poniedziałek, 3 listopada 2014

ROZDZIAŁ 11

Witam:) Wstawiam rozdział z (1 dniowym) opóźnieniem, ponieważ czekałam na poprawienie tekstu. Szczerze? -  nie jestem zadowolona z tego rozdziału. Jest krótszy niż poprzednie więc za to również was przepraszam.
Co do komentarzy - nie chcę się z Wami kłócić. Od początku zaplanowałam że nowe rozdziały będą się pojawiać za określoną liczbę komentarzy i nie chcę tego kwestionować.
Nie podoba mi się ten rozdział więc nie proszę o jakieś pochlebstwa a jedynie o wiadomość że przeczytaliście.
Pojawiła się prośba żeby zamiast 40 zejść na 30... W porządku. Szanuję was i jeśli wolicie nowy rozdział za 30 komentarzy to tak właśnie będzie.
P.S: Nie zniechęcajcie się po tym rozdziale. Kolejny będzie lepszy i dłuższy. Obiecuję.
Pozdrawiam Blue Absolve.


♦♥♦♥♦


Tym razem liczyły się sekundy. Nie godziny, kwadranse czy minuty. Wystarczyłby jeden mały moment, by pozbawić życia ich obojga. Ku jej zdziwieniu, był dziwnie nieobecny. Nie spodziewała się, że szybko stoczy z napastnikiem pojedynek i będą bezpieczni. To byłoby zbyt nierealne. Lecz on wpatrywał się osłupiałym wzrokiem w różdżkę czarodzieja, który planował się z nimi rozprawić raz na zawszę. Tym razem była w pułapce. Nikt magicznie nie przybył na ratunek, Draco stoi osłupiały, a ona nie ma nawet różdżki...  Różdżka! Pchnęła blondyna na podłogę, a sama zrobiła unik. Gdy zbliżyła się do chłopaka, zauważyła, że z głowy i czoła, leci mu krew. Popchnęła go zbyt mocno... Ale to nie miało żadnego znaczenia. Lepiej, że żyje z ranną głową niż miałby umrzeć z rąk jakiegoś psychopaty.

Wyciągnęła z jego kieszeni magiczny patyk, a w swoich dłoniach poczuła ciepło magii Napastnik nie próżnował. Co chwilę rzucał coraz to czarniejsze klątwy, które udawało jej się unikać. Wycelowawszy w niego, od razu pozbawiła go różdżki.  Biegła w stronę przeciwnika, by odkryć jego twarz, która przykryta była srebrną maską, lecz resztkami sił, teleportował się. Gdy dotarło do niej, że nie dowie się już, kim był ten człowiek, podbiegła szybko do chłopaka. Z jego czoła nadal lał się strumień krwi. Rozerwała kawałek sukni, a materiał przystawiła do skóry. Po chwili, zielony, jedwabny materiał był przesiąknięty czerwienią. Kiedy krwotok ustał, a chłopak był już przytomny, pomogła mu wstać i oparty o nią całym ciężarem, próbował iść przed siebie. Wychodząc z sali głównej, ku ich zdziwieniu, spotkali Severusa, który stał w cieniu i wpatrywał się w zaciemnioną przestrzeń. Bez słowa Nietoperz podszedł do nich i teleportowali się do Malfoy Manor. 

