poniedziałek, 31 sierpnia 2015

ROZDZIAŁ 17

Witam moich ukochanych czytelników!
Zamierzam napisać parę zdań odnośnie "przyszłości" tego opowiadania, więc jeśli Cię to nie interesuje to zapraszam do tekstu. 
Ten rozdział napisany był już dawniej, ale nie mogłam go udostępnić, ponieważ padł mi laptop. Uwierzcie mi, że moja frustracja była tak wielka jak wasza. 

Rozdział jest przejściowy. Nie uważam go za idealny. Sądzę, że mógłby być o wiele lepszy, ale nie chciałam przedłużać terminu publikacji. 

Jeśli chodzi o terminy - wiem, że to mój największy minus. Czasem, uważam, że nie ma sensu tego kontynuować ale postawiłam sobie za cel honoru ukończenie tego dramione. 

W dwóch kolejnych rozdziałach będzie sporo zmian...:) 
[będzie ostro moje drogie czytelniczki]
Z kolejnym rozdziałem nie powinno być opóźnienia, bo już jest w połowie napisany. 
Wiele osób mnie pyta ile rozdziałów zamierzam napisać. 
Moje pierworodne założenie było takie:
1-20roz = akcja w Malfoy Manor 
20- 30roz = powrót do Hogwartu
30- 35roz = życie dorosłe. 
Prawdopodobnie ulegnie to zmianie. 
Zaczęłam pisać nowe fanfiction na wattpadzie o Harrym Stylesie. 
Jeśli jesteście w tej tematyce to serdecznie zapraszam:)
klik
Jestem w grupie Dramione PL i często widzę jak ludzie pytają się o moje Dramione.
Nie ma dla mnie większego zaszczytu, niż osoby piszące, że lubią czytać zakochanych.
Bardzo Wam za to dziękuje i ogłaszam, że powoli zbliżamy się do 40 tysięcy wyświetleń! 

♦♥♦♥

– Co do cholery znów się stało? – zapytał zaciskając pięści. Ta dziewczyna go wykończy. Nie minął nawet tydzień, a znów dzieje się coś niedobrego.
– Zabiłeś niewinnych ludzi! – odsunęła się jeszcze dalej, uderzając o chłodną ścianę. – Znów pozbawiłeś kogoś życia! Jesteś mordercą!
– O kim ty mówisz? – podszedł bliżej. Jej oczy były przekrwione, a klatka piersiowa unosiła się i opadała w szaleńczym tempie.
– O McGelley'u i Carwet'cie! Nott mi wszystko powiedział!
Po tym zdaniu wszystko stało się jasne. Miała rację. Zabił tych ludzi z zimną krwią, ale miał powód. Uklęknął nad skuloną Gryfonką i uniósł jej podbródek najdelikatniej jak mógł.
– Uśmierciłem tych dwóch sukinsynów, Słońce – szepnął i poczuł jak Hermiona cała się spięła. Jej zasób łez się skończył, a klatka piersiowa drżała w niepowołanych konwulsjach.
– Jak mogłeś... – mruknęła cicho.
– Ci dwoje brali udział w ataku na moją matkę. Poza tym znęcali się nad swoimi żonami i córkami. Dla wyższej posady u Voldemorta pozabijaliby swoich najbliższych. Świat nie ucierpiał na ich stracie.
– To nie zmienia faktu, że byłeś skłonny kogoś zabić.
– Jest wojna Granger. I tak większość śmierciożerów umrze, a ja zabiję jeszcze kilkunastu ludzi. Uwierz mi skarbie, że ich rodzinom jest o wiele lepiej.
– I tak jesteś mordercą – szepnęła. Ślepo patrząc w niewidzialny punkt w przestrzeni, siedziała na zimnej, marmurowej posadzce. Podniósł ją i przeniósł na łóżku. Gdy upewnił się, że nic jej nie jest, wyszedł cicho trzaskając drzwiami. Będąc obok barku, wziął ognistą i upił sporego łyka. Gardło nie piekło go tak bardzo, jak zranione serce.

