Witam moich ukochanych czytelników!
Zamierzam napisać parę zdań odnośnie "przyszłości" tego opowiadania, więc jeśli Cię to nie interesuje to zapraszam do tekstu.
Zamierzam napisać parę zdań odnośnie "przyszłości" tego opowiadania, więc jeśli Cię to nie interesuje to zapraszam do tekstu.
♛
Ten rozdział napisany był już dawniej, ale nie mogłam go udostępnić, ponieważ padł mi laptop. Uwierzcie mi, że moja frustracja była tak wielka jak wasza.
♛
Rozdział jest przejściowy. Nie uważam go za idealny. Sądzę, że mógłby być o wiele lepszy, ale nie chciałam przedłużać terminu publikacji.
♛
Jeśli chodzi o terminy - wiem, że to mój największy minus. Czasem, uważam, że nie ma sensu tego kontynuować ale postawiłam sobie za cel honoru ukończenie tego dramione.
♛
W dwóch kolejnych rozdziałach będzie sporo zmian...:)
[będzie ostro moje drogie czytelniczki]
♛
Rozdział jest przejściowy. Nie uważam go za idealny. Sądzę, że mógłby być o wiele lepszy, ale nie chciałam przedłużać terminu publikacji.
♛
Jeśli chodzi o terminy - wiem, że to mój największy minus. Czasem, uważam, że nie ma sensu tego kontynuować ale postawiłam sobie za cel honoru ukończenie tego dramione.
♛
W dwóch kolejnych rozdziałach będzie sporo zmian...:)
[będzie ostro moje drogie czytelniczki]
♛
Z kolejnym rozdziałem nie powinno być opóźnienia, bo już jest w połowie napisany.
♛
♛
Wiele osób mnie pyta ile rozdziałów zamierzam napisać.
Moje pierworodne założenie było takie:
1-20roz = akcja w Malfoy Manor
20- 30roz = powrót do Hogwartu
30- 35roz = życie dorosłe.
20- 30roz = powrót do Hogwartu
30- 35roz = życie dorosłe.
Prawdopodobnie ulegnie to zmianie.
♛
Zaczęłam pisać nowe fanfiction na wattpadzie o Harrym Stylesie.
Jeśli jesteście w tej tematyce to serdecznie zapraszam:)
klik
♛
Jeśli jesteście w tej tematyce to serdecznie zapraszam:)
klik
♛
Jestem w grupie Dramione PL i często widzę jak ludzie pytają się o moje Dramione.
Nie ma dla mnie większego zaszczytu, niż osoby piszące, że lubią czytać zakochanych.
Bardzo Wam za to dziękuje i ogłaszam, że powoli zbliżamy się do 40 tysięcy wyświetleń!
Nie ma dla mnie większego zaszczytu, niż osoby piszące, że lubią czytać zakochanych.
Bardzo Wam za to dziękuje i ogłaszam, że powoli zbliżamy się do 40 tysięcy wyświetleń!
♦♥♦♥
– Co do cholery znów się stało? – zapytał zaciskając pięści. Ta
dziewczyna go wykończy. Nie minął nawet tydzień, a znów dzieje się coś
niedobrego.
– Zabiłeś niewinnych ludzi! – odsunęła się jeszcze dalej,
uderzając o chłodną ścianę. – Znów pozbawiłeś kogoś życia! Jesteś mordercą!
– O kim ty mówisz? – podszedł bliżej. Jej oczy były przekrwione, a
klatka piersiowa unosiła się i opadała w szaleńczym tempie.
– O McGelley'u i Carwet'cie! Nott mi wszystko powiedział!
Po tym zdaniu wszystko stało się jasne. Miała rację. Zabił tych
ludzi z zimną krwią, ale miał powód. Uklęknął nad skuloną Gryfonką i uniósł jej
podbródek najdelikatniej jak mógł.
– Uśmierciłem tych dwóch sukinsynów, Słońce – szepnął i poczuł jak
Hermiona cała się spięła. Jej zasób łez się skończył, a klatka piersiowa drżała
w niepowołanych konwulsjach.
– Jak mogłeś... – mruknęła cicho.
– Ci dwoje brali udział w ataku na moją matkę. Poza tym znęcali
się nad swoimi żonami i córkami. Dla wyższej posady u Voldemorta pozabijaliby
swoich najbliższych. Świat nie ucierpiał na ich stracie.