♦♥♦♥♦


– Nieźle go urządziłaś Granger – prychnął Snape i pomógł chrześniakowi dojść do sypialni.
– To nie tak...  – próbowała się tłumaczyć, lecz oschły ton Profesora Eliksirów  przerwał jej gwałtownie – Zamknij się i idź po bandaże. 
Bez słowa sprzeciwu pobiegła do kuchni po opatrunek. Bała się tego, że blondyn będzie miał jej za złe, że mocno go popchnęła, lecz nie miała wyboru. Gdyby nie ona, najpewniej by zginął. 
Gdy weszła do sypialni, leżał na łóżku, a Nietoperz przyglądał mu się bacznie. Podała mu bandaże, a sama usiadła na skraju łóżka. Mimo wszystko, zrobiło jej się głupio, że to ona doprowadziła go do takiego stanu, więc opuszkami palców zaczęła odgarniać jego blond pasemka z zabrudzonego krwią czoła. 
– Ogranicz te czułości, bo mi nie dobrze – warknął Snape, a ona odruchowo odsunęła się od chłopaka o kilka metrów – Nic mu nie będzie, a ty jeśli masz taką potrzebę walki, zgłoś się na ring – dodał nieświadomy tego, że ktoś próbował ich zaatakować na śmierć.
– Niech Pan sobie już daruje – prychnęła i skrzyżowała ręce na piersi. Miała dość powierzchniowego oceniania swojego znienawidzonego nauczyciela.

Snape nie podtrzymując wymiany zdań, wyszedł z pokoju i najpewniej aportował się do lochów. 

– Jaką masz siłę Granger, nie spodziewałem się – rzucił w jej stronę i uśmiechnął się w prawdziwy, ślizgoński sposób. 
– Wiesz przecież, że nie chciałam. Gdyby nie ja, nie wiadomo co, by się stało.
– A nie dostanę całusa na przeprosiny? Nie skoczysz na łóżko? Ostatnio tak chętnie mnie całowałaś – wyśmiał ją, a ona poczuła jak jej oczy zaczynają się bezwiednie szklić. Myślała, że między nimi zaczęło rodzić się coś na wzór koleżeństwa, a on ją perfidnie wykpił. Była przy nim, gdy jego pewność siebie gwałtownie się podłamała, a gdy doszedł do siebie, traktuję ją jak ostatnią wiedźmę. 
 – Mam cię dość Malfoy – wyszeptała przez łzy i wyszła trzaskając drzwiami. 

♦♥♦♥♦

To nie było sprawiedliwe. Przez ostatnie dni troszczyła się o niego bardziej niż kiedykolwiek o swoich przyjaciół, a on potraktował ją jakby była nic niewarta. Po co udawanie? Jeśli nie chciał pomocy, mógł od razu powiedzieć, a nie na końcu upokorzyć. Chciała teraz wyjść i krzyczeć jak bardzo żałuje, że się do niego przekonała. Najwyraźniej nic nie znaczył dla niego ich pocałunek.

Podeszła do okna za którym wiał mocny wiatr, a temperatura była poniżej zera, dokładnie jak jej serce. Poczuła się tak zdradzona, że nie mogła znieść myśli, że będzie go mijać przez najbliższe tygodnie. Prawie rzuciła książką leżącą na stole, gdy nagle drzwi się otwarty. Stał w nich Nott. Była wdzięczna mu za pomoc i bezcenne towarzystwo, lecz teraz miała okazję rozszarpać go gołymi rękoma. Potrzebowała być sama. 
– Miona– zaczął, lecz nie chciała słuchać
– Theodor, jest mi naprawdę ciężko. Dostałam nieźle w kość i chcę być sama. Możesz choć raz się nie naprzykrzać i nie odwiedzać mnie, gdy cię o to nikt nie prosi? – powiedziała ostro, chcąc, by się obraził i znalazł nowy obiekt zainteresowania. 
– Nie zamierzam być przy tobie na siłę – prychnął i ku jej skrywanej satysfakcji, opuścił pokój. 
Nawet nie zdawała sobie sprawy, ile perfidnej radości sprawiła ta rozmowa Malfoy'owi, który słyszał wszystko za ścianą. Teraz już wiedział, że pomiędzy tamtą dwójką wcale nie jest tak kolorowo jak sobie to wyobrażał. 


♦♥♦♥♦

Nie widziała go od kilku dni. Rose nie wołała ją na śniadanie, tylko przynosiła je do pokoju, a Malfoy znów na całe dnie wychodził. Nott również się nie pojawił. Najpewniej nadal trzymał urazę. Była zdana tylko na siebie i tego się trzymała.

