niedziela, 26 października 2014

ROZDZIAŁ 10

♦♥♦♥

Całą noc nie spała. Pomimo iż gardziła Malfoy'em, nie chciała, by coś mu się stało, a co najgorsze, by umarł. Był osobą, która pomogła jej wyjść z dołka finansowego. Miał jej dość, lecz chronił ją przed niebezpieczeństwami. Czuła się winna, że nie jest tuż przy nim i nie sprawdza jaką ma temperaturę lub czy z ran nie leci krew. Gdy jej się coś stało, zawsze był. A kiedy była szansa zadośćuczynienia, kazał Nottowi w bezlitosny sposób zabrać ją stamtąd. Była na niego wściekła, że nie mogła zostać, lecz gdy przypominał jej się obraz rannego niczym postrzelone zwierzę chłopaka, od razu złość ulatywała. Choć wiedziała, że jej myśli są co najmniej niepoprawne, chciała wskoczyć na jego miękkie jak piórko łóżko i bez zbędnych słów, wpatrywać się w jego rozbudowaną sylwetkę i śpiącą twarz. Wiedziała, że Malfoy jest silny i tylko głupiec, by to podważał, więc jego stan niepokoił ją jeszcze bardziej. A co jeśli wróci i zastanie zapłakaną Rose w salonie, która resztkami sił wyjąka, że wczoraj platynowłosy chłopak postanowił je opuścić? Starała się nie brać pod uwagę najgorszego, lecz było to za bardzo realne. Jedno natomiast było pewne. Jeśli wczoraj świat straciłby jednego człowieka i byłby nim Draco, jej świat nie byłby już taki sam. 
– Stracić go – bąknęła przez wyschnięte łzy i rozżalonym uśmiechem. 
On nie był jej. Nie miała żadnego prawa z nim rozmawiać, kiedy sobie tego nie życzył. Jeśli cudem przeżyłby, zapewne nadal byłaby dla niego tylko szlamą, która ma udawać jego kobietę. 

