Nowy rozdział:) Dialogi zostały napisane tak jak powinny, wszystko sprawdzone przez bete. Dostałam komentarz, w którym było napisane, że nie, które postacie są nijakie dlatego starałam sie jak mogłam, żeby Hermiona ukazana była jako odważna, a nie przestraszona sytuacją dziewczyna. Nie wiem czy ten rozdział jest dobry czy nie, bo czytałam go nie w skończoność, więc trudno mi to ocenić. Nie, którzy mogą narzekać na szybkie zwroty akcji – rozumiem to. Ja jednak piszę takie opowiadania, które mi, by się spodobały, a zawsze, kiedy opis trawnika był na 30 linijek po prostu przewijałam. Chcę podziękować admince Tonks ze strony McGonagall zawsze spoko, która w ekspresowym tempie poprawiła cały tekst:) ANONIMY mogą komentować.Tak samo jak poprzednio proszę o obiektywne komentarze.
♦♥♦♥♦
Gdy weszli do środka, oczom Gryfonki
ukazał się ogromny, bogato urządzony salon. Ściany
w kolorach beżu, drewniana dębowa podłoga i zielony drogi dywan oddawał temu
miejscu przytulny charakter. Na środku pokoju umieszczona była jasna, skórzana kanapa,
a obok niej, pasujące dwa fotele. Na przeciwko zaś znajdował się szklany
stolik na którym leżał stos dokumentów i litrowa butelka whisky. Po prawej stronie dziewczyna zauważyła
palący się kominek do którego natychmiast podeszła. Nadstawiła dłonie, by
poczuć jak iskierki ognia ogrzewają jej zimne palce. Stała tak jeszcze chwilę, aż poczuła na
swoich nadgarstkach zimne dłonie arystokraty. Zanim
zdążyła się wyszarpnąć, była już przyciśnięta do chłodnej, kamiennej ściany.
Wiedziała, że wpatruje się w jej oczy, szukając w nich strachu. Kiedy wbił
różdżkę w jej krtań, wreszcie na niego spojrzała. Jego oczy wyrażały tylko
jedno. Nienawiść. Szarpała się, tupała nogami, ale on tylko wzmocnił jeszcze
bardziej uścisk, kalecząc jej delikatną skórę. Nie miała pojęcia o co mu
chodzi. Jeszcze wczoraj był w dobrym humorze, żartował, spotykał się z
kolegami... A teraz? Wzrokiem błagała go o wyjaśnienie tej sytuacji, a on jakby
wyczytując to z jej oczu, zaczął swój monolog.
– To teraz sobie pogadamy szlamo... Przez całe
dni twojego pobytu tutaj, nie wchodzisz mi w drogę, nie rozmawiasz ze mną,
kiedy przychodzi do mnie rodzina czy znajomi udajesz głupią, zakochaną
szlamcię... Rozumiesz? – syknął ozięble.
Hermiona nie była zaskoczona sytuacją. Wiedziała, że wyjazd tu nie będzie
najprzyjemniejszy, ale fakt, że może rozwiązać wszystkie problemy, przyćmił
obawy. Milczała. Gdy poczuła, że różdżka Malfoy'a mocniej wbija się w jej
krtań, odruchowo kiwnęła głową na znak zgody. Puścił ją, ale nadal celował w nią różdżką.
– Podpisz to – powiedział głosem, który nie wyrażał żadnych emocji. Rzucił na
stolik pióro oraz średniej wielkości pergamin, na którym były napisane drobnym
drukiem jakieś podpunkty.
– Nie.
– Podpisuj – nakazał. Dziewczyna widząc jak bardzo jest wkurzony, nie chciała
ryzykować. Szybko złożyła parafkę na podany jej dokument, po czym niepewnie
zrobiła kilka kroków w tył. Podszedł po podpisany już pergamin , który chwilę
później miał już schowany w kieszeni swych granatowych spodni.
– Co to do diabła było Malfoy? – syknęła ze złości,
kiedy schował różdżkę.
Chłopak oparł się beztrosko o framugę drzwi i zaszczycił dziewczynę typowym,
ślizgońskim uśmiechem.
– Właśnie podpisałaś dokument w którym jest wyraźnie napisane, że
oddajesz mi swoją różdżkę na cały pobyt, nie używasz magii, nie piszesz z
nikim, robisz to co ci będę kazał w danej chwili.