Dopiero po jakimś czasie odczuł jak głupio wobec niej postąpił. Druga strona łóżka była osamotniona, o ściany nie obijał się już dłużej dziewczęcy śmiech, a jego usta powoli zapominały o malinowym posmaku Granger...
 „Na Merlina. Draco!” – krzyczał w myślach. Czy ty tęsknisz za głupią szlamą?! Wychodził na całe dnie, by nie spotkać jej na własnej drodze. Nie miał zamiaru jej przepraszać czy tłumaczyć swojego zachowania. Mimo wielu trudnych dla serca chwil, taki układ rzeczy podobał mu się. Był w pewnym sensie wolny i wykorzystywał to najlepiej jak mógł. Wieczorami sprowadzał do domu piękne, czystokrwiste lolitki, które kleiły się do niego, jak do żywego srebra. Nie wiedział, że za każdym, gdy przychodził z coraz to nowszą zdobyczą, ona płakała cichutko  za ścianą.  


Gdy pewnego razu obudził się po upojnej nocy spędzonej z blondynką, nogi pokierowały go do jej sypialni. Nie zamierzał z nią rozmawiać. No bo niby o czym? Chciał tylko sprawdzić czy nadal śpi. Jeszcze parę tygodni temu, codziennie widział jej śpiącą buzię i kasztanowe oczy, którymi go hipnotyzowała. Otwarł cicho drzwi i zobaczył jej drobną sylwetkę, otuloną fioletową pościelą. Słyszał, że coś mamrotała przez sen. Zaciekawiony podszedł bliżej i szybko tego pożałował.
– Theodor... Theodor... – jąkała. 
Czyli tak się mają sprawy, pomyślał rozwścieczony.  Pomysł zaproszenia ją do wspólnego śniadania, wyleciał mu z głowy. On chcę przełamać lody, a ona śni o jego rywalu... Niedoczekanie! Chciał dać Nott’owi szanse, gdy widział jak się o nią stara i zabiega, lecz znów wrócił do starych zwyczajów. Obracał mugolkami jak tylko mu sie podoba i zaczął podlizywać się Czarnemu Panu. Nie zasługuje na nią, nawet jeśli kupiłby jej z regał tych cholernych książek, krzyczał w myślach Blondyn. Wyszedł z pokoju, kontrolując się, by nie trzasnąć drzwiami. Tylko tego brakowało, żeby głupia Granger przyłapała go na obserwowaniu. 