♦♥♦♥

Otworzyła szeroko oczy, które w tym momencie diabelsko piekły. Co właściwie się wczoraj wydarzyło? Pamięta jedynie, gdy Nott mówił jej o poczynaniach Malfoy'a oraz to, jak blondyn niósł ją do swojej sypialni. Gdy wspomnienia z ubiegłej nocy powróciły, zakryła swoją twarz w dłoniach. Jak mogła pomyśleć, że Draco tak po prostu zabił? Żałowała, że doszczętnie dała upust emocjom. Zapewne stracił do niej zaufanie, które i tak było mizerne. Była przekonana, że znów będzie dla niej wrogi. Mimo ciemności, doskonale widziała smutne iskierki w jego oczach, gdy mówiła mu, że jest mordercą. Serce krzyczało, że to musi być kłamstwo, lecz rozum posłuchał Theodora.

Zerwała się na równe nogi i pokierowała się w stronę jadalni. Nie jadła od wczorajszego południa, a pusty żołądek dawał się we znaki. Gdy przekroczyła próg pomieszczenia, zauważyła blondyna z rozczochranymi włosami i luźnej koszulce. Pierwszy raz wiedziała go ubranego tak nieoficjalnie. Widząc, że nawet nie zerknął w jej kierunku, powiedziała ciche "Dzień Dobry” i usiadła naprzeciwko. Nie odrywał wzroku od gazety, a raz na jakiś czas, przystawił filiżankę do ust i upił łyk czarnej kawy.
– Przepraszam cię za wczoraj. Byłam w szoku i dałam się zmanipulować. – wydukała na jednym tchu. Wiedziała, że ukrywa przed nią fakt, iż został wczoraj zraniony.
– Komu dałaś się zmanipulować? – wycedził przez zęby. Starał się zachować pozory obojętności, ale zaciśnięte pięści pod stołem go zdradzały.
– Theodor był wczoraj i powiedział, że zabiłeś dwie niewinne osoby.
– I wolałaś uwierzyć Nott’owi niż porozmawiać o tym ze mną? – wysyczał a filiżanka, którą trzymał w ręce roztrzaskała się pod wpływem jego silnego ściśnięcia. Z dłoni leciał mu strumyk krwi, który nie chciał się zatrzymać. Hermiona widząc to, bez namysłu podeszła i próbowała zatamować krew serwetką, lecz gwałtownie ją odepchnął.
– Sam umiem siebie opatrzyć –  rzucił na odchodne i wyszedł z jadalni.

♦♥♦♥

Znów sama. Cztery ściany, jedno łóżko i sto dwadzieścia dębowych desek podłogowych. Nott dostał zakaz przychodzenia do Malfoy Manor, a zraniony blondyn rewanżując się, zabrał wszystkie książki i zablokował zaklęciem okna. Tak bardzo chciała powiedzieć mu, że żałuje tamtych słów. Odkąd ostatni raz go widziała minął tydzień. Nie pojawiał się na śniadaniu czy kolacji. Żył ignorując to, że dwa pokoje od jego sypialni, żyję jeszcze ona. Skoro jest tak bardzo zraniony, niech odeślę ją do Hogwartu. Będzie trwał w swojej dumie i ambicji, a ona będzie w końcu wśród ludzi, którzy ją kochają.