Wstała z fotela na którym siedziała już piątą godzinę i poszła w stronę łazienki. Gdy wchodziła przez drzwi, minęła się już z ubranym i świeżym Nottem, którego mina była nietęga. 
– Jeśli będziesz gotowa, to się teleportujemy, chyba że wolisz się przejść – mruknął cicho, patrząc na nią smętnym wzrokiem. Zapewne też się bardzo przejmował tylko nie wyrażał tego w tak oczywisty sposób jak ona. Denerwował ją nienagannym spokojem, lecz była dla niego pełna podziwu. Gdyby Harry lub Ron walczyliby o życie, najpewniej nie wytrzymałaby ze stresu. 
– Żadnego spaceru. Chcę już do domu – nakazała, a on złapał ją za dłoń i chwilę później stali tuż przed drzwiami pałacu. 
Ucieszyła się, że nie zastała zapłakanej Rose na kanapie. Cisnęła torbę na ziemie i wyrywając rękę z uścisku Nott'a, pobiegła na górę. Szła długim korytarzem szukając pokoju blondyna. Gdy przystanęła przed drzwiami, by zebrać wszystkie myśli w jedność, usłyszała z pokoju dwa męskie głosy. Bez namysłu przysunęła się bliżej i postanowiła przez chwilę podsłuchać rozmowę. 
– Jak mogłeś! Nie zasługujesz na nią! – usłyszała słaby głos Dracona, który najwyraźniej miał do kogoś niemałą pretensję. 
– Wiem! Nie chciałem żeby tak wyszło – ten głos też dobrze znała. Na początku nie mogła rozszyfrować tajemniczego gościa, lecz po chwili przyszła jej myśl... Snape! To wiadome, że przyszedł. W końcu jego chrześniak o mało nie umarł.  Wtedy nagle do Hermiony dotarło to, czego obawiała się dobre kilkanaście godzin. Draco żyje! Jego serce wciąż biję! Opanowała euforię, by zostać niezauważoną. Nie obchodziło ją już dłużej o czym gadają, przy tym, czego się przed chwilą domyśliła. Mimo to, słuchała dalej, uważając, że może to mieć jakieś znaczenie. 
– Snape, nie wiem co ty do cholery zrobisz, ale ona ma być szczęśliwa i jej dziecko też. Jeśli nawalisz ja się nimi zajmę, a ty nie będziesz miał prawa spotkać jej, jak i dziecka – warknął poirytowany blondyn. 
Gdy słowa chłopaka do niej dotarły, ucieszyła się, że jednak podsłuchała rozmowę. Nic jednak nie rozumiała. O kogo chodzi Draconowi? Czyżby Rose? Jeśli to Snape jakimś cudem byłby ojcem, to chłopak ma rację. Gdyby Nietoperz nie byłby jej nauczycielem, weszłaby do pokoju i zrobiła mu solidny wykład. Usłyszała tylko ciche zapewnienia Severusa, że wszystkim się zajmie, a następnie ujrzała go w drzwiach gdyż wychodził z sypialni. 
– Panno Granger, nikt ci nie powiedział, że to nieładnie podsłuchiwać? – syknął poczym znikł w ciemnym korytarzu. Ta uwaga nie zrobiła na niej żadnego wrażenia, po tym jak dowiedziała się, że jest ojcem dziecka Rose. Jednak nie jest taki twardy jak wszyscy myślą. Mimo iż ta sprawa była bardzo ważna, nie miała czasu się nad nią zastanawiać. Teraz obchodził ją tylko Draco. Gdy wparowała do pokoju, ujrzała go położonego w łóżku. Był w tej samej piżamie, którą kiedyś jej pożyczył. Nienaturalnie blada skóra, zaczerwienienia, rany na klatce piersiowej oraz sińce pod oczami nie prezentowały się zbyt dobrze. 
– Ty świnio – zaczęła cicho – Nie spałam. Nie jadłam. Nie mogłam przestać myśleć o najgorszym. Jak mogłeś kazać mnie wyprowadzić... – usiadła tuż na brzegu łóżku i z urazą w oczach, wpatrywała się w jego osłabioną twarz. 
– Taka delikatna osoba nie powinna oglądać takich rzeczy – odpowiedział równie cicho co ona i ze spokojem wpatrywali się w siebie nawzajem. 
– Daruj sobie – prychnęła. Wychodziła z siebie całą noc, w każdej chwili mógł umrzeć i wywrócić jej świat do góry nogami, a on wychodzi jej z takim tekstem. 
– To ty sobie daruj. Trudno mi uwierzyć, że niby tak się o mnie bałaś. Pewnie chcesz mojej śmierci tak jak każdy inny. W kręgu dostaliby moje miejsce, a ty byłabyś wolna... Więc nie zgrywaj troszczącej się, skoro kurtyna opadła. – warknął i spojrzał na nią w wyjątkowo prowokujący sposób. 
Powiedział kilka zdań, lecz najbardziej w pamięci zapadło jej "Chcesz mojej śmierci..."  i na tym skończyła słuchać. Nie miała sił udowadniać, że jest w błędzie. To co powiedział tak bardzo ją zraniło, że uderzyła go otwartą dłonią w twarz. Gdy zobaczyła czerwony od uderzenia policzek, zrobiło jej się głupio. Może zasługiwał na spoliczkowanie, lecz przy jego stanie nie powinna tego robić. Czując, że poczucie winny w błyskawicznym tępię narasta, pocałowała go krótko w zaczerwieniałe miejsce. Chciała, a tym bardziej wiedziała, że powinna już wyjść, ale tęsknota i strach wywołany wczorajszym wieczorem nie minął. Draco wiedząc, że zasłużył sobie na jej reakcję, wziął do ręki różdżkę i wyczarował czerwony fotel tuż obok swojego łóżka. Ucieszyła się na ten gest. Pozwolił jej zostać przy sobie, lecz zmieszało ją to, że nadal trzymał dystans. Trudno się dziwić skoro ona robi to samo, pomyślała.
– Siadaj – zachęcił smętnie, a ona od razu przeniosła się na fotel. 
– Nie powinnam cię uderzyć... – zaczęła, lecz nie pozwolił jej dokończyć
– Nie powinienem jednoznacznie cię osądzić. 
– To... Rozejm? – zapytała z zachwianiem w głosie.  
– Tymczasowy – mruknął cicho. 

Siedziała przy nim trzecią godzinę. Na zmianę spał i upominał ją, by się na niego nie gapiła, kiedy śpi. Cała zdrętwiała obserwowała jak klatka chłopaka spokojnie unosi się ku górze, by po chwili znów opaść na dół. Cieszyła się, że może chociaż być koło niego. Kiedy po kolejnej godzinie znów się obudził, postanowiła zapytać, co spowodowało u niego taki stan. Wyprostowała się na fotelu, a spojrzenie utkwiła na twarzy blondyna, który leniwie podnosił powieki. 

