Ten rozdział nie jest jakiś świetny w porównaniu do ostatniego, ale, za to kolejny będzie przełomowy i będzie bal! TEN ROZDZIAŁ WSTAWIŁAM BEZ BETY WIĘC SĄ BŁĘDY.
DO 20 DNIA 14 WRZEŚNIA TEKST POWINIEN BYĆ BEZ BŁĘDÓW.
Po takiej porażce czasowej nie wymagam od Was nie wiadomo ilu komentarzy, ale proszę o, chociaż kilka :)
♦♥♦♥♦
Pił whisky litrami, by zapomnieć o strachu
jaki go ogarnął, kiedy jej klatka przestała się unosił. Uspokoił się trochę, chociaż nadal
czuł niepokój. Miał nad nią kontrolę; musiała robić wszystko co zachciał;
była jego zabawką, chociaż to on odpowiadał za jej życie. Nie wybaczyłby sobie,
jeśli z jego winy dziewczynie, której nienawidził całym swoim sercem, włos
spadłby z głowy. Mógł ją wyzywać od szlam, uważać, że jest gorsza; że nie
zasługuję na to, by być czarownicą, ale ona miała coś o wiele cenniejszego od
wszystkiego, co go otaczało. Miłość. Miłość jej przyjaciół i rodziny. On nigdy
nie czuł, że ktoś go kocha lub zależy mu na nim. Nigdy nie wybaczy tego ojcu.
Przez niego stracił miłość swojego życia i już nigdy nie poczuł uczucia
szczęścia. Stracił dziewczynę poza którą nie widział świata, a w przyszłości
chciał z nią założyć rodzinę. A to wszystko przez tego tchórza, który nazywa
się jego ojcem. Zniszczył go wewnętrznie i zewnętrznie. Każdy milimetr jego
nienaturalnie bladego ciała. Wkręcił do szeregów Czarnego Głupca, a teraz musi
spełniać jego zachcianki, jeśli nie chce dostać Avadą w twarz. Ta mała
irytująca osóbka, która właśnie spała w jego łóżku, pomimo statusu krwi i braku
bogactwa, była o wiele cenniejsza od niego. I nawet jeśli miałby przepłacić to
życiem, to przysięga, że nic jej się nie stanie pod jego opieką. Będzie dla
niej lepszy - obiecywał w głębi serca. W końcu jak ona mogła się czuć? Miała
świadomość, że jest jego zabawką, może zrobić jej krzywdę w każdym momencie, a
ona mimo to, chodziła z podniesioną głową i prowokowała go spojrzeniem. Była
dzielna i odważna, nie to co on. Robił
za osiłka Czarnego Pana tylko po to, by nie zginąć. Z zamyśleń wyrwał go
spokojny, choć nieco zdenerwowany głos Rose.
— Jestem w ciąży – powiedziała dość cicho, siadając na fotelu na przeciwko blondyna, a jej kąciki ust lekko uniosły się ku górze.
– Rose... – wyszeptał zdziwiony z nadmiarem opanowania w głosie i zlustrował ją takim spojrzeniem, jakie miała Luna Lovegood, gdy opowiadała o narglach.
– Draco, wiem, że to dla ciebie pewnie niezły wstrząs, ale nie pytaj kto jest ojcem dziecka...
– Bardzo się cieszę – zapewnił i lekko się uśmiechnął – oczywiście przez ten czas nie będziesz musiała nic robić i zapewnię ci kogoś do opieki – dodał i pogładził ją po ramieniu.
– Wiedziałam, że mogę na ciebie liczyć – wydusiła przez łzy szczęścia i niczym matka swoje dziecko, przytuliła go z czułością.
– Będziesz cudowną mamą. W końcu wychowałaś takie wspaniałe dziecko jak ja – dodał nieskromnie, wskazując na siebie.
– Sama się sobie dziwię, że mi się udało... A teraz idź spać szkrabie, bo jest bardzo późno. – odparła pokazując palcem na mugolski zegar i pocałowała chłopaka w czoło, poczym znikła za drzwiami swojej sypialni.