Jedyną osobą, która zna i rozumie go jest Rose, więc do niej Hermiona zamierzała podejść przed obiadem. Krzątała się właśnie na trzecim piętrze, który przeznaczony był tylko dla niej. Widząc Gryfonkę, od razu do niej podeszła i poprosiła, aby usiadła na aksamitnym fotelu.
– Co cię sprowadza skarbie?
– Chciałabym porozmawiać o Draconie – powiedziała speszona. Nigdy nie sądziła, że rozmowa o jej najbardziej znienawidzonym Ślizgonie będzie dla niej tak żenująca.
– Dobrze, że przyszłaś. Też chciałam z tobą porozmawiać. Ostatnio przyszedł przybity i powiedział, że płakałaś i nazwałaś go mordercą.
– Niestety tak było. Theodor powiedział mi, że Draco zabił dwie niewinne osoby. Prawda była inna.
– Próbowałaś mu powiedzieć, że znałaś inną wersję? – spytała cicho.
– Tak, ale do niego to nie dociera. Ignoruje mnie i jest opryskliwy. Nie wiem co robić Rose – wyszeptała i zakryła twarz w dłoniach.
– Myślę, że to go zabolało, ponieważ zależy mu na tobie, a ty go w pewnym sensie odrzuciłaś i osądziłaś. Za moich czasów, po kłótni wystarczył wspólny wieczór ze zwieńczeniem w łóżku i było po sprawie.
– Rose... – upomniała.
– Zależy ci na nim? – wyrwała nagle brunetka.
– Tak, ale nie kocham go, ani nic z tych rzeczy.
– W takim razie powinnaś się wykazać i zrobić kolację dla was dwojga. Zobaczy, że nie masz go za potwora i chcesz z nim spędzić czas.
– Nie chcę, by uznał to za randkę, ale dziękuję Rose – powiedziała szczerze i już chciała odejść, gdy usłyszała:
– Bądź gotowa na szesnastą. Idziemy na zakupy kochanie.

♦♥♦♥

Zakupy z Rose można było nazwać najprzyjemniejszym momentem tego tygodnia. Obie poszyły na ryneczek i kupiły najpotrzebniejsze rzeczy na kolację, a Pani Rice kupiła jej jedną z najładniejszych sukienek w salonie. Nie obyło się bez sprzeciwu, lecz brunetka była w przekonaniu, że Hermiona musi olśnić jej chrześniaka. Gdy wróciły do pałacu, zabrały się za gotowanie. Mimo iż, to Rose była szefową kuchni, Gryfonka nie odstępowała jej na krok. Kiedy stół był zastawiony, a świeczki zapalone, postanowiła się przebrać. Zdjęła swój poplamiony dres i po wcześniejszym prysznicu, zaczęła się ubierać. Na swoje ciało nałożyła czarną sukienkę przed kolano, a na nogi włożyła srebrne baleriny. Włosy postanowiła rozpuścić, pozwalając aby opadały kaskadami na plecy. Gdy stwierdziła, że wszystko jest w porządku, uderzyła się w dłonią w czoło. Właśnie ma kolację przy świecach z Malfoy’em. To jedno wielkie szaleństwo, lecz skoro zraniony arystokrata nie daje za wygraną, trzeba sięgnąć po radykalne środki.

Czekała, siedząc na kanapie dobrą godzinę. Jej serce drżało z niepokoju. Zawsze wracał przed dziewiąta. Z każdą minutą coraz bardziej żałowała swojego planu. Zapewne ją zignoruje i pójdzie do siebie. Gdy chciała już iść do swojej sypialni, usłyszała dźwięk otwieranych drzwi. Chwilę potem przez próg pałacu wszedł on. Ubrany w obcisłą, białą koszulę, dopasowane ciemne spodnie i niedbale przerzuconą marynarką. Pierwszy raz od dawna poczuła motylki w brzuchu. Gdyby to nie była wojna, a on nie był Malfoy’em... 
Z zadumy wyrwał ją gorący oddech, palący jej alabastrową szyję.

– Co to ma znaczyć? – wyszeptał.
– Zrobiłam kolację dla nas – wydukała na jednym tchu, a jej twarz zrobiła się purpurowa.
–A z jakiej okazji? – ugryzł delikatnie płatek jej ucha, na co cicho jęknęła. Doskonale wiedział, jak na nią działał i bezwstydnie zamierzał to wykorzystać.
– Ostatnio się nie widujemy. Chciałam spędzić z tobą trochę czasu.
– A kogo to wina, że się nie widujemy? – zapytał poważnie, całując jej szyję.
– Malfoy... –  jęknęła pod wpływem chwilowej rozkoszy. Wystarczająco się poświęciła i nie zamierzała kolejny raz dać mu za wygraną.
– Powiedz to – nakazał.
– Nie – przycisnął ją do ściany. W jej oczach nie było ani grama strachu. Podziwiał ją pod tym względem. Żadna była dziewczyna się mu nie sprzeciwiała.
– Powiedz to – powtórzył i gdy przyłożył różdżkę do jej krtani, tak jak za pierwszym razem, wreszcie ujrzał w niej posłuszeństwo.
– To moja wina.
– Grzeczna Granger – odsunął się, przez co mogła złapać pożądliwy oddech.