– Postradałeś zmysły? Nie tak się umawialiśmy! – zaczęła szarpać swoje loki i
tupać nogami. – Przecież jestem dorosła nie możesz mi rozkazywać –
dodała patrząc w jego oczy.
– Właściwie to mogę. W umowie było również napisane, że nie utrzymujesz z nikim
przez ten czas żadnych bliższych relacji bez mojej zgody, nie wolno ci na mnie
podnosić ręki ani obrażać. Jeśli nie zastosujesz się do obecnych zasad mam
całkowite prawo rzucenia na ciebie zaklęć niewybaczalnych.
Dziewczyna była przerażona. Czy on powiedział „niewybaczalnych”?
Zapadła chwila ciszy, którą przerwał.
– Jeśli chcesz, żebym wyciągnął twoich mugolskich rodziców z długów, radzę ci
się podporządkować. Do twoich obowiązków należy uczestniczenie ze mną na
różnych przyjęciach, obiadach i spotkaniach rodzinnych.
Pomimo, że była przerażona sytuacją,
nie chciała tego pokazywać. Uniosła wysoko głowę i pewnie szła w jego kierunku,
gubiąc odległość która ich dzieliła.
Podeszła do niego tak blisko, że stykali się ciałami. Zadarła głowę do góry i
wpatrywała sie w jego szare tęczówki.
– Nawet jeśli miałabym za 30 sekund dostać Avadą to muszę ci powiedzieć Malfoy,
że jesteś popieprzonym psychopatą – Tym razem to ona uśmiechnęła się cynicznie,
czekając na odpowiedź wroga.
Chłopak był zaskoczony postawą dziewczyny. Spodziewał się płaczu, błagania o
litość... W końcu miała do tego prawo. Zabrał jej podstępem różdżkę, wolność,
zagroził zaklęciami niewybaczalnymi, a ona podchodzi do niego i mimo ostrzeżenia,
obraża go. Spodobała mu się taka strona Gryfonki, ale tak długo jak
milczał, ona triumfowała a tego by nie zniósł.
– Widzę Granger, że obudziła się w tobie ta naiwna gryfońska odwaga – zaśmiał
się wrednie, patrząc w jej kasztanowe oczy.
– Naiwna? – wycedziła przez zęby zirytowana.
– Wszyscy Gryfoni tacy są... Na pokaz odważni a jak dochodzi co do czego to
tchórzą – odpowiedział jej dobitnie, wiedząc, że tą odpowiedzią sprowokował
bezbronną dziewczynę.
Bez chwili wahania szarpnęła go za krawat, tak, żeby schylił się i popatrzył
jej w oczy. Przystawiła usta do
jego ucha, by wyraźnie usłyszał to co ma do powiedzenia.
– Jeszcze raz obraź Gryffindor lub jego uczniów a przysięgam, że nie będziesz
miał po co sprowadzać dziewczyn na noc – syknęła odchodząc i usiadła na sofie.
Ślizgon poprawił swój zielony krawat
i nalał sobie do szklanki sporą ilość whisky. Gdy zapadła cisza, do pokoju
weszła kobieta w średnim wieku.
– To jest Rose. – powiedział już poważnie Malfoy, wskazując na nią palcem – Jest
mugolem. Pracuje tu jako służąca. Jak będziesz chciała jeść, wyjść lub
porozmawiać idź do niej. Ja teraz idę do siebie, a ona zaprowadzi cię do
twojego pokoju.
♦♥♦♥♦
Rose wyglądała na panią koło czterdziestki.
Była niską, szczupłą brunetką z krótkimi włosami do ramion. Miała na sobie
czarną koszulkę i dżinsy a wokół bioder obwiązany zielony fartuszek. Sprawiała
wrażenie bardzo sympatycznej osoby. Gryfonka doskonale wiedziała, że to właśnie
Rose będzie jej jedyną towarzyszką, więc nie chciała zrobić na niej złego
wrażenia.
