niedziela, 9 listopada 2014

ROZDZIAŁ 12

Nowy rozdział. Bardzo przepraszam na opóźnienie.
Jest to spowodowane tym że moja beta trochę się spóźniła.
Też jestem człowiekiem i osoba która to poprawia też.
Mimo wszystko będę się starać żeby wszystko było na czas.
---
Bardzo mi miło że w krótkim czasie było tyle komentarzy:) 
Co do rozdziału  - jestem zadowolona. Ja obiecałam, jest lepszy i dłuższy od poprzedniego.
Nie będę przynudzać - zapraszam do czytania :)



♦♥♦♥♦
– Co zrobiłeś? 
– Zakochałem. 
Pięści zacisnęły mu się mimowolnie. Oznajmienie bruneta tak go rozkojarzyło i poirytowało, że nie wiedział czy chce go wyrzucić za drzwi, czy poprosić żeby powtórzył. Był zły również na Granger. Theodor był jego przyjacielem, a przez nią ma ochotę mu przyłożyć. 
– I czego ode mnie oczekujesz? 
– Pozwól mi się z nią spotykać. Rozumiem, że musicie udawać parę, ale może się ze mną umawiać jak będziecie sami w pałacu. A poza tym, całe dnie ciebie nie ma...  – odpowiedział z nadzieją. 
– Naprawdę myślisz, że to jest miłość? To bardzo mocne stwierdzenie... – próbował go zrezygnować. Na próżno.
– Ostatnio kiedy byłem bez niej: nie mogłem spać, jeść czy pracować. Dopiero wtedy zrozumiałem, że naprawdę coś do niej czuję. – rzekł emocjonalnie rozanielony, lecz nagle jego wyraz twarzy spoważniał – Czemu się tak wypytujesz? Masz coś do niej?
– Mam jej serdecznie dość – skłamał – ale jeśli ktoś dowie się o naszym teatrzyku, to będzie źle. Cholernie źle.
– Też bym nie chciał, żeby ktoś się o tym dowiedział... Lecz obiecaj, że postarasz się, by była ze mną jak najczęściej.
– Zrobię co w mojej mocy... – mruknął niechętnie blondyn. Nott upewniwszy się, że Draco nie kłamie, podziękował za pomoc i wyszedł z pałacu. Po usłyszeniu dźwięku zamykanych drzwi, od razu popędził po butelkę whisky. Nie trudząc się ze znalezieniem szklanki, wziął spory łyk prosto z flaszki. Kiedy odwrócił głowę w prawo, natknął się na niespokojne spojrzenie dziewczyny. Zdał sobie sprawę, że stoi tu już dobre kilka minut. Ręce złożone miała na piersi, a ubrana była w długą koszulę nocną. Najwyraźniej już się położyła spać, ale niezbyt cicha rozmowa z Nott'em ją zbudziła. 
– Po co tu był? – zapytała sennym głosem, przymrużając oczy, ponieważ światło w salonie raziło ją zbyt mocno.
– W twojej sprawie. – spiął się i przeciągnąwszy ostatnie sylaby, przyglądał się czy wie coś na ten temat. 
– Malfoy mów do rzeczy – ponagliła go i ziewnęła. 
– Theodor oznajmił mi, że cię kocha. Poprosił też o to, byś mogła z nim przebywać częściej – oznajmił ze zbytnim spokojem – Zadowolona? 
To co teraz czuła z pewnością nie było zadowoleniem. Złość i niepokój rozgarnęły jej umysł. Czy on postradał zmysły? Oświadczać Malfoy'owi, że się w niej zakochał? Nie mogła powiedzieć, że jej to nie pochlebiało, ale to nie czas i miejsce na takie wyznania. Jednak bardziej wystraszyło ją zachowanie blondyna. Siedział spokojny na kanapie, a swoje intensywne, wyczekujące spojrzenie utkwione miał w dziewczynie. Nie wiedziała, że tak naprawdę w środku roznosi go złość. 
– Co odpowiedziałeś? – spytała szybko, zdenerwowana, że zgodził się, by była częściej z brunetem. Ostatnio mocno zalazł jej za skórę i nie miała ochoty go oglądać. 
– Na razie nic. Obiecałem, że pozwolę ci na spotkania z nim, ale jeśli nie chcesz, nie będę cię namawiać. Nie jestem przecież portalem randkowym.
- Dzięki – odparła z ulgą. Nadal była na niego zła za wcześniejsze słowa, ale mimo to, naprawdę była mu teraz wdzięczna. Gdyby nie on, najpewniej obudziłaby się rano w ramionach Nott'a.
– Nie ma sprawy Granger, ale następnych twoich kochasiów nie będę płoszył. – dodał dobitnie.
Przetarła oczy i udała się do swojego pokoju. Ku jej wielkiemu rozczarowaniu, nie mogła już zasnąć. Zbyt dużo natrętnych myśli kłębiło się w jej głowie. Najbardziej nie rozumiała postawy blondyna. Na początku wścieka się, gdy spędza czas z brunetem, potem ma to gdzieś, a dziś gdy oznajmił, że Nott ją kocha, jest obojętny. Czyżby wielki pogromca szlam był zazdrosny? To niemożliwe. Przecież tak bardzo ma ją dość... Była to dla niej zagadka nie do wyjaśnienia, lecz wiedziała, że przez kolejne dni na pewno się dowie. Cała ta sytuacja miała jednak plus. Już wie co doprowadza Malfoy'a do szału... Ona i Nott razem. 

