po nocach... Co się dzieje?
– Nie chcę cię trapić moimi problemami – odparła z wymuszonym
uśmiechem – Jak tam malec?
– Daje mi w kość. Pewnie będzie wojownikiem – bąknęła – Nie
zmieniaj tematu Hermiono. Powinnaś mi powiedzieć co się stało.
Ukryła twarz w dłoniach, by ukryć, jak bardzo wspomnienie Malfoy'a
ją zabolało. Rose już wiedziała, że coś jest na rzeczy.
– Gdy był w rozsypce, pomogłam mu. Byłam przy nim. A teraz on to
wyśmiał... Wykpił nawet to, że go pocałowałam – ostatnie zdanie wyjąkała
ciszej, a brunetka przytuliła ją do piersi – A teraz co noc sprowadza
jakieś dziewczyny...
– Zachowuje się jak kretyn – stwierdziła ponuro Rose – Pogadam z
nim i jeśli jeszcze raz to się wydarzy, to osobiście się tym zajmę – obiecała i
wypuściła ją z uścisku. Gdy wyszła, kobieta oparła się dłonią o blat i nie
mogła uwierzyć w to, co jej powiedziała.
– Draco co ty wyprawiasz... – wymamrotała sama do siebie.
♦♥♦♥♦
Draco jak zawsze wychodził, by być jak najdalej od niej, a Rose
udała się dziś do miasteczka. Chciała iść z brunetką, lecz Blondyn zakazał jej
wychodzenia poza obszar rezydencji. Uwięziona w czterech ścianach, siedziała na
kanapie w salonie. Wpatrywała się w beżową ścianę i z nudów zaczęła liczyć
zapadnięcia w suficie.
Drzwi nagle się otwarły i stanęła w nich zakapturzona postać.
Wstała i już miała krzyczeć, gdy ujrzała twarz mężczyzny. Był to Stephen Hall,
który był od niej starszy o dwa lata i chodził do Ravenclavu.
– Chodź tu – ponaglił ją skinieniem ręki, lecz dziewczyna cofnęła
się do tyłu, bojąc się zaufać podejrzanej postaci – Teleportowałem się tu z
Hogwartu. Ron miał wypadek i chciał, by ktoś cię przyprowadził.
– Jaki wypadek?! – zapytała zaniepokojona. Przychodzi nagle jakiś
mężczyzna i chce jej pomóc się stąd uwolnić, ponieważ Ron miał wypadek. Jeśli
to prawda, a ona nie wykorzysta szansy, będzie tego żałować. A co jeśli
Rudzielec teraz walczy o życie i chce, żeby była przy nim? Nic jej tu nie trzymało.
Malfoy i tak ją ignorował, a do Rose pisałaby listy... Podeszła niepewnie
do mężczyzny, a ten ponaglił ją ręką.
– Nie możemy teleportować się tutaj? – zapytała.
– Nie. Będziemy musieli chwilę iść.
Nie pozostawało nic innego niż pośpieszne wyjście z domu. Nie
martwiła się, że Malfoy mógłby nagle wrócić, ale Rose już tak. Szli drobną,
prowadzącą do bramy wyjściowej ścieżką, aż się zawahała. W tamtym miejscu
została porażona przez tarczę.
– Czemu nie idziesz?
– Nie masz uprawnień do wyprowadzenia mnie stąd. Porazi
mnie.
W odpowiedzi złapał jej nadgarstek i ruszył przed siebie. Ku jej
zdziwieniu, przekroczyła niewidzialną linię i nic nie poczuła. Mimo
niezadowoleniu dziewczyny, kierowali się w stronę miasteczka. Szli, omijając
zaniedbane budynki pokryte pajęczyną i kurzem. Miała nadzieje, że tym razem się
uda. Próbowała kilkukrotnie wyciągnąć jakieś informację od Krukona, ale ten ją
ignorował. Gdy gwałtownie skręcili w prawo, poczuła, że na kogoś wpadła.