Pokój do którego zaprowadziła ją
służąca był duży i ładny. Fioletowe
ściany ładnie komponowały się z jasną podłogą a obrazy wrzosów na ścianach,
dodawały pomieszczeniu ciepła. Centralnie na środku pokoju, na przeciwko drzwi,
stało duże, dwuosobowe łóżko z baldachimem a materac przykryty był miłą w
dotyku satynową pościelą. Po lewej stronie stała biała, obszerna szafa z
lustrem, która w środku miała najpotrzebniejsze rzeczy. W sypialni umieszczone
było jeszcze biurko na którym leżały przyszykowane specjalnie dla Gryfonki
książki.
Po dokładnym obejrzeniu pokoju, usiadła na łóżku a obok niej nowo poznana Rose.
– Wiem że Pan Malfoy może sprawiać wrażenie... W sumie to sprawia wrażenie
bardzo wrednego i aroganckiego chłopaka, ale taki nie jest. Znam go od
dzieciństwa i jest bardzo zraniony, przez co nie dopuszcza do siebie żadnych
kobiet. Dlatego kiedy dowiedziałam się, że przyjeżdża tu z tobą, bardzo się
ucieszyłam – uśmiechnęła się w jej stronę a Hermiona odwzajemniła przyjazny
uśmiech i obejrzała jeszcze raz całe pomieszczenie. – Nie będę ci przeszkadzać, pewnie
jesteś zmęczona – dodała po czym wyszła z pokoju zostawiając dziewczynę samą.
Miała mętlik w głowie. Z jednej
strony ta wymiana miała kilka plusów. Nie musiała wracać do Londynu i pracować
za marne grosze; ma do dyspozycji cały zamek, bibliotekę, ogród i nie będzie
musiała na niego patrzeć. Gorzej było z brakiem
różdżki, choć miał częściową rację. Skąd mógł wiedzieć, że gdy zaśnie, nie
zemści się za te wszystkie lata?
♦♥♦♥♦
Było wcześnie, więc postanowiła przejść
się po zamku. Ściany korytarza pokryte były seledynową tapetą a podłoga
ciemnymi panelami. Gdy szło się przed siebie, co jakiś czas, po prawej stronie
można było zauważyć dębowe drzwi. Hermiona nie mogąc powstrzymać swojej
ciekawości, nacisnęła na pierwszą lepszą, srebrną klamkę.
– A niech to szlag – szepnęła do
siebie, kiedy zauważyła, że pokój należy do Malfoy'a.
Właściciel owego pomieszczenia leżał beztrosko na łóżku, machając bezmyślnie
nad sobą różdżką dziewczyny.
Wiedział, że zakłopotana stoi w drzwiach i nie wie co zrobić, więc chcąc jej
ułatwić ten niezręczny moment, spojrzał na nią przenikliwym wzrokiem.
– Widzę, że bardzo ci sie śpieszy dostać cruciatusem – powiedział ironicznie w
jej kierunku, bawiąc się nowo nabytą zabawką.
Nie przejmując się cynicznym uśmiechem chłopaka, weszła w głąb pokoju zamykając
za sobą dębowe drzwi. Jego pokój był olbrzymi. Cała kolorystyka opierała się na
beżu i czekoladowym ,brązowym kolorze. Przestrzeń wypełniało jedynie duże,
drewniane łóżko i biurko. Gdy już obejrzała całe pomieszczenie, usiadła na
skraju łóżka, na którym leżał Ślizgon.
– Malfoy wytłumaczysz mi, po co to
wszystko?
– Jesteś moim wrogiem a ja mam okazję cię wykorzystywać – powiedział nie
okazując żadnych emocji.
– Ale nie wykorzystasz – popatrzyła mu w oczy a jej kąciki ust lekko
uniosły się ku górze.
– Powinnaś już dostać jakimś zaklęciem zanim tu weszłaś – prychnął
pod nosem poirytowany taką śmiałością dziewczyny.
– Nie boję się ciebie Malfoy – szepnęła z nadmiarem spokoju w głosie,
obserwując jego obłędne szaro-niebieskie oczy.
Nie chciał jej odpowiadać, tylko pokazać, że jest w dużym błędzie.
Szarpnął ją za ramię tak, że leżała pod nim przyciśnięta jego ciężarem ciała.
Sięgnął do kieszeni po swoją różdżkę i odgarniał nią bujne kosmyki loków z
bladej twarzy dziewczyny. Powoli schodził magicznym kawałkiem drewna coraz
niżej. Z czoła na nos, zahaczył o jej usta a następnie jak przedtem, różdżka
wylądowała przyciśnięta do jej krtani lekko ją przyduszając.