♦♥♦♥♦

Tej nocy śnił jej się koszmar z Theodorem w roli głównej. Siedziała na kamieniu w środku lasu, aż nagle usłyszała, że ktoś się zbliża i nie był to nikt, kto zechciałby jej pomóc odnaleźć drogę do domu. Odruchowo sięgnęła po torbę, którą trzymała kurczowo na kolanach i zaczęła biec ile sił miała w nogach, lecz napastnik był szybszy. Biegł za nią piątą minutę, aż w końcu stanęła, bo nie dała rady biec dalej. To Nott był tym, który ją gonił. Oparła się o pień drzewa i wpatrywała w niebo. Na pogodnej twarzy chłopaka wyrósł chory uśmiech, a w jego dłoni ujrzała ostry nóż. Podszedł do niej, a ona nie była w stanie się ruszyć. Kaleczył ją ostrzem, aż obudziła się cała spocona. Przebrała się w świeże ubranie i zjadła śniadanie przyniesione przez Rose. Długo nie rozmawiała z Szatynką, więc postanowiła nadrobić zaległości. Gdy weszła do kuchni, zastała ją gotującą obiad. 
– O! Szukasz może czegoś? – zapytała kobieta z uwydatnionym brzuszkiem. 
– Oh, nie. Chciałam porozmawiać. 
– Nie chcę się wtrącać w twoje sprawy kochanie, ale słyszę jak płaczesz po nocach...  Co się dzieje? 
– Nie chcę cię trapić moimi problemami – odparła z wymuszonym uśmiechem – Jak tam malec? 
– Daje mi w kość. Pewnie będzie wojownikiem – bąknęła – Nie zmieniaj tematu Hermiono. Powinnaś mi powiedzieć co się stało. 
Ukryła twarz w dłoniach, by ukryć, jak bardzo wspomnienie Malfoy'a ją zabolało. Rose już wiedziała, że coś jest na rzeczy. 
– Gdy był w rozsypce, pomogłam mu. Byłam przy nim. A teraz on to wyśmiał... Wykpił nawet to, że go pocałowałam – ostatnie zdanie wyjąkała ciszej, a  brunetka przytuliła ją do piersi – A teraz co noc sprowadza jakieś dziewczyny... 
– Zachowuje się jak kretyn – stwierdziła ponuro Rose – Pogadam z nim i jeśli jeszcze raz to się wydarzy, to osobiście się tym zajmę – obiecała i wypuściła ją z uścisku. Gdy wyszła, kobieta oparła się dłonią o blat i nie mogła uwierzyć w to, co jej powiedziała.  
– Draco co ty wyprawiasz... – wymamrotała sama do siebie. 


♦♥♦♥♦

Draco jak zawsze wychodził, by być jak najdalej od niej, a Rose udała się dziś do miasteczka. Chciała iść z brunetką, lecz Blondyn zakazał jej wychodzenia poza obszar rezydencji. Uwięziona w czterech ścianach, siedziała na kanapie w salonie. Wpatrywała się w beżową ścianę i z nudów zaczęła liczyć zapadnięcia w suficie. 
Drzwi nagle się otwarły i stanęła w nich zakapturzona postać. Wstała i już miała krzyczeć, gdy ujrzała twarz mężczyzny. Był to Stephen Hall, który był od niej starszy o dwa lata i chodził do Ravenclavu. 
– Chodź tu – ponaglił ją skinieniem ręki, lecz dziewczyna cofnęła się do tyłu, bojąc się zaufać podejrzanej postaci – Teleportowałem się tu z Hogwartu. Ron miał wypadek i chciał, by ktoś cię przyprowadził. 
– Jaki wypadek?! – zapytała zaniepokojona. Przychodzi nagle jakiś mężczyzna i chce jej pomóc się stąd uwolnić, ponieważ Ron miał wypadek. Jeśli to prawda, a ona nie wykorzysta szansy, będzie tego żałować. A co jeśli Rudzielec teraz walczy o życie i chce, żeby była przy nim? Nic jej tu nie trzymało. Malfoy i tak ją ignorował, a do Rose pisałaby listy...  Podeszła niepewnie do mężczyzny, a ten ponaglił ją ręką. 
– Nie możemy teleportować się tutaj? – zapytała. 
– Nie. Będziemy musieli chwilę iść. 
Nie pozostawało nic innego niż pośpieszne wyjście z domu. Nie martwiła się, że Malfoy mógłby nagle wrócić, ale Rose już tak. Szli drobną, prowadzącą do bramy wyjściowej ścieżką, aż się zawahała. W tamtym miejscu została porażona przez tarczę. 
– Czemu nie idziesz? 
– Nie masz uprawnień do wyprowadzenia mnie stąd. Porazi mnie. 
W odpowiedzi złapał jej nadgarstek i ruszył przed siebie. Ku jej zdziwieniu, przekroczyła niewidzialną linię i nic nie poczuła. Mimo niezadowoleniu dziewczyny, kierowali się w stronę miasteczka. Szli, omijając zaniedbane budynki pokryte pajęczyną i kurzem. Miała nadzieje, że tym razem się uda. Próbowała kilkukrotnie wyciągnąć jakieś informację od Krukona, ale ten ją ignorował. Gdy gwałtownie skręcili w prawo, poczuła, że na kogoś wpadła. 
– Dokądś się wybierasz Granger? – zapytał lodowaty głos. Dziewczyna spostrzegła, że Krukon leży obalony, najpewniej Petryficusem. Nic nie odpowiedziała. Co miałaby mu powiedzieć? Że ma go dość? Że chce zwiać jak najdalej od niego? Że każdej nocy przez niego płacze? Zanim się spostrzegła, poczuła bolesny uścisk na swoim ramieniu. Zamiast teleportowania się, wlókł ją za sobą jak szmacianą lalkę, a miejscowi śmierciożercy uśmiechali się kpiąco. 
– Przysięgam, że jeśli cię nie zabiję to cię uduszę – syknął jej do ucha. 
Gdy dotarli do drzwi, pchnął ją do środka. Przycisnął własnym ciałem do ściany, a jego dłonie zacisnęły się boleśnie na jej pośladku. 
– Jak mam ci dać do zrozumienia, że to nie są żarty, Granger!
Najwyraźniej jej milczenie bardzo go irytowało, bo jego ręce wpijały się w jej skórę tak bardzo, że cicho jęknęła. 
– On powiedział, że Ron miał wypadek... I chciał mi pomóc się do niego dostać... – wymamrotała cicho, usilnie unikając jego spojrzenia.
– Wiesz kim on do cholery był?! To śmierciożerca! W życiu, by cię nie zabrał do łasica! Ty głupia naiwna szla... – nie dokończył, bo przyciśnięta pod nim, zaczęła żałośnie płakać. 
– Rycz sobie! Proszę bardzo! Nie licz na to, że pozwolę ci się teraz spotykać z Nott'em! 
– Nie miałam takiego zamiaru – powiedziała cichutko i poczuła, że jego uścisk zelżał. Odszedł od niej i sięgnął po niezawodną whisky. 
– Czemu tak bardzo mnie wyniszczasz? Czemu? – spytała, stojąc przy drzwiach do swojej sypialni. Odpowiedzi nie uzyskała. 