Siedział wpatrzony w palący się kominek, a w ręku trzymał szklankę whisky. Był zły na Nott’a, że wyparł na nim przysługę, na którą nie miał ochoty. Nie chciał jednak go ranić. Jest jego przyjacielem od dawna, więc jeśli się zadurzył się w Granger, to mu pomoże. Lecz im dłużej myślał o nim i o niej jako parze, tym bardziej się denerwował. Nie wyobrażał sobie, by chodziła z nim za rękę, przytulała, całowała... Po prostu nie. Wszystkie te przywileje należą dla niego. A raczej należały, gdyby nie jego cięty język! Raz, dwa, trzy, powtarzał sobie na okiełzanie nerwów. Nie miał bladego pojęcia, czemu wizja tych obojga go tak irytowała. Nie czuł do niej nic prócz czystej niechęci, a mimo to, jej wargi i szept za każdym razem koiły jego rozkołatane serce. Trudno, stwierdził. Miał nadzieję, że to co czuł, a była to najczystszej postaci zazdrość, minie i będzie mógł znów normalnie funkcjonować. Odstawił kieliszek i poszedł do łazienki. Wziął zimny prysznic, który pomógł mu się uspokoić. Był dumny, że przy niej udało mu się pokazać zimną obojętność. Nie pozwoliłby sobie na to, by zobaczyła jak trzęsła nim złość. Wyszedł spod prysznica nie świadomy tego, że ona w tym czasie planowała zemstę.
♦♥♦♥♦
Każdy śmierciożerca z wewnętrznego kręgu ma zapisaną w kalendarzy datę 18 listopada. Co roku w tym właśnie dniu, organizowany jest jeden z najbardziej okazałych bali. Ten miał być z okazji siedemnastych urodzin Goyle'a. Pomimo iż  Gregory był nikim nadzwyczajnym, jego ojciec już tak. W tym roku bal miał się odbyć w pałacu na Verdex Place o godzinie dwudziestej. Imprezę można byłoby uznać za elitarną, bo zapraszani byli tylko najwyżsi słudzy Czarnego Pana. 
Draco był jawnym uczestnikiem co roku, lecz tym razem nie chciał iść. Ból, który utkwił w jego sercu po stracie matki, nadal nie zniknął. Odwołał więc swoje przybycie, lecz Rose powiedziała, że wyjście dobrze mu zrobi. Bardzo nie chciał zabierać dziewczyny. Tylko narobiłaby mu problemów jak poprzednim razem. Los chciał, że Goyle rozpowiedział wszystkim z kim przyjdzie młody Malfoy. Teraz już nie było odwrotu.