– Dokądś się wybierasz Granger? – zapytał lodowaty głos.
Dziewczyna spostrzegła, że Krukon leży obalony, najpewniej Petryficusem. Nic
nie odpowiedziała. Co miałaby mu powiedzieć? Że ma go dość? Że chce zwiać jak
najdalej od niego? Że każdej nocy przez niego płacze? Zanim się spostrzegła,
poczuła bolesny uścisk na swoim ramieniu. Zamiast teleportowania się, wlókł ją
za sobą jak szmacianą lalkę, a miejscowi śmierciożercy uśmiechali się
kpiąco.
– Przysięgam, że jeśli cię nie zabiję to cię uduszę – syknął jej
do ucha.
Gdy dotarli do drzwi, pchnął ją do środka. Przycisnął własnym
ciałem do ściany, a jego dłonie zacisnęły się boleśnie na jej pośladku.
– Jak mam ci dać do zrozumienia, że to nie są żarty, Granger!
Najwyraźniej jej milczenie bardzo go irytowało, bo jego ręce
wpijały się w jej skórę tak bardzo, że cicho jęknęła.
– On powiedział, że Ron miał wypadek... I chciał mi pomóc się do
niego dostać... – wymamrotała cicho, usilnie unikając jego spojrzenia.
– Wiesz kim on do cholery był?! To śmierciożerca! W życiu, by cię
nie zabrał do łasica! Ty głupia naiwna szla... – nie dokończył, bo przyciśnięta
pod nim, zaczęła żałośnie płakać.
– Rycz sobie! Proszę bardzo! Nie licz na to, że pozwolę ci się
teraz spotykać z Nott'em!
– Nie miałam takiego zamiaru – powiedziała cichutko i poczuła, że
jego uścisk zelżał. Odszedł od niej i sięgnął po niezawodną whisky.
– Czemu tak bardzo mnie wyniszczasz? Czemu? – spytała, stojąc przy
drzwiach do swojej sypialni. Odpowiedzi nie uzyskała.
Gdy obudziła się, odczuła skutki wczorajszego dnia. Okno było
zamknięte zaklęciem, w całym domu nie mogła znaleźć ani jednej książki, a drzwi
frontowe i do jego sypialni były zamknięte. To koniec, pomyślała. Pozostało jej
czekać do końca drugiego miesiąca pobytu tutaj. Trapiła ją jedna rzecz. Czemu
tak bardzo znienawidził Nott'a odkąd przyjechała do Malfoy Manor? Z tego co
wiedziała, byli przyjaciółmi, a Malfoy'owi piana leci z ust, gdy widzi Theodora
z Gryfonką. To dziwne..
Po kilku minutach poczuła burczenie w brzuchu. Rozejrzała się po
pokoju, lecz nie ujrzała tacy z jedzeniem. Wątpiła, żeby za karę zabronił jej
jeść. Nie jest sadystą. Zeszła niepewnie na dół. Siedział wyprostowany na
krześle i popijał kawę. Stół zastawiony był dla dwoje osób, więc usiadła na
przeciwko blondyna i ukroiła pieczywo. Przez całe śniadanie nie odezwał się ani
razu. Chyba taka będzie już rutyna, przyszło jej na myśl.
– W tym tygodniu możesz się spodziewać jakiegoś bankietu. Goyle ma
urodziny – poinformował oschłym tonem, a do końca śniadania nie odezwał się ani
razu więcej.
Mimo wszystko cieszyła się, że znów gdzieś wyjdzie. Miała dziwną
chęć zranienia go tak samo mocno, jak on zranił ją. Pokazać mu jak bardzo się
mylił. Dobitnie wykorzystać i odrzucić tak samo jak on ją. Te myśli
podtrzymywały ją na duchu.
Wrócił zmęczony do domu i zajął się pisaniem dokumentów. Jako
jeden z najwyższych urzędników Czarnego Pana, nie miał łatwo. Gdy rozpisał się
na osiemnastą stronę, ktoś bez pukania wszedł przez drzwi. „Nott. Co on tu
robi?” – pomyślał. Każdy ma już go dość.