Pomimo, iż był w szoku, cieszył się, że Rose spodziewa się dziecka. Wizja małego, wesołego brzdąca, bawiącego się w ogrodzie, była bardzo pocieszająca. Wiedział, że teraz to on jej pomoże. Odwdzięczy się za te wszystkie lata, kiedy zastępowała mu rodzinę. Będę najlepszym wujkiem na świecie! – przysięgał w myślach. Mimo bardzo wesołej nowiny, która rozpromieniła jego serce, wciąż pozostawała jedna zła wieść. Spotkanie Hermiony ze śmierciożercami. Lord zapewniał, że nic jej się nie stanie, lecz nie ufał mu. Gardzili szlamami i wykorzystywali je okrutnie. Groziło jej niebezpieczeństwo, a on nie zawsze może ją chronić.
— Jestem w ciąży – powiedziała dość cicho, siadając na fotelu na przeciwko blondyna, a jej kąciki ust lekko uniosły się ku górze.
– Rose... – wyszeptał zdziwiony z nadmiarem opanowania w głosie i zlustrował ją takim spojrzeniem, jakie miała Luna Lovegood, gdy opowiadała o narglach.
– Draco, wiem, że to dla ciebie pewnie niezły wstrząs, ale nie pytaj kto jest ojcem dziecka...
– Bardzo się cieszę – zapewnił i lekko się uśmiechnął – oczywiście przez ten czas nie będziesz musiała nic robić i zapewnię ci kogoś do opieki – dodał i pogładził ją po ramieniu.
– Wiedziałam, że mogę na ciebie liczyć – wydusiła przez łzy szczęścia i niczym matka swoje dziecko, przytuliła go z czułością.
– Będziesz cudowną mamą. W końcu wychowałaś takie wspaniałe dziecko jak ja – dodał nieskromnie, wskazując na siebie.
– Sama się sobie dziwię, że mi się udało... A teraz idź spać szkrabie, bo jest bardzo późno. – odparła pokazując palcem na mugolski zegar i pocałowała chłopaka w czoło, poczym znikła za drzwiami swojej sypialni.
Pomimo, iż był w szoku, cieszył się, że Rose spodziewa się dziecka. Wizja małego, wesołego brzdąca, bawiącego się w ogrodzie, była bardzo pocieszająca. Wiedział, że teraz to on jej pomoże. Odwdzięczy się za te wszystkie lata, kiedy zastępowała mu rodzinę. Będę najlepszym wujkiem na świecie! – przysięgał w myślach. Mimo bardzo wesołej nowiny, która rozpromieniła jego serce, wciąż pozostawała jedna zła wieść. Spotkanie Hermiony ze śmierciożercami. Lord zapewniał, że nic jej się nie stanie, lecz nie ufał mu. Gardzili szlamami i wykorzystywali je okrutnie. Groziło jej niebezpieczeństwo, a on nie zawsze może ją chronić.
Następnego dnia rano, obudził się z
wielkim kacem. Jedyne o czym marzył to kubek mocnej kawy i jajka na twardo, ale
nie chcąc wykorzystywać w takim stanie Rose, sam musiał sobie poradzić. Zszedł
chwiejnym krokiem na dół, przecierając to prawe to lewe oko na zmianę, sądząc,
że to pomoże w wyostrzeniu wzroku. Gdy wszedł do kuchni, pierwsze
co zauważył to krzątającą się po kuchni Rose. Zauważywszy, że piecze
jakieś ciasto, dał jej wykład o tym, że nie powinna sie przemęczać w ciąży.
– Nic mi się nie stanie jak trochę coś porobię... – zapewniła chłopaka, który właśnie wziął miskę i zaczął wyjadać przyszykowaną, na ciasto, rozpuszczoną czekoladę – Zostaw to! – dodała energicznej i wyrwała mu miskę z rąk, ostrzegawczo kiwając palcem.
– Jak byłem mały to pozwalałaś mi wylizywać łyżki jak coś zostało... – rzekł udając smutny ton głosu, maskując przy tym uśmiech na wspomnienie o wspólnym pieczeniu.
– Teraz jesteś nieco większy Draco... – roześmiała sie cicho – Piekę tort dla Hermiony. Ma dziś siedemnaste urodziny i musi być bardzo podekscytowana. W końcu niecodziennie zostaje sie pełnoletnim!
– Ahh... No tak... A skąd o tym wiesz?
– Słyszałam ją wczoraj, mówiącą do siebie. Powtarzała co zrobi, gdy będzie już dorosła. – odpowiedziała wesoło i rozbiła kilka jajek do miski.
– Jak upieczesz tort, to daj mi znać. Zaniosę jej go osobiście. – mruknął zamyślony i odszedł w kierunku drzwi.