– To nie zmienia faktu, że byłeś skłonny kogoś zabić.
– Jest wojna Granger. I tak większość śmierciożerów umrze, a ja
zabiję jeszcze kilkunastu ludzi. Uwierz mi skarbie, że ich rodzinom jest o
wiele lepiej.
– I tak jesteś mordercą – szepnęła. Ślepo patrząc w niewidzialny
punkt w przestrzeni, siedziała na zimnej, marmurowej posadzce. Podniósł ją i przeniósł
na łóżku. Gdy upewnił się, że nic jej nie jest, wyszedł cicho trzaskając
drzwiami. Będąc obok barku, wziął ognistą i upił sporego łyka. Gardło nie
piekło go tak bardzo, jak zranione serce.
♦♥♦♥
Otworzyła szeroko oczy, które w tym momencie diabelsko piekły. Co
właściwie się wczoraj wydarzyło? Pamięta jedynie, gdy Nott mówił jej o
poczynaniach Malfoy'a oraz to, jak blondyn niósł ją do swojej sypialni. Gdy
wspomnienia z ubiegłej nocy powróciły, zakryła swoją twarz w dłoniach. Jak
mogła pomyśleć, że Draco tak po prostu zabił? Żałowała, że doszczętnie dała
upust emocjom. Zapewne stracił do niej zaufanie, które i tak było mizerne. Była
przekonana, że znów będzie dla niej wrogi. Mimo ciemności, doskonale widziała
smutne iskierki w jego oczach, gdy mówiła mu, że jest mordercą. Serce
krzyczało, że to musi być kłamstwo, lecz rozum posłuchał Theodora.
Zerwała się na równe nogi i pokierowała się w stronę jadalni. Nie
jadła od wczorajszego południa, a pusty żołądek dawał się we znaki. Gdy
przekroczyła próg pomieszczenia, zauważyła blondyna z rozczochranymi włosami i
luźnej koszulce. Pierwszy raz wiedziała go ubranego tak nieoficjalnie. Widząc,
że nawet nie zerknął w jej kierunku, powiedziała ciche "Dzień Dobry” i
usiadła naprzeciwko. Nie odrywał wzroku od gazety, a raz na jakiś czas,
przystawił filiżankę do ust i upił łyk czarnej kawy.
– Przepraszam cię za wczoraj. Byłam w szoku i dałam się
zmanipulować. – wydukała na jednym tchu. Wiedziała, że ukrywa przed nią fakt,
iż został wczoraj zraniony.
– Komu dałaś się zmanipulować? – wycedził przez zęby. Starał się
zachować pozory obojętności, ale zaciśnięte pięści pod stołem go zdradzały.
– Theodor był wczoraj i powiedział, że zabiłeś dwie niewinne
osoby.
– I wolałaś uwierzyć Nott’owi niż porozmawiać o tym ze mną? –
wysyczał a filiżanka, którą trzymał w ręce roztrzaskała się pod wpływem jego
silnego ściśnięcia. Z dłoni leciał mu strumyk krwi, który nie chciał się
zatrzymać. Hermiona widząc to, bez namysłu podeszła i próbowała zatamować krew
serwetką, lecz gwałtownie ją odepchnął.
– Sam umiem siebie opatrzyć – rzucił na odchodne i wyszedł z
jadalni.
♦♥♦♥
Znów sama. Cztery ściany, jedno łóżko i sto dwadzieścia dębowych
desek podłogowych. Nott dostał zakaz przychodzenia do Malfoy Manor, a zraniony
blondyn rewanżując się, zabrał wszystkie książki i zablokował zaklęciem okna. Tak
bardzo chciała powiedzieć mu, że żałuje tamtych słów. Odkąd ostatni raz go widziała
minął tydzień. Nie pojawiał się na śniadaniu czy kolacji. Żył ignorując to, że
dwa pokoje od jego sypialni, żyję jeszcze ona. Skoro jest tak bardzo zraniony,
niech odeślę ją do Hogwartu. Będzie trwał w swojej dumie i ambicji, a ona
będzie w końcu wśród ludzi, którzy ją kochają.
Jedyną osobą, która zna i rozumie go jest Rose, więc do niej
Hermiona zamierzała podejść przed obiadem. Krzątała się właśnie na trzecim
piętrze, który przeznaczony był tylko dla niej. Widząc Gryfonkę, od razu do
niej podeszła i poprosiła, aby usiadła na aksamitnym fotelu.