Gdy obudziła się, odczuła skutki wczorajszego dnia. Okno było zamknięte zaklęciem, w całym domu nie mogła znaleźć ani jednej książki, a drzwi frontowe i do jego sypialni były zamknięte. To koniec, pomyślała. Pozostało jej czekać do końca drugiego miesiąca pobytu tutaj. Trapiła ją jedna rzecz. Czemu tak bardzo znienawidził Nott'a odkąd przyjechała do Malfoy Manor? Z tego co wiedziała, byli przyjaciółmi, a Malfoy'owi piana leci z ust, gdy widzi Theodora z Gryfonką. To dziwne.. 

Po kilku minutach poczuła burczenie w brzuchu. Rozejrzała się po pokoju, lecz nie ujrzała tacy z jedzeniem. Wątpiła, żeby za karę zabronił jej jeść. Nie jest sadystą. Zeszła niepewnie na dół. Siedział wyprostowany na krześle i popijał kawę. Stół zastawiony był dla dwoje osób, więc usiadła na przeciwko blondyna i ukroiła pieczywo. Przez całe śniadanie nie odezwał się ani razu. Chyba taka będzie już rutyna, przyszło jej na myśl. 
– W tym tygodniu możesz się spodziewać jakiegoś bankietu. Goyle ma urodziny – poinformował oschłym tonem, a do końca śniadania nie odezwał się ani razu więcej. 
Mimo wszystko cieszyła się, że znów gdzieś wyjdzie. Miała dziwną chęć zranienia go tak samo mocno, jak on zranił ją. Pokazać mu jak bardzo się mylił. Dobitnie wykorzystać i odrzucić tak samo jak on ją. Te myśli podtrzymywały ją na duchu.