– Nic mi się nie stanie jak trochę coś porobię... – zapewniła chłopaka, który właśnie wziął miskę i zaczął wyjadać przyszykowaną, na ciasto, rozpuszczoną czekoladę – Zostaw to! – dodała energicznej i wyrwała mu miskę z rąk, ostrzegawczo kiwając palcem.
– Jak byłem mały to pozwalałaś mi wylizywać łyżki jak coś zostało... – rzekł udając smutny ton głosu, maskując przy tym uśmiech na wspomnienie o wspólnym pieczeniu.
– Teraz jesteś nieco większy Draco... – roześmiała sie cicho – Piekę tort dla Hermiony. Ma dziś siedemnaste urodziny i musi być bardzo podekscytowana. W końcu niecodziennie zostaje sie pełnoletnim!
– Ahh... No tak... A skąd o tym wiesz?
– Słyszałam ją wczoraj, mówiącą do siebie. Powtarzała co zrobi, gdy będzie już dorosła. – odpowiedziała wesoło i rozbiła kilka jajek do miski.
– Jak upieczesz tort, to daj mi znać. Zaniosę jej go osobiście. – mruknął zamyślony i odszedł w kierunku drzwi.
♦♥♦♥♦
Pomimo, iż spała do dziesiątej, była
bardzo zmęczona. Urywki z wczorajszego dnia bardzo ją przytłaczały. Co prawda
bardzo cieszyła się ze spotkania z Nottem, lecz to nie było warte tej
ceny. Znów podpadła Malfoy'owi, a nie była tu przecież w nagrodę. Miała
najprostsze zadanie na świecie, po prostu dobrze się reprezentować, a ona
ciągle przysparzała mu miliony problemów. Kiedy przekręciła się na drugi bok,
odganiając natrętne myśli, przypomniała sobie, że dziś jest dzień, do którego
odliczała od małego. Dzień skończenia siedemnastu lat. Jeden z najważniejszych
dni w życiu każdego czarodzieja i czarownicy. Jako, że była najmłodsza ze Złotego
Trio, Harry i Ron ciągle dokuczali jej z tego powodu. Marzyła o dniu, kiedy
będzie mogła wreszcie pomachać im przed nosem srebrną plakietką, wydaną przez
jeden z oddziałów w ministerstwie, informującą o tym, że czarownica o imieniu
Hermiona Granger jest pełnoletnia, co wiąże się z masą przywilejów. Zasmuciła
ją myśl o tym, że najważniejsze urodziny w życiu spędzi sama, a nikt z
otaczających ją obecnie ludzi o nich nie pamięta. Planowała od dawna wypad do
Londynu z chłopcami z okazji jej święta, a teraz została jej jedynie nutka
rozczarowania. Godząc sie z zaistniałą sytuacją, przysięgła, że dawne plany na
dzisiejszy dzień, jeszcze sie spełnią. Dziewczyna rozmyślała jak najlepiej może
spędzić te dwadzieścia cztery godziny. Postanowiła, że cały dzień spędzi w
ogrodzie na czytaniu przyniesionych przez Rose książek. Podniosła się nagle z
łóżka, gdy usłyszała głośne pukanie do drzwi. W wejściu do pokoju stała
uśmiechnięta, od ucha do ucha, brązowowłosa kobieta, a za nią wzrokiem odnalazła
platynową czuprynę. Stał lekko zgarbiony w białej koszuli z podwiniętymi
rękawami oraz w dopasowanych czarnych spodniach. Tak bardzo spuścił głowę z
zażenowania, że nosem prawie dotknął dębowej podłogi. Gdy oboje, powolnym
krokiem weszli w głąb pokoju, dostrzegła, że kobieta trzyma średniej wielkości,
okrągły tort z czekoladową polewą i bitą śmietaną po bokach. Na środku
ustawionych było siedemnaście, palących się wesoło świeczek i mały czekoladowy
napis "Najlepszego w dniu urodzin". Nieświadoma i zaskoczona sytuacją,
spojrzała na nich nieodgadnionym wzrokiem. Kiedy wreszcie chciała przerwać
niezręczną chwilę i coś wyjąkać, odezwała się ciepłym, przepełnionym szczęściem
głosem Rose.
– Kochanie, wiem, że znamy się dość
krótko, ale to w końcu siedemnaste urodziny, więc życzę ci wszystkiego co
najlepsze! – rzekła wesoło, odkładając tort na szafkę obok łóżka i uściskała ją
serdecznie – A teraz zdmuchnij świeczki i pomyśl życzenie! – dodała,
odrywając się od dziewczyny i ponagliła ręką, zerkając na tort.