♦♥♦♥

Kolacja minęła w względnej ciszy. Dowiedziała się, że rozpoczęcie wojny to kwestia paru dni. Musi zacząć planować, bo nikt jej nie uchroni przed wyrokiem śmierci. Samopoczucia nie polepszał fakt, że nieuniknione jest, że Harry’emu stanie się krzywda. Wszyscy najgroźniejsi śmierciożercy zaczną polować na jej przyjaciela  niczym na zwierzynę. Wierzyła, że da sobie rade. Nie bez przyczyny jest wybrańcem. Gdy uświadomiła sobie, że spędza czas z wojennym wrogiem zamiast z Harrym, przełknęła głośno ślinę. Dlaczego Malfoy mówi jej o planach zbrojnych śmierciożerców? Przecież doskonale wie, że należy do Zakonu i będzie walczyć po ich stronie. To nie miało żadnego sensu. Była mu wdzięczna za te informację, ale zrozumiała, że musi nabrać do niego dystansu. Zbliżała się krwawa, zimna wojna, w której Malfoy będzie wrogiem, a nie dobrym chłopakiem, który utuli ją do piersi.

♦♥♦♥

Pierwszy raz od dawna obudziły ją promienie światła wpadające do sypialni. Przetarła leniwie oczy, które mimowolnie zamykały się, prosząc o sen. Kiedy wstała, od razu podbiegła do okna. Otwarło się bezproblemowo, a do nozdrzy dotarło rześkie powietrze. Mogłaby wdychać aromat skoszonej trawy cały dzień, lecz nie chciała spóźnić się na śniadanie. Będąc ubrana w zwiewną sukienkę, szła po schodach, gdy nagle poczuła lekki ucisk na nadgarstku. Odwróciwszy się, ujrzała Dracona ubranego w rozciągnięty sweter i opadające spodnie. Zastanowiło ją to, ponieważ jego garderoba zawsze była perfekcyjnie dopasowana.
– Chodź za mną i nie zadawaj pytań – powiedział obco wysokim głosem. Nie widziała logicznego sensu dla którego miałaby za nim iść, ale nie chciała się kłócić. Prowadził ją w stronę drzwi frontowych, a gdy je przekroczyli, stała się nieco niecierpliwa. Otworzył jej drzwi do swojego Bentley'a i gestem ręki wskazał, by wsiadła. Po chwili jechali opuszczoną drogą w nieznanym kierunku.
                                                                                                                          
[W tym samym czasie]


– Dumbledorze – rzekł nisko Snape. – Chłopak może wiele pomóc. Ma większe wpływy na Czarnego Pana niż my wszyscy razem wzięci.
– Ma racje – przytaknęła Tonks. – Wszystko zależy czy Draco się nie wycofa pod wpływem stresu.
– Nie wycofam się – burknął blondyn. – Mam informację, przez które wygracie.
– Do tej pory byłeś lizusem Voldemorta, więc skąd mamy pewność, że nas nie wydasz! – odezwał się Ron, lecz po naganie reszty Zakonu, zamilkł.
– Weasley, nawet nie wiesz jak się mylisz. Przez dziesięć minut mogę zdziałać więcej niż ty przez całe życie.
– Cisza! – upomniał wszystkich Lupin. – Decyzja należy tylko do Profesora.
– Draconie – zwrócił się bezpośrednio do Malfoy'a – czy jesteś pewien, że chcesz wydać swojego ojca, ciotkę i resztę na rzecz Zakonu? Nie przerasta cię to?
– Chcę przyłączyć się do was. Mogę złożyć przysięgę.
– Na razie to nie będzie konieczne, lecz musisz teraz szczególnie uważać, aby nie zostać zdemaskowanym.
Już wychodził, kiedy nagle poczuł na swoich plecach dłoń. Tonks przytuliła go i klepiąc po plecach dodała;
– Pamiętaj młody, możesz na mnie liczyć. Jesteśmy rodziną.