– Co cię sprowadza skarbie?
– Chciałabym porozmawiać o Draconie – powiedziała speszona. Nigdy
nie sądziła, że rozmowa o jej najbardziej znienawidzonym Ślizgonie będzie dla
niej tak żenująca.
– Dobrze, że przyszłaś. Też chciałam z tobą porozmawiać. Ostatnio
przyszedł przybity i powiedział, że płakałaś i nazwałaś go mordercą.
– Niestety tak było. Theodor powiedział mi, że Draco zabił dwie
niewinne osoby. Prawda była inna.
– Próbowałaś mu powiedzieć, że znałaś inną wersję? – spytała cicho.
– Tak, ale do niego to nie dociera. Ignoruje mnie i jest opryskliwy.
Nie wiem co robić Rose – wyszeptała i zakryła twarz w dłoniach.
– Myślę, że to go zabolało, ponieważ zależy mu na tobie, a ty go w
pewnym sensie odrzuciłaś i osądziłaś. Za moich czasów, po kłótni wystarczył
wspólny wieczór ze zwieńczeniem w łóżku i było po sprawie.
– Rose... – upomniała.
– Zależy ci na nim? – wyrwała nagle brunetka.
– Tak, ale nie kocham go, ani nic z tych rzeczy.
– W takim razie powinnaś się wykazać i zrobić kolację dla was
dwojga. Zobaczy, że nie masz go za potwora i chcesz z nim spędzić czas.
– Nie chcę, by uznał to za randkę, ale dziękuję Rose – powiedziała
szczerze i już chciała odejść, gdy usłyszała:
– Bądź gotowa na szesnastą. Idziemy na zakupy kochanie.
♦♥♦♥
Zakupy z Rose można było nazwać najprzyjemniejszym momentem tego
tygodnia. Obie poszyły na ryneczek i kupiły najpotrzebniejsze rzeczy na kolację,
a Pani Rice kupiła jej jedną z najładniejszych sukienek w salonie. Nie obyło
się bez sprzeciwu, lecz brunetka była w przekonaniu, że Hermiona musi olśnić
jej chrześniaka. Gdy wróciły do pałacu, zabrały się za gotowanie. Mimo iż, to
Rose była szefową kuchni, Gryfonka nie odstępowała jej na krok. Kiedy stół był
zastawiony, a świeczki zapalone, postanowiła się przebrać. Zdjęła swój
poplamiony dres i po wcześniejszym prysznicu, zaczęła się ubierać. Na swoje
ciało nałożyła czarną sukienkę przed kolano, a na nogi włożyła srebrne
baleriny. Włosy postanowiła rozpuścić, pozwalając aby opadały kaskadami na
plecy. Gdy stwierdziła, że wszystko jest w porządku, uderzyła się w dłonią w
czoło. Właśnie ma kolację przy świecach z Malfoy’em. To jedno wielkie
szaleństwo, lecz skoro zraniony arystokrata nie daje za wygraną, trzeba sięgnąć
po radykalne środki.
Czekała, siedząc na kanapie dobrą godzinę. Jej serce drżało z
niepokoju. Zawsze wracał przed dziewiąta. Z każdą minutą coraz bardziej
żałowała swojego planu. Zapewne ją zignoruje i pójdzie do siebie. Gdy chciała
już iść do swojej sypialni, usłyszała dźwięk otwieranych drzwi. Chwilę potem
przez próg pałacu wszedł on. Ubrany w obcisłą, białą koszulę,
dopasowane ciemne spodnie i niedbale przerzuconą marynarką. Pierwszy raz od
dawna poczuła motylki w brzuchu. Gdyby to nie była wojna, a on nie był Malfoy’em...
Z zadumy wyrwał ją gorący oddech, palący jej alabastrową szyję.
– Co to ma znaczyć? – wyszeptał.
– Zrobiłam kolację dla nas – wydukała na jednym tchu, a jej twarz
zrobiła się purpurowa.
–A z jakiej okazji? – ugryzł delikatnie płatek jej ucha, na co
cicho jęknęła. Doskonale wiedział, jak na nią działał i bezwstydnie zamierzał
to wykorzystać.
– Ostatnio się nie widujemy. Chciałam spędzić z tobą trochę czasu.
– A kogo to wina, że się nie widujemy? – zapytał poważnie, całując
jej szyję.