Zanim postanowiła zgasić palące się
iskierki, pomyślała nad życzeniem. Miała cudownych przyjaciół, których kochała
nad życie, najlepszych w każdym calu rodziców, bardzo dobre oceny w
szkole i spłacone długi. Gdy Rose znów ponagliła ją ręką, pomyślała o swoim
największym pragnieniu. Miłości od ukochanego. Chciała zakochać sie i być
szczęśliwa niczym w mugolskich filmach, które oglądała godzinami. Jednak na
chwilę obecną było to niemożliwe i tego sie trzymała. Niedługo miało dojść do
ostatecznego starcia między Voldemortem, a Harrym, więc to nie był dobry czas
na romanse. Szybko zdmuchnęła świeczki i popatrzyła się wyczekująco na dwójkę
gości. Rose wciąż się uśmiechała i obdarowywała ją ciepłym spojrzeniem.
Bardziej interesowała ją postawa Malfoy'a. Odkąd wszedł, stał spięty z
puszczoną głową obok szatynki i nie odezwał się ani słowem. Po tym jak Rose wręczyła
jej skromną książkę i ogłosiła jak bardzo sie cieszy z jej pobytu tutaj,
usłyszała za sobą cichy męski ton.
– Rose zostaw nas proszę samych – brunetka
wymieniła z nim porozumiewawcze spojrzenie i zniknęła za drzwiami.
– A więc masz dziś urodziny... – stwierdził i zaczął chodzić po pokoju.
Gdy zobaczył jej wyczekujący wzrok, przysiadł obok niej, a w ręku trzymał czarne, średniej wielkości pudełeczko, ładnie przewiązane aksamitną wstążeczką.
– Sam, gdy miałem siedemnaste urodziny, bardzo się ekscytowałem i wiem, że pewnie nie tak chciałaś spędzić ten dzień, ale okoliczności są takie, a nie inne więc... – nie dokończył, bo w pół słowa przerwał mu kobiecy niecierpliwy głos.
– A więc masz dziś urodziny... – stwierdził i zaczął chodzić po pokoju.
Gdy zobaczył jej wyczekujący wzrok, przysiadł obok niej, a w ręku trzymał czarne, średniej wielkości pudełeczko, ładnie przewiązane aksamitną wstążeczką.
– Sam, gdy miałem siedemnaste urodziny, bardzo się ekscytowałem i wiem, że pewnie nie tak chciałaś spędzić ten dzień, ale okoliczności są takie, a nie inne więc... – nie dokończył, bo w pół słowa przerwał mu kobiecy niecierpliwy głos.
– Do rzeczy Malfoy – ponagliła go,
bo niezbyt dobrze czuła sie w jego obecności.
Chłopak jedynie posłał jej podirytowane spojrzenie i otworzył wieczko.
– Nie przyjmę tego – odpowiedziała stanowczo, gestykulując nerwowo dłońmi.
– Przyjmiesz. Obróć się – nakazał.
Niechętnie wykonała rozkaz, wiedząc, że nie ma sensu się kłócić, bo i tak nie wygra. Chwilę później, poczuła jego zimne palce na swojej szyi, a po całym ciele przeszedł ją nieprzyjemny dreszcz emocji. Nie chciała, by zobaczył jej malinkę po wczorajszym wieczorze z Nottem...
– Gotowe. Spójrz w lustro. Powinien być dobry.
Podeszła niepewnie w stronę lusterka i była zszokowana. Na jej szyi wisiała piękna, srebrna kolia z dużym szmaragdowym kamieniem po środku.
– Jeśli pasuje to dobrze. Proszę abyś założyła ją na bal u Czarnego Pana, który ma się odbyć jutro.
– Jaki bal, u jakiego Czarnego Pana Malfoy?! – obróciła sie gwałtownie i prawie rzuciła z gołymi pięściami na jego rozbudowaną posturę.
– Lord kazał mi cie przyprowadzić. Mówiłem, że to zły pomysł, ale nalegał. Tak jak wspominałem, jutro masz założyć tą kolie na bal – powiedział oschło i spojrzał na nią z góry.
– Tego nie było w umowie! Wiesz co sie może stać?! On chce zabić Harrego, a ja mam iść na jego bal?! Niedoczekanie twoje Malfoy!