♦♥♦♥

Jechali kilka godzin, do momentu aż zatrzymał samochód przed ponurym, zaniedbanym domem. Wysiadł gwałtownie i gdy zobaczył, że Hermiona nie robi tego co on, podszedł i wyciągnął ją siłą. Zdziwiona jego zachowaniem, próbowała zostać na miejscu, lecz był silniejszy. Ściskał jej nadgarstki tak mocno, że zrobiły się sine. Prowadził ją wprost do zdemolowanego domu. Gdy byli w środku, do jej nosa dotarł zapach zgnilizny. Meble były poprzewracane, a na ziemi zasychały plamy krwi. Próbowała się wyrwać i podbiec do drzwi, lecz zablokował je zaklęciem. Spojrzała na Dracona z niedowierzaniem. O co chodzi? Czy chcę się jej pozbyć? Z mętlikiem w głowie stała i patrzyła jak przegląda porozrzucane dokumenty. Nagle jego postura zaczęła wyginać się w różne strony, a kontur ciała zmieniał się z sekundy na sekundę. Z blond czupryny nie został nawet włos, a mocno zarysowane rysy szczęki pokrył tłuszcz. Po chwili dostrzegła, że w kącie pokoju stoi Gregory Goyle. Eliksir Wielosokowy... Jak mogła się tego nie domyślić? Za duże ubrania, dziwny ton głosu i ciągłe popijanie podejrzanej cieszy z flakonika...
– Co to ma znaczyć?! – krzyknęła, podpierając się o brudną tapetę, by nie upaść.
– Zamknij się Granger. Trochę sobie tu posiedzisz – odparł i rozgościł się na pobliskim fotelu.
– Ty idioto! Przecież Malfoy mnie znajdzie i cię zabiję!
– Draco miałby ratować taką szlamę jak ty? Jeszcze wczoraj mi mówił, że na wojnie będziesz jego głównym celem.

Na te słowa jej krew zawrzała. Rzuciła się na niego i tłukła słabymi pięściami do utraty sił. Po chwili jednak, czuła pod swoimi plecami podłogę. Rzucił w nią „drętwotę” przez co nie mogła ruszyć nawet palcem. Widząc ją tak bezbronną, bez zahamowania wziął zamach i kopnął w żebra. Łzy opuszczające jej oczy, powodowały coraz większe zadowolenie. Bił ją po twarzy czy brzuchu, wytwarzając liczne krwiaki. Gdy zaklęcie przestało działać, czuła wszystkie łamiące się kości. Miała ochotę wziąć mu różdżkę i wystrzelić Avadą, lecz przygwoździł ją do ziemi swoim, ciężkim ciałem. Lustrował pogardliwym spojrzeniem aż dwukrotnie wypowiedział „Crucio” . Czuła jak ból wypełnia jej umysł. Był zbyt silny, by z nim walczyć. Zapanowała ciemność i wiedziała, że umiera. Dużo czytała o śmierci i tak ją opisywali. Szkoda jedynie byłoby nie pożegnać się z rodzicami.


21 komentarzy:

  1. Czyżby pierwszy komentarz należy się mnie? Ale fajnie. Rozdział cudny i czekam na kolejny z niecierpliwością! Fajnie, że dodałaś rozdział przed 1 września. Czyli tak na koniec wakacji? Super :D
    A jak Ci minęły wakacje? Bo mi świetnie :D

    Czytałam komentarze pod tamtymi postami i niektóre serio są tak popieprzone, że aż mi brak słów na nie. A te gdzie jesteś tak diss'owana, to się tym nie przejmuj, bo każdy może mieć zastój literacki i brak weny (to nie to samo?) I się nimi nie przejmuj, bo to idioci są i tyle.

    A teraz pozdrawiam, życzę lawiny pomysłów, wodospadu weny i wieeeeeeeeele czasu, oraz udanego roku szkolnego :D
    ~Magda

    PS. Od razu uprzedzam, że nwm czy będę komentować, bo nwm czy czas będzie :D Miłego wieczorku życzę. A linka do bloga zostawiłam gdzieś tam wcześniej :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję za wszystkie komentarze! Dla takich osób jak ty jeszcze pisze. Nie jestem osobą odporną na krytykę i słabo ją znoszę:/ Wakacje minęły mi bardzo dobrze:)
      Dzięki za wszystko i trzymaj się w nowym roku szkolnym!