– Co cię tu sprowadza? – spytał, siląc się na uprzejmość – Jeśli
powiesz, że Granger, to nie chcę słyszeć.
– Niestety... Wiesz co, bo ja chyba się w niej...
– Co zrobiłeś?
– Zakochałem.
♦♥♦♥♦
30 komentarzy = nowy rozdział
Super rozdział jak zwykle . Końcówka jest dość dziwna . Ciekawi mnie kolejny rozdział ;3 Dzięki za zmniejszenie ilości komentarzy :D
OdpowiedzUsuńSuper rozdział czekam na kolejny !!!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział i wcale nie taki krótki dzięki tobie uwielbiam Dramione bo w twoim rozdziale nie ma czegoś takiego jak że od zawsze sie kochali a u ciebie jest coś takiego że miłość przychodzi z czasem. Dziękuje ci za takie piękne opowiadanie. Życzę weny ❤������
OdpowiedzUsuńRozdział całkiem dobry,tylko znowu ten Nott! Mam go już dość.
OdpowiedzUsuńDraco go udusi! Jej! :-D
OdpowiedzUsuńXD
OdpowiedzUsuńNie nawidze Dramione a twoj blog kocham!
OdpowiedzUsuńSuper rozdział!
OdpowiedzUsuńJak jeszcze raz będziesz mówić, że ci sie nie podoba to Avada będie, ooj będzie.
Weny, weny i jeszcze raz weny!
Twoje postacie są takie... zmienne. Raz są milutkie i wrażliwe, a zaraz stają się wrednymi sadystami. I nie chodzi mi tu tylko o Draco, ale, może nie aż tak jak w jego przypadku, i Hermionę, a także Notta. Jak dla mnie jest to trochę kłopotliwe, bo trudno się wczuć w takiego bohatera. Proszę cię, nie odbieraj tego jako 'hejta', tylko jako moją opinię :) Ogólnie rozdział mi się podoba, pomijając te zmiany nastrojów. Czekam na kolejny i życzę weny!
OdpowiedzUsuńZ nastrojami w zupełności się z tobą zgadzam!
UsuńDla tego nie podoba mi się ten rozdział - zbyt szybko
zmieniają się humory bohaterów. Postaram się w kolejnych częściach "ujarzmić" ich uczucia..
Bardzo dziękuję za szczery komentarz który na prawdę mi pomógł!:)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCzekam na dalszy rozdział. Byle tylko Draco trafił Nott'a Avadą. :)
OdpowiedzUsuńCzemu jesen kom zostal usuniety?
OdpowiedzUsuńNic mi o tym nie wiadomo:)
UsuńOk
UsuńKoffam
OdpowiedzUsuńSUPER ROZDZIAŁ *-* każde rozdziały są super a ty marudzisz że ci się nie podobają ...
OdpowiedzUsuńŁał serio łał, nie wiem co mogę jeszcze powiedzie. Cudnie piszesz, czekam na więcej!
OdpowiedzUsuńZabij go Daraco XD KOCHAM TEGO BLOGA!!!!!!
OdpowiedzUsuńŁojojoj... Jestem pewna że Nottuś chciał zabić Mionkę...Draco to świnia bez uczuć. Kurde , Mionka go pocieszała a on?? Doprowadził ją do płaczu. Świnia. Zapraszam do mnie every-story-has-a-beginning.blogspot.com
OdpowiedzUsuńSuperrrr kocham twojego bloga <333333 czekam na następny rozdział
OdpowiedzUsuńSupeerrrrr czekam na nexta :D
OdpowiedzUsuńNott się zakochał???
OdpowiedzUsuńDraco pokaż mu gdzie raki zimują!!