– Nie obchodzi mnie twoja opinia Granger. Mam nawet nadzieję, że ktoś ze śmierciożerców da ci popalić. To może nauczyłoby cie pokory dla lepszych. Żegnam i wierzę, że jako osoba pełnoletnia, którą od dziś jesteś, będziesz zachowywała się dojrzalej – odpowiedział, a na jego twarzy pojawił się prawdziwy, ślizgoński uśmiech, który doprowadzał ją za każdym razem do szału.
Gdy udał się w kierunku drzwi, wiedziała, że tego tak nie zostawi. Nie narazi Harrego i nie da się obrażać tej wrednej fretce. Kiedy już prawie przekroczył próg drzwi, poczuł ogromny ból. Otwierając oczy, które chwile temu boleśnie zacisnął, zrozumiał, że ta mała, przemądrzała gnida uderzyła go w twarz.
– Nie wiem jak masz mnie czelność uderzyć, ty wredna szlamo, ale wiedz, że do jutra, wynosisz się do Zabiniego. Nie mam ochoty ciebie oglądać żmijo... Na balu masz reprezentować sie niczym rasowa sucz – warknął i dynamicznym krokiem wyszedł za próg drzwi.
– Co ona sobie myśli? – powtarzał, kiedy chodził bez celu po swoim pałacu – Właśnie straciła coś bardzo dużego! Zamierzał być dla niej dobry, wyrozumiały, a ona bezczelnie go uderzyła! Już nigdy nie okaże jej serca... Nigdy.
Chłopak jedynie posłał jej podirytowane spojrzenie i otworzył wieczko.
– Nie przyjmę tego – odpowiedziała stanowczo, gestykulując nerwowo dłońmi.
– Przyjmiesz. Obróć się – nakazał.
Niechętnie wykonała rozkaz, wiedząc, że nie ma sensu się kłócić, bo i tak nie wygra. Chwilę później, poczuła jego zimne palce na swojej szyi, a po całym ciele przeszedł ją nieprzyjemny dreszcz emocji. Nie chciała, by zobaczył jej malinkę po wczorajszym wieczorze z Nottem...
– Gotowe. Spójrz w lustro. Powinien być dobry.
Podeszła niepewnie w stronę lusterka i była zszokowana. Na jej szyi wisiała piękna, srebrna kolia z dużym szmaragdowym kamieniem po środku.
– Jeśli pasuje to dobrze. Proszę abyś założyła ją na bal u Czarnego Pana, który ma się odbyć jutro.
– Jaki bal, u jakiego Czarnego Pana Malfoy?! – obróciła sie gwałtownie i prawie rzuciła z gołymi pięściami na jego rozbudowaną posturę.
– Lord kazał mi cie przyprowadzić. Mówiłem, że to zły pomysł, ale nalegał. Tak jak wspominałem, jutro masz założyć tą kolie na bal – powiedział oschło i spojrzał na nią z góry.
– Tego nie było w umowie! Wiesz co sie może stać?! On chce zabić Harrego, a ja mam iść na jego bal?! Niedoczekanie twoje Malfoy!
– Nie obchodzi mnie twoja opinia Granger. Mam nawet nadzieję, że ktoś ze śmierciożerców da ci popalić. To może nauczyłoby cie pokory dla lepszych. Żegnam i wierzę, że jako osoba pełnoletnia, którą od dziś jesteś, będziesz zachowywała się dojrzalej – odpowiedział, a na jego twarzy pojawił się prawdziwy, ślizgoński uśmiech, który doprowadzał ją za każdym razem do szału.
Gdy udał się w kierunku drzwi, wiedziała, że tego tak nie zostawi. Nie narazi Harrego i nie da się obrażać tej wrednej fretce. Kiedy już prawie przekroczył próg drzwi, poczuł ogromny ból. Otwierając oczy, które chwile temu boleśnie zacisnął, zrozumiał, że ta mała, przemądrzała gnida uderzyła go w twarz.
– Nie wiem jak masz mnie czelność uderzyć, ty wredna szlamo, ale wiedz, że do jutra, wynosisz się do Zabiniego. Nie mam ochoty ciebie oglądać żmijo... Na balu masz reprezentować sie niczym rasowa sucz – warknął i dynamicznym krokiem wyszedł za próg drzwi.