      Usuń
  2. Dziękuję za maila ;)
    Rozdział świetny ^^ Chociaż znalazłam jakieś błędy xd Boję się o Hermione. Coś ty wymyśliła zła kobieto?! Niecierpliwie czekam na kolejny :)
    Ktoś już przede mną już pisał, ale ja tez muszę xD Nie przejmuj się tymi chamskimi komentarzami! Genialnie piszesz, a to że zepsuł ci się laptop i nie możesz dodać rozdziału to nie twoja wina. Poza tym każdemu zdarza się chwilowy brak weny ;D
    Pozdrawiam i życzę udanego (to w ogóle możliwe? xD) roku szkolnego :) Udało mi się to jeszcze na wakacjach napisać!
    Lili ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne *-*. Niektóre zachowania mi nie pasują do Miony, no ale trudno. Umieram z ciekawości co się stanie w nn. Pozdrawiam i życzę weeeny.
    Krukonka

    OdpowiedzUsuń
  4. Suuuuuupcio *-* taki prezent na poprawienie humoru 1 września��
    Pozdrawiam, Eadlyn

    OdpowiedzUsuń
  5. Akurat w tak ciekawym momencie!
    Wczoraj znalazłam wpis na grupie i czytałam pół nocy, bardzo podoba mi się opowiadanie i to że między nimi nie jest 'idealnie' nie lubię opowiadań gdzie wszystko dzieje się za 'sztucznie'
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeej! Wróciłaś! :3
    ale mogłaś nie kończyć w TAKIM momencie xD
    Super rozdział ^^ czekam na następny ;*

    //Olaa

    OdpowiedzUsuń
  7. Niesamowity ♥ To pierwszy rozdział który komentuję, ale wiedz że jestem zachwycona wszystkimi :3 Już się nie mogę doczekać co potem...^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowny rozdział 💗💗
    Nie mogę się doczekać kolejnego :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zaczęłam czytać przedwczoraj, wczoraj miałam problemy z bloggerem, a dzisiaj odzyskałam i nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! Kończysz w takim momencie... :P Świetny rozdział ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Nareszcie ♡
    Hm.. Czytałaś może dotyk julii? "4 ściany, 1 łóżko i 120 drewnianych desek podłogowych" - to mi przypomina właśnie Julie ♡
    kocham te twoje opowiadanie. Jest inne, takie tajemnicze i nieprzewidywalne! No cud miód! Czekam na kolejny rozdział :) weny życzę ♥
    ~₩

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "- Zabiłeś niewinnych ludzi! "
      "- Uśmierciłem tych dwuch sykinsynów..."
      "...znęcali się nad swoimi żonami i córkami. "
      Mnie też niektóre fragmenty przypominały Dotyk Julii xD (❤)

      Usuń
    2. Aaron <3 haha, dobrze mnie rozgryźliście!

      Usuń
  11. Twoje opowiadanie jest super!!
    Czekam niecierpliwie na next :**

    --> zapraszam do mnie<--
    kochasztowalcz.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak mogłaś przerwać w takim momencie? :-( Ja chce następny rozdział już, teraz, zaraz :-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Pochlonelam raz dean całe opowiadanie. Jestem chilernie ciekawa jak to wszystko się dalej potoczy. Zaciekawilas mnie i na pewno zostanę tu na dłużej :)
    Czekam z niecierpliwością i mam dzieje ze dotrzymasz ustalonego terminu :)
    Buziaki : A.N

    OdpowiedzUsuń
  14. niemoge sie doczekać nowego rozdziału

    OdpowiedzUsuń
  15. I want more ! Noooow! *.*
    Niesamowicie wsciagajacy blog. Przeczytalam wszystko na jednym tchu i chce wiecej!
    Zapraszam do mnie:
    stupid-girl-granger.blogspot.com
    Pozdrawiam, Naana

    OdpowiedzUsuń
  16. Chcę więcej .. Romansu .. Namiętności / Nudno tu ;)

    OdpowiedzUsuń