♦♥♦♥♦

Wrócił zmęczony do domu i zajął się pisaniem dokumentów. Jako jeden z najwyższych urzędników Czarnego Pana, nie miał łatwo. Gdy rozpisał się na osiemnastą stronę, ktoś bez pukania wszedł przez drzwi. „Nott. Co on tu robi?” – pomyślał. Każdy ma już go dość. 
– Co cię tu sprowadza? – spytał, siląc się na uprzejmość – Jeśli powiesz, że Granger, to nie chcę słyszeć. 
– Niestety... Wiesz co, bo ja chyba się w niej... 
– Co zrobiłeś? 

– Zakochałem.

♦♥♦♥♦




Przeczytane? = Skomentowane! 
30 komentarzy = nowy rozdział

41 komentarzy:

  1. Super rozdział jak zwykle . Końcówka jest dość dziwna . Ciekawi mnie kolejny rozdział ;3 Dzięki za zmniejszenie ilości komentarzy :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział czekam na kolejny !!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział i wcale nie taki krótki dzięki tobie uwielbiam Dramione bo w twoim rozdziale nie ma czegoś takiego jak że od zawsze sie kochali a u ciebie jest coś takiego że miłość przychodzi z czasem. Dziękuje ci za takie piękne opowiadanie. Życzę weny ❤������

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział całkiem dobry,tylko znowu ten Nott! Mam go już dość.

    OdpowiedzUsuń
  5. Draco go udusi! Jej! :-D

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie nawidze Dramione a twoj blog kocham!

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdział!
    Jak jeszcze raz będziesz mówić, że ci sie nie podoba to Avada będie, ooj będzie.
    Weny, weny i jeszcze raz weny!

    OdpowiedzUsuń
  8. Twoje postacie są takie... zmienne. Raz są milutkie i wrażliwe, a zaraz stają się wrednymi sadystami. I nie chodzi mi tu tylko o Draco, ale, może nie aż tak jak w jego przypadku, i Hermionę, a także Notta. Jak dla mnie jest to trochę kłopotliwe, bo trudno się wczuć w takiego bohatera. Proszę cię, nie odbieraj tego jako 'hejta', tylko jako moją opinię :) Ogólnie rozdział mi się podoba, pomijając te zmiany nastrojów. Czekam na kolejny i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z nastrojami w zupełności się z tobą zgadzam!
      Dla tego nie podoba mi się ten rozdział - zbyt szybko
      zmieniają się humory bohaterów. Postaram się w kolejnych częściach "ujarzmić" ich uczucia..
      Bardzo dziękuję za szczery komentarz który na prawdę mi pomógł!:)

      Usuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. Czekam na dalszy rozdział. Byle tylko Draco trafił Nott'a Avadą. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Czemu jesen kom zostal usuniety?

    OdpowiedzUsuń
  12. SUPER ROZDZIAŁ *-* każde rozdziały są super a ty marudzisz że ci się nie podobają ...

    OdpowiedzUsuń
  13. Łał serio łał, nie wiem co mogę jeszcze powiedzie. Cudnie piszesz, czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
  14. Zabij go Daraco XD KOCHAM TEGO BLOGA!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  15. Łojojoj... Jestem pewna że Nottuś chciał zabić Mionkę...Draco to świnia bez uczuć. Kurde , Mionka go pocieszała a on?? Doprowadził ją do płaczu. Świnia. Zapraszam do mnie every-story-has-a-beginning.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. Superrrr kocham twojego bloga <333333 czekam na następny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  17. Supeerrrrr czekam na nexta :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Nott się zakochał???
    Draco pokaż mu gdzie raki zimują!!