– Co ona sobie myśli? – powtarzał, kiedy chodził bez celu po swoim pałacu – Właśnie straciła coś bardzo dużego! Zamierzał być dla niej dobry, wyrozumiały, a ona bezczelnie go uderzyła! Już nigdy nie okaże jej serca... Nigdy.
♦♥♦♥♦
Była zła, że znowu doszło pomiędzy
nimi do sprzeczki. Wiedziała, że teraz poważnie uraziła jego ego i nie ujdzie
jej to na sucho. Miała dość tej sytuacji. Nie miała głosu, różdżki, praw. W
dodatku, jak śmiał ją wkręcić w wizytę u Voldemorta?! Jeśli dowie sie, że to
ona pomogła Harremu przez te wszystkie lata, walczyć z nim, bez namysłu
wystrzeli w nią Avadą!
W "niewoli" musiała być jeszcze
półtorej miesiąca, a czas mijał topornie. Tęskniła za rodzicami, Ronem, Ginny i
Harrym. A przede wszystkim za tym ostatnim. Oddałaby wszystko, żeby bliznowaty chłopak
był teraz przy niej i powiedział, że wszystko będzie w porządku. To oni zawsze
trzymali sie razem i wspierali nawzajem. Na wspomnienie ostatnich dni przed
wyjazdem, gdy Harry zabrał ją nad jezioro i powiedział, że tak silna dziewczyna
jak Hermiona nie może płakać, łza spłynęła po jej bladoróżowym policzku. Miał
rację. Jest zbyt silna na żałosne łkanie z powodu swojego losu. Jeśli Malfoy
potraktował ją jak ostatnią ladacznicę, to ona mu się odpłaci na balu, którego
długo nie zapomni...
♦♥♦♥♦
Pomimo, że po ostatniej wizycie u Blaise'a, była negatywnie nastawiona do jego osoby, miała nadzieje, że w odróżnieniu od Malfoy'a, chłopak będzie chociaż znośnie ją tolerował. Czuła sie jak pies rzucany od domu do domu, który nie ma nic do gadania. Gdy znalazła się w salonie czarnoskórego śmierciożercy, nigdzie go nie było. Nie wiedząc czy może usiądź, stała jakąś chwilę na środku salonu z torbą trzymaną w rękach. Prawie usiadła na podłodze, lecz usłyszała Zabiniego kilka metrów od siebie. Ubrany był w czarny, bawełniany sweter i ciemne dżinsy, a w ręku trzymał szklaneczkę z whisky. Kiedy zaczęła zamyślać się, czego miałaby tyczyć sie nieunikniona pogawędka, przypomniała sobie, że według niego, ona i Malfoy są razem.
– A kogo my tu mamy? Granger? Draco mówił mi, że masz wpaść do mnie do jutra, ale z taką torbą? Wprowadzasz się? – zaczął zadawać ciąg pytań, uśmiechając się ironicznie.
– W sumie to... – nie dokończyła, bo czarnowłosy przerwał jej w połowie.
– Wiesz na jaką misję pojechał
Malfoy? – spytał już poważnie, przyglądając się jej wnikliwie.
– Misję? Jaką misję?
– Czarny Pan dał mu misję do wypełnienia. Wiesz jaką?
– Ach tę misję! – skłamała. Gdyby Malfoy nie był taki tajemniczy, nie musiałaby robić z siebie idiotki. – Niestety nie zdradził mi, na czym miałaby polegać – odpowiedziała z udawanym zawiedzeniem.
– Szkoda – prychnął pod nosem – Więc, nie pozostaję mi nic innego, niż powiedzieć "Czuj sie jak u siebie Granger!". Choć jak zostaniesz Panią Malfoy, to będziesz miała potrójnie większy dom od tego... – mruknął zaciekle do samego siebie.
– Misję? Jaką misję?
– Czarny Pan dał mu misję do wypełnienia. Wiesz jaką?
– Ach tę misję! – skłamała. Gdyby Malfoy nie był taki tajemniczy, nie musiałaby robić z siebie idiotki. – Niestety nie zdradził mi, na czym miałaby polegać – odpowiedziała z udawanym zawiedzeniem.
– Szkoda – prychnął pod nosem – Więc, nie pozostaję mi nic innego, niż powiedzieć "Czuj sie jak u siebie Granger!". Choć jak zostaniesz Panią Malfoy, to będziesz miała potrójnie większy dom od tego... – mruknął zaciekle do samego siebie.