– Malfoy... – jęknęła pod wpływem chwilowej rozkoszy.
Wystarczająco się poświęciła i nie zamierzała kolejny raz dać mu za wygraną.
– Powiedz to – nakazał.
– Nie – przycisnął ją do ściany. W jej oczach nie było ani grama
strachu. Podziwiał ją pod tym względem. Żadna była dziewczyna się mu nie
sprzeciwiała.
– Powiedz to – powtórzył i gdy przyłożył różdżkę do jej krtani,
tak jak za pierwszym razem, wreszcie ujrzał w niej posłuszeństwo.
– To moja wina.
– Grzeczna Granger – odsunął się, przez co mogła złapać pożądliwy oddech.
♦♥♦♥
Kolacja minęła w względnej ciszy. Dowiedziała się, że rozpoczęcie
wojny to kwestia paru dni. Musi zacząć planować, bo nikt jej nie uchroni przed
wyrokiem śmierci. Samopoczucia nie polepszał fakt, że nieuniknione jest, że
Harry’emu stanie się krzywda. Wszyscy najgroźniejsi śmierciożercy zaczną polować
na jej przyjaciela niczym na zwierzynę. Wierzyła,
że da sobie rade. Nie bez przyczyny jest wybrańcem. Gdy uświadomiła sobie, że
spędza czas z wojennym wrogiem zamiast z Harrym, przełknęła głośno ślinę.
Dlaczego Malfoy mówi jej o planach zbrojnych śmierciożerców? Przecież doskonale
wie, że należy do Zakonu i będzie walczyć po ich stronie. To nie miało żadnego
sensu. Była mu wdzięczna za te informację, ale zrozumiała, że musi nabrać do
niego dystansu. Zbliżała się krwawa, zimna wojna, w której Malfoy będzie wrogiem,
a nie dobrym chłopakiem, który utuli ją do piersi.
♦♥♦♥
Pierwszy raz od dawna obudziły ją promienie światła wpadające do sypialni.
Przetarła leniwie oczy, które mimowolnie zamykały się, prosząc o sen. Kiedy
wstała, od razu podbiegła do okna. Otwarło się bezproblemowo, a do nozdrzy
dotarło rześkie powietrze. Mogłaby wdychać aromat skoszonej trawy cały dzień,
lecz nie chciała spóźnić się na śniadanie. Będąc ubrana w zwiewną sukienkę,
szła po schodach, gdy nagle poczuła lekki ucisk na nadgarstku. Odwróciwszy się,
ujrzała Dracona ubranego w rozciągnięty sweter i opadające spodnie. Zastanowiło
ją to, ponieważ jego garderoba zawsze była perfekcyjnie dopasowana.
– Chodź za mną i nie zadawaj pytań – powiedział obco wysokim
głosem. Nie widziała logicznego sensu dla którego miałaby za nim iść, ale nie
chciała się kłócić. Prowadził ją w stronę drzwi frontowych, a gdy je
przekroczyli, stała się nieco niecierpliwa. Otworzył jej drzwi do swojego
Bentley'a i gestem ręki wskazał, by wsiadła. Po chwili jechali opuszczoną drogą
w nieznanym kierunku.
[W tym
samym czasie]
– Dumbledorze – rzekł nisko Snape. – Chłopak może wiele pomóc. Ma
większe wpływy na Czarnego Pana niż my wszyscy razem wzięci.
– Ma racje – przytaknęła Tonks. – Wszystko zależy czy Draco się
nie wycofa pod wpływem stresu.
– Nie wycofam się – burknął blondyn. – Mam informację, przez które
wygracie.
– Do tej pory byłeś lizusem Voldemorta, więc skąd mamy pewność, że
nas nie wydasz! – odezwał się Ron, lecz po naganie reszty Zakonu, zamilkł.
– Weasley, nawet nie wiesz jak się mylisz. Przez dziesięć minut
mogę zdziałać więcej niż ty przez całe życie.
– Cisza! – upomniał wszystkich Lupin. – Decyzja należy tylko do Profesora.
– Draconie – zwrócił się bezpośrednio do Malfoy'a – czy jesteś
pewien, że chcesz wydać swojego ojca, ciotkę i resztę na rzecz Zakonu? Nie
przerasta cię to?
– Chcę przyłączyć się do was. Mogę złożyć przysięgę.