Nachylił się nad nią gwałtownie a głowę nadstawił nad jej ucho.
– Jeszcze raz powiedz taką głupotę to naprawdę cię ukażę – syknął wściekły do
jej prawego ucha.
Dziewczyna wykorzystując moment nieuwagi chłopaka, który chciał ją bez sukcesów
przestraszyć, szybko sięgnęła ręką w miejsce, gdzie jeszcze chwilę temu leżał.
Złapała szybko swoją różdżkę i tak jak on, przystawiła ją do jego krtani.
– A teraz się mnie boisz? – szepnęła cicho, onieśmielona taką bliskością z
wrogiem.
– Oddaj to – rozkazał chłodno.
Chciał wyrwać różdżkę z jej ręki,
ale ona zrobiła unik i szybko podbiegła na koniec sypialni, myśląc, że w ten
sposób jej nie złapie. Była w
błędzie. Szedł w jej stronę powoli, lecz stanowczo. Kiedy był już obok niej, zaparł
się jedną ręką o ścianę, pochylając się znacznie nad mniejszą dziewczyną. Patrzył w jej oczy i mimo odwagi, zobaczył
w nich strach. Zauważył świecący czubek różdżki, który chciał jej
wyszarpnąć z rąk. Wiedząc co zamierza zrobić Malfoy, szybko wyślizgnęła się z
jego objęć i pobiegła w stronę drzwi. Wiedziała, że chłopak i tak jej zabierze
w końcu ten magiczny patyk, więc stanęła nieruchomo obok wyjścia. Jeśli ma się
poddać to tylko z godnością. Kiedy
podszedł do niej ponownie, wypatrując drewniany przedmiot, popchnęła go na
ścianę a kolano wbiła pomiędzy nogi. Wpatrywała się w jego oczy, szukając w
nich jakichkolwiek uczuć. Jego obojętny wzrok utkwił na jej różowych,
pełnych ustach co niesamowicie ją krępowało. Nie chcąc przedłużać tej
napiętej chwili, wyciągnęła w jego stronę różdżkę i wyszła z sypialni.
♦♥♦♥♦
Blondyn jeszcze chwile analizował
sytuację. Chciał ją zniechęcić do siebie, przestraszyć a ona, niczym lwica, nie
dała się. Nie mógł pokazywać przed nią emocji. Przed prawie nikim ich nie
ukazywał. Ale to jak wyzywająco na niego patrzyła; gdy wsadziła różdżkę w jego
krtań lub wbiła kolano między nogi, wywoływało u niego dreszcze. Podobało mu
się, że nie jest takim aniołem jak w Hogwarcie. Łamie reguły. Lecz jedna rzecz
nadal go w niej odrzucała. Nie ważne co by zrobiła i tak była nic nie wartą
szlamą. Nalał sobie na uspokojenie wshisky i zaczął czytać proroka. Tak jakby
nic się przed chwilą nie stało.
Ona natomiast wyszła do ogrodu. Była dumna z siebie, że pokazała wreszcie tej
wrednej gnidzie, że z nią się nie zadziera. Chcąc zapomnieć o dreszczach jakie
miała jeszcze kilka chwil temu, wzięła do ręki podręcznik od zielarstwa i
wczytała się w jego treść. Mijały godziny a jej nigdzie się nie śpieszyło.
Tylko ona, park, śpiewające ptaki i książka. Z zamyśleń na temat
przeczytanego tekstu, wyrwał ją spokojny głos Rose.
– Bardzo szkoda mi ci przerywać, lecz panicz Malfoy poprosił, żebyś przyszła.
W jej głowie zaczęły się kłębić najróżniejsze myśli. Czy chciał się zemścić,
porozmawiać a może rzucić crutiatusa? To trzecie wydawało się najbardziej
prawdopodobne. Pani Rose widząc
pytające spojrzenie dziewczyny, dodała:
– Macie gościa.
Wszystko było jasne. Teraz zacznie się teatrzyk w którym będzie odgrywać główną
rolę. Pieszczotliwe zwroty, wymyślone romantyczne historyjki, całusy...
Sama myśl o tym wszystkim przyprawiała ją o wymioty. Kiedy stanęła przed
drzwiami, trochę się wahała czy wejść. Rose by dodać jej otuchy, uśmiechnęła
się do niej i lekko poklepała po ramieniu. Gdy otworzyła drzwi, nie mogła
uwierzyć własnym oczom.