♦♥♦♥♦
Pomimo obaw zostania u Zabiniego,
nic sie takiego nie działo. Jak
to ślizgon, proponował jej alkohol i podpytywał o Malfoy'a, ale asertywnie
odmawiała, a w sprawie Malfoy'a udzielała najbardziej bezpiecznych
odpowiedzi, jakich na poczekaniu zdołała wymyślić.
Noc minęła jej niespokojnie, bo myśli wciąż wracały do chłopaka, który namieszał w jej poukładanym życiu. Wiedziała, że po dzisiejszym dniu, ich relacje będą gorsze niż kiedykolwiek. Ale nie tylko ona zawiniła. Nie miał prawa wyzywać ją od najgorszych, pomimo iż w ogóle jej nie znał. I tak było nawet lepiej. Nie chciała, by ją poznał. By wiedział, że uwielbia zapach fiołków, pergaminu, pasty do zębów i jego perfum.
Noc minęła jej niespokojnie, bo myśli wciąż wracały do chłopaka, który namieszał w jej poukładanym życiu. Wiedziała, że po dzisiejszym dniu, ich relacje będą gorsze niż kiedykolwiek. Ale nie tylko ona zawiniła. Nie miał prawa wyzywać ją od najgorszych, pomimo iż w ogóle jej nie znał. I tak było nawet lepiej. Nie chciała, by ją poznał. By wiedział, że uwielbia zapach fiołków, pergaminu, pasty do zębów i jego perfum.
♦♥♦♥♦
Następnego dnia, na kartce w pokoju
gościnnym znalazła wiadomość, że sukienka, akcesoria, biżuteria, buty oraz
kosmetyki czekają na nią w łazience. Nie zwlekając ani chwili, ciekawa jaki wizerunek wymyślił
dla niej blondyn, biegiem udała się do łazienki na drugim piętrze.
Gdy otworzyła drzwi, jedyne co była w stanie powiedzieć to:
– "Niech cię szlag Malfoy!"
Gdy otworzyła drzwi, jedyne co była w stanie powiedzieć to:
– "Niech cię szlag Malfoy!"
♦♥♦♥♦
AKTUALIZACJA: 16.08.2016r.
jak zwylke super rozdział z niecierpliwością czekam na nexta
OdpowiedzUsuńCiekawe co to? Nie mogę doczekać się balu...
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. Ciekawe z kim jest Rose? Czekam na następny :-)
OdpowiedzUsuńZ ojcem Dracona xD
UsuńŚwietny rozdział ;)czekam na next ;)
OdpowiedzUsuńO matko wspaniały! <3 czekam na następny!
OdpowiedzUsuńŚwietne chce dalej
OdpowiedzUsuńTo albo coś świetnego albo okropnego
OdpowiedzUsuńI znowu w takim momencie! XD
OdpowiedzUsuńOooo... maciu !! :D świetneee ! świetnee ! świetnee !!!... i bardzooo ciekawe ! ;> nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ! bo co jeden to lepszy ! ;] czekam niecierpliwie <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę jak najwięcej weny ;]
P.S pisz dalej ! ;* bo piszesz cudownie !
Ijeeee..!!!! Piiiiiiiisz :DD !!!! Juz sie nie moge do czekać następnego rodziałuu ;DD
OdpowiedzUsuńza godz.25 min! :D
OdpowiedzUsuńJeszcze 57 minut! Odliczanie... :)
OdpowiedzUsuń51!
OdpowiedzUsuń49!
OdpowiedzUsuń46!
OdpowiedzUsuń45!
OdpowiedzUsuń43...
OdpowiedzUsuń38! Ale odliczanie...XD
OdpowiedzUsuńZlituj się! Co chwilę odświeżam stronę! xd
OdpowiedzUsuń27!
OdpowiedzUsuń22 <3
OdpowiedzUsuń4 min! <3
OdpowiedzUsuń3...
OdpowiedzUsuń2.
OdpowiedzUsuń1.
OdpowiedzUsuń0!!!!!
OdpowiedzUsuńI gdzie to? :C
OdpowiedzUsuńZgłaszam reklamacje!!! 21:02 !!!
OdpowiedzUsuńJuż powinien być rozdział !
OdpowiedzUsuń21:03!
OdpowiedzUsuń21:05!
OdpowiedzUsuńMy life is a Lie!
OdpowiedzUsuńLituj się!
OdpowiedzUsuńHaloooo! Jest tam kto??? 21:07!
OdpowiedzUsuń21:05!