– Na razie to nie będzie konieczne, lecz musisz teraz szczególnie
uważać, aby nie zostać zdemaskowanym.
Już wychodził, kiedy nagle poczuł na swoich plecach dłoń. Tonks
przytuliła go i klepiąc po plecach dodała;
– Pamiętaj młody, możesz na mnie liczyć. Jesteśmy rodziną.
♦♥♦♥
Jechali kilka godzin, do momentu aż zatrzymał samochód przed
ponurym, zaniedbanym domem. Wysiadł gwałtownie i gdy zobaczył, że Hermiona nie
robi tego co on, podszedł i wyciągnął ją siłą. Zdziwiona jego zachowaniem,
próbowała zostać na miejscu, lecz był silniejszy. Ściskał jej nadgarstki tak
mocno, że zrobiły się sine. Prowadził ją wprost do zdemolowanego domu. Gdy byli
w środku, do jej nosa dotarł zapach zgnilizny. Meble były poprzewracane, a na
ziemi zasychały plamy krwi. Próbowała się wyrwać i podbiec do drzwi, lecz
zablokował je zaklęciem. Spojrzała na Dracona z niedowierzaniem. O co chodzi?
Czy chcę się jej pozbyć? Z mętlikiem w głowie stała i patrzyła jak przegląda
porozrzucane dokumenty. Nagle jego postura zaczęła wyginać się w różne strony,
a kontur ciała zmieniał się z sekundy na sekundę. Z blond czupryny nie został
nawet włos, a mocno zarysowane rysy szczęki pokrył tłuszcz. Po chwili
dostrzegła, że w kącie pokoju stoi Gregory Goyle. Eliksir Wielosokowy... Jak
mogła się tego nie domyślić? Za duże ubrania, dziwny ton głosu i ciągłe
popijanie podejrzanej cieszy z flakonika...
– Co to ma znaczyć?! – krzyknęła, podpierając się o brudną tapetę,
by nie upaść.
– Zamknij się Granger. Trochę sobie tu posiedzisz – odparł i rozgościł
się na pobliskim fotelu.
– Ty idioto! Przecież Malfoy mnie znajdzie i cię zabiję!
– Draco miałby ratować taką szlamę jak ty? Jeszcze wczoraj mi
mówił, że na wojnie będziesz jego głównym celem.
Na te słowa jej krew zawrzała. Rzuciła się na niego i tłukła
słabymi pięściami do utraty sił. Po chwili jednak, czuła pod swoimi plecami
podłogę. Rzucił w nią „drętwotę” przez co nie mogła ruszyć nawet palcem. Widząc
ją tak bezbronną, bez zahamowania wziął zamach i kopnął w żebra. Łzy opuszczające
jej oczy, powodowały coraz większe zadowolenie. Bił ją po twarzy czy brzuchu,
wytwarzając liczne krwiaki. Gdy zaklęcie przestało działać, czuła wszystkie łamiące
się kości. Miała ochotę wziąć mu różdżkę i wystrzelić Avadą, lecz przygwoździł
ją do ziemi swoim, ciężkim ciałem. Lustrował pogardliwym spojrzeniem aż
dwukrotnie wypowiedział „Crucio” . Czuła jak ból wypełnia jej umysł. Był zbyt
silny, by z nim walczyć. Zapanowała ciemność i wiedziała, że umiera. Dużo
czytała o śmierci i tak ją opisywali. Szkoda jedynie byłoby nie pożegnać się z
rodzicami.
Czyżby pierwszy komentarz należy się mnie? Ale fajnie. Rozdział cudny i czekam na kolejny z niecierpliwością! Fajnie, że dodałaś rozdział przed 1 września. Czyli tak na koniec wakacji? Super :D
OdpowiedzUsuńA jak Ci minęły wakacje? Bo mi świetnie :D
Czytałam komentarze pod tamtymi postami i niektóre serio są tak popieprzone, że aż mi brak słów na nie. A te gdzie jesteś tak diss'owana, to się tym nie przejmuj, bo każdy może mieć zastój literacki i brak weny (to nie to samo?) I się nimi nie przejmuj, bo to idioci są i tyle.