    OdpowiedzUsuń
  19. Dlaczego Draco jest takim osłem??? Zazdrosny o Notta, coś do niej czuje, ale znani ja jeszcze bardzie ;-;...ach ta logika. Z gadam się też z opinią o nastrojach, w szczególności właśnie Draco i w tym rozdziale Teo. Bo niby zakochany, a jedno zdanie i foch...a poza tym co świetnie jak zwykle

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zrani, bardziej, zgadzam i to. Pisze na tel. stąd te błędy

      Usuń
  20. Fajne Czekam na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  21. kiedy następny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  22. Haha 30 kom! Kiedy wstawiasz następny rozdział K.K.K?
    mmm

    OdpowiedzUsuń
  23. Fajna fabuła podoba mi się że nie od razu wpadają sobie w ramiona
    Jedyna wada jest taka że kończysz w najlepszych momentach :)
    Pisz jak najszybciej bo 30 kom już jest :)
    Mary Winiary

    OdpowiedzUsuń
  24. SUPER!Kiedy next rozdział?!

    OdpowiedzUsuń
  25. 32 kom jest kolejny rozdzial? Terazjuz 33 kom

    OdpowiedzUsuń
  26. Hej, jak widzisz jest ponad 3 kom....hmmm Nie wiem czy masz rozdział, bo jeśli tak, to powinnaś wstawić. Jeśli jednak nie...mamy czekać, ale komentarze juz są. Nie uważasz ze gdybyś nie wymuszala komentarzy, to po pierwsze ludzie chętniej by je pisali, a pod drugie mogłabyś wstawiać kiedy byś napisała, a nie pisać z dużym opóźnieniem lub na sile. Zresztą cos widzę, że i tak nie wstawiać kiedy są komentarze, tylko kiedy chcesz...no cóż naprawdę podoba mi się twoje opowiadanie, ale powinnaś być bardziej słowna. To trochę pokazuje że nie szanujesz fanów.
    Pozdrawiam, i proszę przemyśl to :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ona najpierw czeka na komentarze . Po za tym to nie jest wymuszanie tylko prośba bo ona chce wiedzieć czy ktoś to czyta czy się podoba co ma zmienić i czy pisać dalej . Nie wstawia na czas rozdziałów bo jest szkoła i może mieć też sprawy rodzinne , prywatne itp.

      Usuń
    2. Rozumiem, ale niech może nie deklaruje ze wstawi, i wtedy nie będzie problemu :-) I ta notka o zmniejszeniu ich liczby(komentarzy) trochę na zasadzie ,,no zrobię wam łaskę, zmniejsze" To oczywiście tylko moje zdanie :-)

      Usuń
    3. Rozdział napisany jest od dobrych pięciu dni. Z nie wiadomych powodów moja beta nagle nie odpisuje i nie przesłała gotowego rozdziału. Przepraszam Was że tyle czekacie ale sama nie wiem co w tej sytuacji robić.
      Jeśli do 21 nie będzie z nią kontaktu, opublikuję tekst bez poprawek.

      Pozdrawiam i przepraszam za czekanie :)
      Zdradzę Wam że kolejny rozdział jest o wiele lepszy i ciekawszy :)

      Usuń
    4. Jak dla mnie mozesz wstawic bez poprawek. Kocham twoj blog wiec nigdy nie przestane, a co za ruznica czy sa bledy czy nie? Chyba kazdy je popelnia...

      Usuń
    5. O mam prosbe a potem po 21 wstawisz kilka np.3 co jeden dzien? Bylo by spoko bo jestem ciekawa co dalej.

      Usuń
  27. Fajnie by bylo gdybys wstawiala co sobote lub niedziele, ale szanuje ze nie masz czasu (tez tak mam :-D).

    OdpowiedzUsuń
  28. jest już 38 komentarz kiedy będzie rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  29. Nie wiem czemu uważasz , że ten rozdział jest nie udany mi osobiście się bardzo,bardzo podobał...:>
    był tak świetny , że jego krótsza długość była dla mnie nie zauważalna!:)
    rozdział był ciekawy tak samo jak i wcześniejsze
    nic dodać nic ująć:)
    pozdrawiam i weny dużo weny!:*

    OdpowiedzUsuń