OdpowiedzUsuńMam focha! :'(
OdpowiedzUsuń21:10 ;c
OdpowiedzUsuń21:13!!!!
OdpowiedzUsuń21:15 !
OdpowiedzUsuń21:15 tracę nadzieje...
OdpowiedzUsuńja zaraz eksploduje !!! ... 21:16
OdpowiedzUsuńStało się coś? Msz 15 minut spóźnienia :'(
OdpowiedzUsuńSpokojnie... Zaraz rozwalę monitor i to ty za niego zapłacisz! 21:17!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńBędę cierpliwa, będę cierpliwa... NIE DAM RADY! Gdzie jest nowy rozdział???
OdpowiedzUsuńD: Błagam!
OdpowiedzUsuńUWAGA! UWAGA!!! Wszyscy, którzy widzieli nowy rozdział, proszeni są o natychmiastowe powiadomienie mnie! Nie wytrzymam!!!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńnie ja też go nie widzę !! :'( ...
OdpowiedzUsuńPobudka, wstać! Nowy rozdział dać!
OdpowiedzUsuństatystyka: 8,262.....DAJ TEN ROZDZIAŁ!
OdpowiedzUsuńzapomniała chyba o nas ;c
OdpowiedzUsuńMuszę kupić nowe okulary... Czy tylko ja nie widzę nowego rozdziału??? ��
OdpowiedzUsuńZniknęłaś gdzieś... :(
OdpowiedzUsuń:'(
OdpowiedzUsuńCzekam, czekam, czekam. I się nie doczekam. :(
OdpowiedzUsuńDlaczego?!!!!
OdpowiedzUsuńJa tu sobie siedze sram pod siebie bo bd nowy rozdzial a tu ni ma rozdzialu
OdpowiedzUsuńja jeż właśnie ! czeeeekam na niego już calusieńki dzień ;'c
OdpowiedzUsuńZapomniałaś o nas? :C Nie wybacze ci jeśli za 2 min nie bęedzie rozdziału!
OdpowiedzUsuńPonad pół godziny! Płaczę :'(
OdpowiedzUsuńTo może my wymyślmy rozdział? (narazie bo zaraz coś rozwalę.)
OdpowiedzUsuń./DM
Poduszka oberwała! Zaraz oberwie miś!
OdpowiedzUsuńGłówka misiowi odpadła :(
OdpowiedzUsuńJeszcze 15 minut i rozwale komórkę.. ( 8000 zł, ty płacisz) :' -( :' -( :' -( :' -( :' -( :' -( :' -( :' -( :' -( :' -( :' -( :' -( :' -( :' -( :' -(
OdpowiedzUsuń"Rozdział 7 pojawi się 22 września o godzinie 21 na moim blogu na 100 %!" NA 100%? To gdzie on jest? :(
OdpowiedzUsuńJuż 22:06! Jesteś? Halo!!!
OdpowiedzUsuńWedlug mnie to jest trche chamskie obiecywac cos robic innym wielka nadzieje a potem nawet nas nie ppwiadomic ze nie wstawisz czy cos takiego
OdpowiedzUsuńSerio świetnie piszesz, jesteś genialna i trudno mi się na ciebie złościć ale czekam z rozdziału na rozdział i jeśli nie dasz rady to nic nie obiecuj wtedy nikt nie będzie zawiedziony a ty będziesz miała spokojnie czas :)
OdpowiedzUsuń7:20 :(
OdpowiedzUsuń13:20 :(
OdpowiedzUsuńMam prośbę.25 są moje urodziny napiszesz króciutki rozdział? :*
OdpowiedzUsuńPiszesz SUPER!Jakbyś napisała książkę to z pewnością bym ją przeczytała!:*
/FW
26 godzin i 3 minuty spóźnienia. Co masz na swoje usprawiedliwienie?
OdpowiedzUsuńNapisz książkę! xd
OdpowiedzUsuńjeszcze 5min *o*
OdpowiedzUsuńdo czego?
UsuńO 20 mial byc nowy rozdzial ale nie ma
UsuńTwój blog nie oczarował.
OdpowiedzUsuńRzuciłaś na mnie czar. To jak choroba, ale nie chcę, żeby wynaleziono antidotum.
Boskie *-*
OdpowiedzUsuńEjj, czemu oni ciagle sie kłócą? To nie sprawiedliwe xd Ja chce TRU LOV! :') *marzenie ściętej głowy*
OdpowiedzUsuńAle poczekam!
Pure