♦♥♦♥♦
Gdy obudziła ją burza za oknem, otarła twarz dłońmi. Bardzo cieszyła się, że idzie na ten bal. Będzie miała okazję na pokazanie blondynowi, że z Granger się nie zaczyna. Owinęła się ciepłym szlafrokiem, który podarowała jej Rose, a na stopy założyła kapcie. Było wcześnie, ale wiedziała, że już nie zmruży oka. Zbyt dużo emocji w niej buzowało. Zeszła do kuchni i ku jej rozczarowaniu, nie było w niej Rose. Nawet lepiej, pomyślała cicho. Skoro jest w ciąży powinna odpoczywać, a nie harować. Podeszła bezszelestnie do lodówki i wyjęła z niej mleko. Nalała je do szklanki i rozsiadła się na krześle, a twarz ukryła w dłoniach. Musiała wykombinować co zrobić, aby Malfoy się nią zainteresował, a potem go odrzucić. Chciała, by poczuł się tak jak ona, gdy ją wyśmiał jej pocałunek.

– Halo, pobudka – poczuła jak ktoś delikatnie dotyka jej twarz zimnymi dłońmi. Nie wiedziała kto to. Czyżby to jakaś nieludzka istota z jej snów? Gdy znów rozpoznała czyjś dotyk, gwałtownie otwarła oczy. Obok niej stała Rose z zaciekawioną miną. Gdy podparta o łokcie podniosła się, zauważyła, że spała na krześle w kuchni. Za oknem było nieco jaśniej, więc minęło pewnie kilka godzin. Wstała ożywiona i przetarła ręką wilgotne usta. Podziękowała brunetce za obudzenie i miała zamiar wyjść, lecz informujący ton ją zatrzymał. 
– Sukienkę i kosmetyki na bal masz w łazience. Pomóc ci może w czymś? – zapytała opiekuńczo. Zaprzeczyła skinieniem głowy i przypadkiem spojrzała na brzuch kobiety. Nie był już uwypuklony, lecz z dnia na dzień, coraz bardziej okrągły.  

Gdy poszła do łazienki zastała miłą niespodziankę. Tym razem na wieszaku zamiast skąpego stroju, zastała beżową, długą sukienkę, a obok wysadzaną małymi brylancikami opaskę na włosy. Gdy zobaczyła ozdobę, o mało się nie zachłysnęła. Za taką rzecz spokojnie można byłoby odbudować kwaterę Zakonu. Ściągnęła szybko spodnie oraz zbędne ubranie, by za chwilę otulić swoje ciało beżowym jedwabiem. Gdy na wieszaku nic już nie wisiało, a pudełko z ozdobą było puste, spojrzała w lustro. Wyglądała jak księżniczka. Rozpuściła włosy, a powieki podkreśliła jasnym cieniem. Skoro Malfoy sprawił jej taki prezent, to znaczy, że inne kobiety też dziś będą lepiej traktowane... Dzięki Bogu, bo gdyby znów miałaby patrzeć na gwałt bezbronnej dziewczyny, nie wytrzymałaby. Obróciła się jeszcze dwukrotnie naprzeciw lustra, podziwiając błysk sukni i szlachetność biżuterii. Musiała przyznać, że Malfoy jak na wroga za bardzo ją rozpieszczał. A to było podejrzane. 
Wyszła z łazienki, lecz kiedy przypomniało jej się, że musi dziś zwrócić uwagę chłopaka, wyprostowała się i lekko zakołysała biodrami. Pomimo iż uważała, że chodzenie na obcasie wychodzi jej nieźle, w drodze do pokoju upadła trzykrotnie z niemałym hukiem. 