A teraz pozdrawiam, życzę lawiny pomysłów, wodospadu weny i wieeeeeeeeele czasu, oraz udanego roku szkolnego :D
~Magda
PS. Od razu uprzedzam, że nwm czy będę komentować, bo nwm czy czas będzie :D Miłego wieczorku życzę. A linka do bloga zostawiłam gdzieś tam wcześniej :D
Bardzo Ci dziękuję za wszystkie komentarze! Dla takich osób jak ty jeszcze pisze. Nie jestem osobą odporną na krytykę i słabo ją znoszę:/ Wakacje minęły mi bardzo dobrze:)
UsuńDzięki za wszystko i trzymaj się w nowym roku szkolnym!
Dziękuję za maila ;)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny ^^ Chociaż znalazłam jakieś błędy xd Boję się o Hermione. Coś ty wymyśliła zła kobieto?! Niecierpliwie czekam na kolejny :)
Ktoś już przede mną już pisał, ale ja tez muszę xD Nie przejmuj się tymi chamskimi komentarzami! Genialnie piszesz, a to że zepsuł ci się laptop i nie możesz dodać rozdziału to nie twoja wina. Poza tym każdemu zdarza się chwilowy brak weny ;D
Pozdrawiam i życzę udanego (to w ogóle możliwe? xD) roku szkolnego :) Udało mi się to jeszcze na wakacjach napisać!
Lili ^^
Świetne *-*. Niektóre zachowania mi nie pasują do Miony, no ale trudno. Umieram z ciekawości co się stanie w nn. Pozdrawiam i życzę weeeny.
OdpowiedzUsuńKrukonka
Suuuuuupcio *-* taki prezent na poprawienie humoru 1 września��
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Eadlyn
Akurat w tak ciekawym momencie!
OdpowiedzUsuńWczoraj znalazłam wpis na grupie i czytałam pół nocy, bardzo podoba mi się opowiadanie i to że między nimi nie jest 'idealnie' nie lubię opowiadań gdzie wszystko dzieje się za 'sztucznie'
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział!!
Jeej! Wróciłaś! :3
OdpowiedzUsuńale mogłaś nie kończyć w TAKIM momencie xD
Super rozdział ^^ czekam na następny ;*
//Olaa
Niesamowity ♥ To pierwszy rozdział który komentuję, ale wiedz że jestem zachwycona wszystkimi :3 Już się nie mogę doczekać co potem...^^
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział 💗💗
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kolejnego :)
Zaczęłam czytać przedwczoraj, wczoraj miałam problemy z bloggerem, a dzisiaj odzyskałam i nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! Kończysz w takim momencie... :P Świetny rozdział ♥
OdpowiedzUsuńNareszcie ♡
OdpowiedzUsuńHm.. Czytałaś może dotyk julii? "4 ściany, 1 łóżko i 120 drewnianych desek podłogowych" - to mi przypomina właśnie Julie ♡
kocham te twoje opowiadanie. Jest inne, takie tajemnicze i nieprzewidywalne! No cud miód! Czekam na kolejny rozdział :) weny życzę ♥
~₩
"- Zabiłeś niewinnych ludzi! "
Usuń"- Uśmierciłem tych dwuch sykinsynów..."
"...znęcali się nad swoimi żonami i córkami. "
Mnie też niektóre fragmenty przypominały Dotyk Julii xD (❤)
Aaron <3 haha, dobrze mnie rozgryźliście!
UsuńTwoje opowiadanie jest super!!
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie na next :**
--> zapraszam do mnie<--
kochasztowalcz.blogspot.com
Jak mogłaś przerwać w takim momencie? :-( Ja chce następny rozdział już, teraz, zaraz :-)
OdpowiedzUsuńPochlonelam raz dean całe opowiadanie. Jestem chilernie ciekawa jak to wszystko się dalej potoczy. Zaciekawilas mnie i na pewno zostanę tu na dłużej :)
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością i mam dzieje ze dotrzymasz ustalonego terminu :)
Buziaki : A.N
O Jezu.. :o
OdpowiedzUsuńNajlepszee na świecie!! <3
OdpowiedzUsuńniemoge sie doczekać nowego rozdziału
OdpowiedzUsuńI want more ! Noooow! *.*
OdpowiedzUsuńNiesamowicie wsciagajacy blog. Przeczytalam wszystko na jednym tchu i chce wiecej!
Zapraszam do mnie:
stupid-girl-granger.blogspot.com
Pozdrawiam, Naana
Chcę więcej .. Romansu .. Namiętności / Nudno tu ;)
OdpowiedzUsuń