– Czy to się dzieje na prawdę? –
pomyślała, ucieszona tym kogo zobaczyła, siedzącego na kanapie i szybko
uściskała wspólnego gościa.
♦♥♦♥♦
Pewnie niektórych dziwi fakt, że Pani Rise
(bo tak ma na nazwisko Rose) obraziła Malfoy przy Hermionie będąc
służącą.
Ślizgon tylko tak ją nazwał, by nie
pokazywać prawdziwych relacji jakie ich łączą.
Pani Rose była dla Draco kimś na rodzaj m
a m y (nie matki jaką była Narcyza).
To ona go wychowywała, gdy był mały, tylko
z nią szczerze mógł porozmawiać. Była dla niego jedną z niewielu osób, które
darzył zaufaniem i godnością. Od małego wbijała mu do głowy, że nie powinno się
czarodziei sortować na gorszych i lepszych, pomimo iż z tym światem nic ją nie
łączyło. Niestety, wszelkie próby uświadomienia mu co jest dobre, a co złe
legły w gruzach, kiedy zaczął się, nim zajmować w małej mierze ojciec. Mimo to
w Draco'nie została wrażliwość i szczypta dobra.
Podsumowując to, co chciałam przekazać:
Draco i Panią Rise łączyły bardzo dobre relację. Chłopak traktował ją jak mamę,
z którą zawsze może porozmawiać itp.
Rose jako jedyna bardzo dobrze znała
chłopaka i wiedziała o jego sekretach.
To dlaczego jako mugolak trafiła na
ich dwór będzie wyjaśniane w kolejnych rozdziałach.
♦♥♦♥♦
Kogo myślicie, że zobaczyła Hermiona? ;)
Dla każdego kto zgadnie dedykacja w przyszłym rozdziale :)
Dla każdego kto zgadnie dedykacja w przyszłym rozdziale :)
Przeczytane? = skomentowane!
Na pewno kogoś znajomego, kogo lubiła... może jakiegoś członka Zakonu? :)
OdpowiedzUsuńA propo rozdziału - świetny jest :p
Czekam na dalsze :)
Rozdział bardzo fajny :) będę stałą czytelniczką :)
OdpowiedzUsuńa co do gościa... pierwsza myśl - Wiktor Krum... nie wiem dlaczego, może dlatego, że wczoraj czytałam opowiadanie, gdzie on był xD
a druga - Narcyza Malfoy... a jeśli nie, to nie mam pojęcia... :)
zapraszam do mnie na
http://obliviate-dramione.blogspot.com/
i
http://crucio-dramione.blogspot.com/
Rozdział świetny. Czekam na ciąg dalszy :3
OdpowiedzUsuńSuper, czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne rozdziały :)
OdpowiedzUsuńWspaniały tak samo jak poprzedni ! <3 czekam na kolejne rozdziały z niecierpliwością ! <3 :*
OdpowiedzUsuńpiękne *.* no normalnie akcja rozwija się szybko ;) nie mogę się doczekać następnego rozdziału i dzięki za powiadomienie na asku ♥
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńHmm..nie mam pojęcia kogo Hermi zobaczy ;c może Lune ?? nwm, ale wiem ze rozdział jest zajefajny :D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ^^
Rozdział świetny!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Hermiona nie jest uległa Malfoyowi, a walczy! :D
Zapraszam do siebie:
http://w-chmurach-milosci.blogspot.com/
Rozdział świetny !!! Hermiona mogła zobaczyć kogoś kogo lubi wykluczam : Harry.Ron,Seamus,Neville . A dalej nie wiem :P
OdpowiedzUsuńRozdział znakomity ! *-*
OdpowiedzUsuńNie wiem kogo Herm mogła zobaczyć może rodziców? :)
Rozdział jest super *.* Może Hermiona zobaczyła swoich rodziców? :o
OdpowiedzUsuńSuper rozdział ^-^ Czekam na kolejne *-*
OdpowiedzUsuń:) Fajny rozdział :)
OdpowiedzUsuńChce nastepny!!!! :3
OdpowiedzUsuńNie wiem kogo zobaczy... Fajnie opowiadasz ;)
OdpowiedzUsuńMoże zobaczy kogoś ze swoich znajomych ? :/
OdpowiedzUsuńCiekawe ^-^
OdpowiedzUsuń20 Komentarzy ;3 Następna część. Nie mogę się doczekać *-*
OdpowiedzUsuńMoże... Snape?