Znajdując się w pokoju odruchowo spojrzała na zegar. Miała jeszcze półgodziny do przyjścia blondyna. Miała nadzieje, że dziś nie będzie zwracał uwagi na inne dziewczyny, to zbyt utrudniło by jej strategię. Lecz trudno byłoby nie oszaleć na punkcie chłopaka. Jego platynowe włosy, umięśniony brzuch i najzimniejsze oczy na świecie... „Oh daruj sobie!” – krzyknęła w myślach. Czy ona właśnie pomyślała o nim pozytywnie? Co z tego, że był niesamowicie przystojny skoro jest arogancki, wredny i arystokratyczny do szpiku kości? Wzięła do ręki nową książkę, którą najwyraźniej przyniosła jej dziś Rose. Próbowała z niemałym trudem przeczytać choć jeden rozdział, lecz gdy znów jej myśli odpłynęły do postaci chłopaka i jego szarych oczu, usłyszała, że ktoś ją woła. 
– Granger! Granger! Chodź już, bo się spóźnimy! – krzyczał z parteru.
Nie odpowiedziała, tylko szybko podniosła się z łóżka. Poprawiła sukienkę oraz wystający lok i wyszła z pokoju. Gdy przyszło jej schodzić z długich marmurowych schodów, nieco się zachwiała. Wiedziała, że jeśli upadnie, zrobi z siebie ofiarę losu. Złapała się na wszelki wypadek poręczy, a drugą dłonią podtrzymywała dół sukni. Ukradkiem na niego spojrzała. Stał wyprostowany w czarnym, eleganckim garniturze. Włosy perfekcyjnie ułożone, a dłonie miał w kieszeniach. Gdy usłyszał stukot jej szpilek, spojrzał się w jej kierunku. Wyglądała pięknie. Cholernie pięknie. Pokręcił głową i ogarnął swe emocję. Musiał być zimnie arogancki jak zawsze. Nie chciał znów pokazywać swoich prawdziwych emocji. Do tego prawo miała tylko Rose i jego matka. 

Obserwując jego reakcję, na jej twarz wpłynął triumfujący uśmiech. Jej plan idzie jak po maśle. Gdy zeszła ze schodów, podeszła bliżej niego. Zauważywszy jej pewność i żądze, poprawił krawat. Nie wiedział co się z nim dzieje, a tym bardziej co wstąpiło w Granger. 
– No to co... Pora się aportować... – szepnęła zwodzicielsko i poprawiła krawat, który chwilę wcześniej starał się poluzować. 
Pod wpływem jej dotyku spiął się, a chwilę później byli już na Verdex Place. Olbrzymi pałac z ozdobnymi jońskimi kolumnami robił spore wrażenie. Gdy wchodzili przez drzwi wejściowe, przy których stało dwóch mężczyzn w frakach, złapała go za rękę. W końcu na te kilka godzin mieli być parą. 

Sala do której prowadził krótki hol była piękna. Rzeźbione ściany, piękna drewniana podłoga oraz kryształowe długie żyrandole. W tej chwili czuła się jak księżniczka w swoim własnym pałacu. Gdy weszli w głąb sali, mogła bardziej się rozejrzeć. Tak jak poprzednio, stoły były podzielone na mężczyzn i kobiet, lecz teraz nie robiło jej to problemu. Pomimo iż nadal gardziła śmierciożercami, oswoiła się z ich towarzystwem.
Tak jak sądziła, kobiety wyglądały lepiej. Każda bez wyjątku ubrana była w ładną sukienkę i porządne buty. Niektóre w droższe, niektóre w skromniejsze, lecz wszystkie prezentowały się dobrze. Tak okazały strój jak Gryfonka miała tylko jedna kobieta, która na oko miała dwadzieścia lat i była randką Blaise’a.

Gdzieżby nie spojrzeć, wszędzie byli ludzie. Rozpoznała nawet kilku;  Zabini, Nott, blondynka z którą rozmawiała na balu Voldemorta i Lucjusz. Trochę krępowała ją obecność Theodora. Mimo iż był dla niej obojętny, nie chciała, aby zobaczył jak zachowuje się wobec Dracona. Nie miała zamiaru go ranić, skoro jeszcze kilka tygodni temu widziała oparcie tylko w nim. Otrząsnęła się i wzięła głęboki wdech. Dla uspokojenia postanowiła przeanalizować sytuację. 

„Jestem na balu. 
Z Malfoy'em. 
Muszę mu dopiec. 
Nie chcę skrzywdzić Nott'a.
Jeśli zaraz nie wezmę oddechu, uduszę się.” 