Dlaczego Draco jest takim osłem??? Zazdrosny o Notta, coś do niej czuje, ale znani ja jeszcze bardzie ;-;...ach ta logika. Z gadam się też z opinią o nastrojach, w szczególności właśnie Draco i w tym rozdziale Teo. Bo niby zakochany, a jedno zdanie i foch...a poza tym co świetnie jak zwykle
OdpowiedzUsuńZrani, bardziej, zgadzam i to. Pisze na tel. stąd te błędy
UsuńsUSUSUSUSUSPERRRR
OdpowiedzUsuńFajne Czekam na kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńkiedy następny rozdział
OdpowiedzUsuńHaha 30 kom! Kiedy wstawiasz następny rozdział K.K.K?
OdpowiedzUsuńmmm
Fajna fabuła podoba mi się że nie od razu wpadają sobie w ramiona
OdpowiedzUsuńJedyna wada jest taka że kończysz w najlepszych momentach :)
Pisz jak najszybciej bo 30 kom już jest :)
Mary Winiary
SUPER!Kiedy next rozdział?!
OdpowiedzUsuń32 kom jest kolejny rozdzial? Terazjuz 33 kom
OdpowiedzUsuńHej, jak widzisz jest ponad 3 kom....hmmm Nie wiem czy masz rozdział, bo jeśli tak, to powinnaś wstawić. Jeśli jednak nie...mamy czekać, ale komentarze juz są. Nie uważasz ze gdybyś nie wymuszala komentarzy, to po pierwsze ludzie chętniej by je pisali, a pod drugie mogłabyś wstawiać kiedy byś napisała, a nie pisać z dużym opóźnieniem lub na sile. Zresztą cos widzę, że i tak nie wstawiać kiedy są komentarze, tylko kiedy chcesz...no cóż naprawdę podoba mi się twoje opowiadanie, ale powinnaś być bardziej słowna. To trochę pokazuje że nie szanujesz fanów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, i proszę przemyśl to :-)
ona najpierw czeka na komentarze . Po za tym to nie jest wymuszanie tylko prośba bo ona chce wiedzieć czy ktoś to czyta czy się podoba co ma zmienić i czy pisać dalej . Nie wstawia na czas rozdziałów bo jest szkoła i może mieć też sprawy rodzinne , prywatne itp.
UsuńRozumiem, ale niech może nie deklaruje ze wstawi, i wtedy nie będzie problemu :-) I ta notka o zmniejszeniu ich liczby(komentarzy) trochę na zasadzie ,,no zrobię wam łaskę, zmniejsze" To oczywiście tylko moje zdanie :-)
UsuńRozdział napisany jest od dobrych pięciu dni. Z nie wiadomych powodów moja beta nagle nie odpisuje i nie przesłała gotowego rozdziału. Przepraszam Was że tyle czekacie ale sama nie wiem co w tej sytuacji robić.
UsuńJeśli do 21 nie będzie z nią kontaktu, opublikuję tekst bez poprawek.
Pozdrawiam i przepraszam za czekanie :)
Zdradzę Wam że kolejny rozdział jest o wiele lepszy i ciekawszy :)
Jak dla mnie mozesz wstawic bez poprawek. Kocham twoj blog wiec nigdy nie przestane, a co za ruznica czy sa bledy czy nie? Chyba kazdy je popelnia...
UsuńO mam prosbe a potem po 21 wstawisz kilka np.3 co jeden dzien? Bylo by spoko bo jestem ciekawa co dalej.
UsuńFajnie by bylo gdybys wstawiala co sobote lub niedziele, ale szanuje ze nie masz czasu (tez tak mam :-D).
OdpowiedzUsuńjest już 38 komentarz kiedy będzie rozdział?
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu uważasz , że ten rozdział jest nie udany mi osobiście się bardzo,bardzo podobał...:>
OdpowiedzUsuńbył tak świetny , że jego krótsza długość była dla mnie nie zauważalna!:)
rozdział był ciekawy tak samo jak i wcześniejsze
nic dodać nic ująć:)
pozdrawiam i weny dużo weny!:*