OdpowiedzUsuńNaprawdę nie wiem...
Blaise?
Andromeda?
Pozdrawiam,
HH
Świetny rozdział bardzo mi się podobał.Hermiona może spotkała kogoś z rodziców?
OdpowiedzUsuńMoże Tonks?
OdpowiedzUsuńSuper rozdział!!!
To jest ŚWIETNE! <3
OdpowiedzUsuńMyślę, że może tam zobaczyć Lucjusza, albo Narcyzę ;p
Pozdrawiam i życzę weny! :)
~Mrs.Malfoy
Może...rodzice???
OdpowiedzUsuńSama nie wiem,strzelam xD
Rozdział fantastyczny.
Czekam na następny ^^
Chcę więcej, więcej <3 Czekam z niecierpliwością na następny rozdział ^^
OdpowiedzUsuńPierwsza myśl - przyszedł Zabini z Ginny xd
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo fajny, życzę weny ;*
PS Zdradzisz kiedy nasrępny rozdział?
Mrs. Di Angelo
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCudowne *O*
OdpowiedzUsuńBędę stałą czytelniczką ;)
Myślę, że może tam zobaczyć Lucjusza :>
Pozdrawiam i życzę weny! ^^
Pierwsze co pomyślałam to Drań... Jednak przekonałam się, ze ukazujesz tu dwa oblicza Dracona. Z jednej strony widać jego charakterek Ślizgona, z drugiej zaś, to iż nie do końca jest takim dupkiem na jakiego wygląda.
OdpowiedzUsuńDuży plus za Hermionę. Nie jest już za chuchaną dziewczynką, tylko potrafi ostro walczyć o swoje, chociaż wie, ze jest na przegranej pozycji. Podoba mi się też Rose, aż ciekawi mnie jej historia.
Co do osoby, którą zobaczyła to wolę nie zgadywać. Zapewne zaskoczysz nas kim niezwykłym ;)
Pozdrawiam, Croy
P.S. Zapraszam do siebie na http://black-redstart.blogspot.com/
P.S. 2. Trafiasz do mojej zakładki "Czytane"
Nie, na pewno nie Lucjusza, może Ginny? :)
OdpowiedzUsuńNie wiem jak to zrobiłaś ale ten rozdział jest lepszy niż pierwszy! Bardzo mi się podoba akcja szybko się rozwija, ciekawie napisane nic nie nudzi, aż chce się czytać dalej i dalej ;)
OdpowiedzUsuńI tu wielkie ukłony, że kanon powrócił! Hermiona jest o wiele bardziej odważna, a ja czekam na to, gdy popisze się swą inteligencją :)
OdpowiedzUsuńDraco nadal mi nie pasuje, ale tak to już jest, gdy naczytało się Dramione kanonicznego, z identycznie wykreowanym głównym bohaterem.
Ja osobiście wyjaśnienia nie czytałam, bo wolę sama się wszystkiego domyślić.
Tyle z fabuły.
Styl:
Przecinki są, w znacznym stopniu, dobrze użyte;
Brak widocznych błędów stylistycznych, językowych, broń Boże nie wyłapałam tu w opisach mowy potocznej, co dopiero kulejącej ortografii, o to się nie martw.
Sumując, o wiele lepiej niż było.
Pozdrawiam, Galadriel.
I ja sądzę, że to był ktoś z rodziny Draco.
Woow <3 Nie mogę sie doczekać rozwoju akcji. Już myślałam, ze się pocałują XDD No ale cóż, nie można mieć wszystkiego... Rozdział naprawdę mi sie podoba, spadam czytać kolejny!
OdpowiedzUsuńPure
Bardzo duży kontrast pomiędzy dwoma stronami charakteru Draco. Bardzo dziwne wydaję się to, że Hermiona zgodziła się przyjąć propozycję Draco. Musiała być w sytuacji bez wyjść. Jednakże jestem ciekawa dalszego obrotu akcji, ponieważ fabuła opowiadania mnie zaciekawiła.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dużo weny!