Po ostatniej myśli wzięła do ust powietrze. Nie miała na razie pomysłu co robić, więc szepnęła chłopakowi na ucho, że idzie do stołu, a jej wargi „przypadkowo” znalazły się na jego szyi, pozostawiając na niej ślad czerwonej szminki. Gdy odwróciła się do niego plecami, cała się zaczerwieniła. Co ona wyrabia? Nigdy nie przeszło jej na myśl, by mogła flirtować z chłopakiem w taki sposób... A co dopiero z Ronem! Jednak blondyn miał w swoich oczach coś przyciągającego. A to sprawiało, że stawała się niebezpieczna.
Usiadła na miejscu, które wyznaczyła jej kobieta ubrana w ładną, czarną marynarkę oraz dopasowane, ciemne spodnie. Dziś zamiast plakietki z napisem „Kobieta Malfoy'a” widniał napis „Hermiona Malfoy”. Nie wiedziała co jest gorsze. Nazwanie jej własnością blondyna czy może jego żoną. Jedno i tak równało się drugiemu. Wzięła plakietkę i zakryła ją chusteczką, by nikt jej nie widział. Nie chciała pytań o ich ślub, który nigdy nie miał miejsca.
Tym razem siedziała pomiędzy młodą Elissą, a na oko trzydziestoletnią Anną. 
Ku rozczarowaniu  Hermiony, obie kobiety nie były rozmowne. Nie próbując na siłę nawiązać z nimi kontaktu, siedziała i przysłuchiwała się innym plotkującym osobom. Kiedy usłyszała o czym tak chętnie rozmawiają, zdała sobie sprawę z tego, jak bardzo świat śmierciożerców jest fałszywy. Każdy obgaduję każdego, lecz kiedy przychodzi do spotkania, każdy się sobie kłania.

Gdy rozbrzmiała muzyka, nogi pod stołem zaczęły jej tupać. Poczuła się jakby była na balu Bożonarodzeniowym w czwartej klasie. Tak samo pięknie ubrana i równie chętna do zabawy. Gdy mężczyzna ubrany w ciemnogranatowy frak zaprosił Elissę do tańca, zaczęła się rozglądać gdzie jest Malfoy. Miała kruchą nadzieję, że i on zaraz się zjawi, lecz na próżno. 
Po paru minutach ujrzała go tańczącego z rudowłosą kobietą. Jeszcze parę dni temu cieszyłaby się, że kogoś znalazł, lecz dziś było to nie po jej myśli. Gdy utwór się skończył, podeszła do niego, ignorując rudowłosą. Gdy została niezauważona, odchrząknęła na tyle głośno, że po chwili dwie pary oczu skierowane były na nią. 
– Draco... –  powiedziała cicho i spojrzała na niego wyczekująco. 
– Wybacz Alice, ale jak widzisz, robi się kolejka. – zwrócił się do rudowłosej, a ona uśmiechnęła się zalotnie i odeszła. 
Objął ją w tali, a ona położyła swoją dłoń na jego ramieniu. Nie zdziwiło ją to, że blondyn tak dobrze tańczy. W końcu od małego był prowadzony na takie bale. 
– Kim była tamta dziewczyna? – postanowiła zapytać, by przerwać ciszę.
– Czyżby nasza feministka była zazdrosna? – spojrzał na nią i uśmiechnął się wrednie. Pomimo iż intrygowało go jej zachowanie, nie zamierzał być dla niej miły. 
– Zazdrosna? Nigdy. – odpowiedziała dobitnie. – Szybciej ty będziesz zazdrosny. 
– Błagam, Granger... Tu nie ma dla mnie konkurencji. 
– Żebyś się nie zdziwił Malfoy – odparła pewnie, a kiedy muzyka ucichła, bez słowa pożegnania odeszła od rozkojarzonego chłopaka.

Wypowiedział jej wyzwanie i nie zamierzała tego zignorować. Jeszcze tego wieczoru sprawi, że będzie go nosiło z zazdrości... Wiedziała, że teraz nie zachowuje się gryfońsko, lecz czuła potrzebę pokazania mu, że jest lepsza od wszystkich dziewczyn. Gdy zaczęła się zastanawiać o kogo najbardziej zazdrosny będzie Malfoy, odpowiedź była jedna. Nott. Głupio jej było podejść do bruneta i znów być przyjaciółką. Miała nadzieję, że zrozumiał czemu wtedy wybuchła, lecz on też przegiął. Niechętnie podeszła w jego kierunku. Siedział przy okrągłym stoliku i rozmawiał z Zabinim. Bez namysłu usiadła przy nich. 
– O cześć Granger – rzucił w jej stronę Blaise, a ona odpowiedziała mu tym samym 
– Co robicie? – spytała chłopaków, a oboje odwrócili głowy w jej stronę.
– Gramy w ruletkę. Też chcesz? – odpowiedział czarnoskóry chłopak i szturchnął Nott'a łokciem. – Twoja kolej.
– Nie, dziękuję. Przyszłam wyciągnąć Theodora na parkiet – odparła z uśmiechem i spojrzała wyczekująco na bruneta. 
– Malfoy nie będzie zazdrosny? – spytał ironicznie Zabini z cygarem w ustach.
– Jeśli po to przyszłaś, to chodźmy –wyciągnął rękę w jej stronę i poprowadził na parkiet. Widać, że jej propozycja bardzo poprawiła mu nastrój. 
Gdy ustawili się wśród par, nogi same ich poniosły. Theodor uważnie omijał temat ich relacji, by jej nie wkurzyć, a ona udawała nadmierny entuzjazm z powodu jego towarzystwa. Była już bardzo zmęczona, a buty obtarły jej pięty. Nastrój diametralnie jej się poprawił, gdy dostrzegła blondyna. Siedział sam przy stoliku ze skwaszoną miną, obserwując tańczącą dwójkę. Gdy celowo uśmiechnęła się w jego stronę, by pokazać mu, że wygrała, kieliszek który trzymał w dłoni, pękł. 
Osiągnęła cel. Jest zazdrosny. Triumfalnie obracała się w objęciach Nott'a, gdy zauważyła platynową czuprynę na parkiecie. Znów tańczył z niejaką Alice...  Przytulona do niego całym ciałem, całowała go namiętnie w usta. Musiała przyznać, że teraz to ona była zazdrosna. I to bardzo. Tylko ona mogła go całować, tulić i szeptać do ucha... A nie jakaś Alice! Wiedziała, że to nielogiczne, ale nie mogła opanować złości. „Brawo!”, krzyczała w myślach. Wygrałeś Malfoy! 
Gdy Nott zauważył, że coś jest z dziewczyną nie tak, mocno ją przytulił. Nie wiedział, że za jego plecami zaciska pięści, którymi najchętniej obdarowałaby twarz blondyna. 

♦♥♦♥♦


Bal mijał nieubłaganie. Malfoy wraz z Alice zniknęli co przyprawiało szatynkę o nie małą złość, Zabini wygrywał w ruletce gruby szmal, a Lucjusz pił wraz z kolegami, nie przejmując się, że nie całe dwa tygodnie temu zmarła mu żona. Ku jej zdziwieniu, Nott urwał się z balu niedługo po ich ostatnim tańcu. Wytłumaczył się obowiązkami, lecz ona podejrzewała, że to nie jest prawdziwy powód. Siedziała przy stoliku sama jak palec, czekając aż Malfoy po nią przyjdzie. 
Gdy miała zaczynać poszukiwania, wszedł wraz z rudowłosą na salę. Ujrzawszy wściekłe spojrzenie dziewczyny, tym razem on uśmiechnął się triumfalnie. Podszedł bezszelestnie do Gryfonki i nie odzywając się ani słowem, aportowali się do domu. 

– Masz mi coś do powiedzenia? – spytał ironicznie, patrząc na rozruszaną ze złości dziewczynę.
– Dobrze ci w tym smokingu – prychnęła.
– Granger – nachylił się nad nią, a wargami dotknął jej ucha – poczekaj aż go zdejmę... 
♦♥♦♥♦

Przeczytane? = Skomentowane! 
Nowy rozdział = 30 komentarzy 

42 komentarze:

  1. Czy mnie oczy mylą, czy jestem pierwsza? Zaszczyt ;) Rozdział jak zwykle super :>

    OdpowiedzUsuń
  2. Perfekcyjne. Ostatnie zdanie powaliło mnie na kolana! Nie cierpię Cię za to, że skończyłaś w takim momencie :C
    Czekam na kolejny!
    pozdrawiam, chochlik
    ----------------
    dramione-niewiedza.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. N.I.E.N.A.W.I.D.Z.E.C.I.E Z.A. T.O. Ż.E. P.R.Z.E.R.W.A.Ł.A.Ś. W. T.A.K.I.M M.O.M.E.N.C.I.E!

    OdpowiedzUsuń
  4. rozdział bardzo fajny :). "poczekaj aż go zdejmę..." nie no genialne. Pisz szybciutko nowy rozdział.
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie:
    http://zakazana01.blogspot.com/2014/10/nowy-poczatek.html
    Nie zrażaj się początkiem bo wiem, że jest kiepski, ale dopiero co zaczynam, więc wyszło jak wyszło.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czemu przerwałaś w takim momencie dlaczego ? :'(

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam cię za ostatnie zdanie ♥ Czekam na kolejny i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Myliłaś się nie znienawidze cię przez ten rozdział ale w jednym miałaś rację końcówka super
    Mary Winiary

    OdpowiedzUsuń
  8. Kolejny rozdział! Już! Błagam..! :d

    OdpowiedzUsuń
  9. SUPER! <3 jestem zachwycona. Było kilka błędów,ale jest super!

    OdpowiedzUsuń
  10. Chcę by tym razem Mioncia wygrała. Niech Draco sie wykurzy i to porządnie. Zapraszam do mnie poprawiłam styl pisania : every-story-has-a-beginning.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Wooow... jak dla mnie to trochę za wcześnie na wspólną noc. Wolę jak się tak zabawnie kłócą ;>> czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Jezuuuuuuuu zabiję cię!!!!! Jak tak mogłaś?! Czekam na następny rozdział! Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak moglas w takim momencie?! :D Coś mi się wydaję że Miona spełni swoją zemstę ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. rozdział genialny jak zwykle ... i te zakończenie . GENIALNE . Mam pytanko a mianowicie takie że w którymś rozdziale wspominałaś o scenie +18 kiedy będzie ?? :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Super rozdział jak zwykle <3 CUDO :D

    OdpowiedzUsuń
  16. cuda jak zwykle!!! nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :3 :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Cudddooo ja chcę więcej <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Brak słów *.* Z niecierpliwoscią czekam na więcej i życzę dużo dużo dużo weny <3 ^.^

    OdpowiedzUsuń
  19. Koooooocham twojego bloga <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cudowny! ♥ Brak słów c: a ta końcówka *.* życzę weny :*

      Usuń
  20. Cudowny! <3 Brak słów c: a ta końcówka *.* życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  21. Czekam na nexta <3

    OdpowiedzUsuń
  22. Nie mogą się doczekać kolejnego rozdziału <3

    OdpowiedzUsuń
  23. Kochaaaam twojego blogaaaa

    OdpowiedzUsuń
  24. Uwielbiam twojego bloga . Jest meeeega <3

    OdpowiedzUsuń
  25. POWIETRZA! Ostatnie zdanie... <3
    Nadrobiłam zaległości! Z niecierpliwością czekam na następny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są 34 komentarze, dodawaj rozdział, bo się nie mogę doczekać!!! <3

      Usuń
  26. *O*
    zwaliło mnie z nóg!
    cudowny!...perfekcyjny...!idealny!świetny! ojeju no wspaniały!:)
    chce więcej!!!!
    żądam następnego rozdziału!!!:3
    tylko proszę szybciutko go pisz!:/ bo ja tu zgłupieje<3:)
    P.S życzę ci jak najwięcej weny! ... pisze dalej ,idzie ci coraz lepiej:*

    OdpowiedzUsuń
  27. zniewalające *,*
    najbardziej słodkie było to że oboje o siebie byli zazdrośni *,*
    pisz następny jestem ciekawa co będzie po jego odpowiedzii *,*
    nak najwięcej weeenyyy <3

    OdpowiedzUsuń
  28. Co raz mniej mam ochotę czytać ten blog. ._. Rozumiem, że możesz być zajęta ale mogłabyś uprzedzać,że rozdziały będą się o tydzie n spóźniac. Więc Sorry Ale już tego nie będę czytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to żegnam :)

      Poirytowana Autorka Tego Bloga

      Usuń
  29. Kieeeedy następny rozdział ??? :c Nie ma już tak dłuuuuugo :c

    OdpowiedzUsuń