– Znów się na mnie gapisz – burknął i zasłonił dłońmi oczy, ponieważ światło dnia było zbyt ostre. 
– Nie schlebia ci to? – spytała ironicznie. Nie miała zamiaru się przed nim płaszczyć. 
– Schlebiałoby gdybyś to nie była ty. Możesz już wyjść i dać mi w spokoju spać – odparł i odwrócił się do niej plecami. 
– Poczekaj. Mam pytanie i masz mi na nie odpowiedzieć – nakazała – Mam już dość sekretów. 
– Jeśli chcesz spytać jak wygrałem ranking najprzystojniejszych magów, to wiedz, że nikomu nie dałem łapówki. 
Zignorowała ironie chłopaka i bezpośrednio zapytała. 
– Skąd masz obrażenia?
– Nie jesteś zbyt ciekawska? – odpowiedział pytaniem na pytanie i odwrócił głowę, by spojrzeć na nieugiętą minę dziewczyny. 
 – Skąd je masz?
– Nie pamiętasz, że zadałaś te pytanie chwilę temu? Poproszę Snape'a o eliksir pamięci dla ciebie... 
– Zasługuję na odpowiedź Malfoy. 
– Nie sądzę, ale jak tak bardzo chcesz wiedzieć... Jakiś świr dowiedział się, że jesteś brudnej krwi i chciał cię, delikatnie mówiąc, sprzątnąć. 
– I co związku z tym? – zapytała, wpatrując się w chłopaka jak w głupca. To co przed chwilą powiedział, najprawdopodobniej nie miało żadnego powiązania z ranami na jego ciele. 
– Głupio się pytasz, Granger. Miałem pozwolić, by cię zabił? – rzekł tak spokojnie, jakby mówił o pogodzie. Poprawił się sztywno na łóżku. Dziewczyna nie mogła uwierzyć. Czyżby zły Malfoy ryzykował życie, by ocalić jej żywot? Wdzięczność narastała w jej drobnym ciele, kiedy chłopak spalił to miłe uczucie kilkoma sylabami. 
– Przywilej zabicia cię należy tylko do mnie.
– Ale nie zabijesz mnie, nawet jeśli chciałbyś. 
– Skąd u ciebie taka pewność? –  pytał zaskoczony. Myślał, że po ostatnim jego zdaniu, znów go znienawidzi i da święty spokój. Cóż za niespodzianka. 
– Po pierwsze, uwielbiasz mnie doprowadzać do szału. Po drugie, nie krzywdzisz kobiet. Po trzecie, Rose by ci nie wybaczyła. 
– Po pierwsze – odchrząknął – znajdę kogoś innego na twoje miejsce. Po drugie, dla ciebie mogę nadgiąć zasady. Po trzecie, Rose nie musi wiedzieć, że to ja. A jeśli jesteś taka łaskawa, to wyjdź. 
– Nie wyjdę – oparła się wygodnie i przymrużyła oczy. Wiele razy dawała za wygraną, lecz od teraz to się zmieni. Widząc, że dziewczyna porządnie się zaparła i szybko nie opuści jego sypialni, obrócił się plecami do dziewczyny i zasnął. 
Choć znów ją wkurzył, to zawdzięczała mu bezpieczeństwo. Zapewne, gdyby ona została tak poharatana, słuch by o niej zaginął. 

Upewniwszy się, że nic mu nie grozi, około dwudziestej drugiej wyszła z sypialni. Poszła do kuchni. Rose wiedząc, że spędziła przy nim kilkanaście godzin, uszykowała dla niej kanapki i budyń. Wzięła talerz i poszła w kierunku salonu. Położyła wszystko na stole i odetchnęła z ulgą, rozmasowując swój obolały kark. Kiedy skonsumowała pierwszy gryz, drzwi się nagle otwarły, bez wcześniejszego zapukania. Serce podskoczyło jej do krtani. A jeśli to ten wariat? Uspokoiła się, gdy zobaczyła, że do salonu wszedł wyraźnie rozjuszany Nott. 

– Oszalałeś? – burknęła – Przestraszyłeś mnie. 
– Jest źle... Cholernie źle... 
Nagle cała się spięła. Nie mógł ustać w miejscu, a jego ciało trzęsło się mimowolnie. Jej ton zelżał widząc sie denerwuje.
– Coś się stało? 
– Słuchaj. Chodzi o Draco... Załamie się, jeśli się dowie. 
Nie miała sił bawić się w odszyfrowanie znaczenia jego słów. Zdołała zrozumieć, że sprawa jest poważna, a Nott nie jest w stanie tego wykrztusić. 
– Masz mi w tej chwili powiedzieć co się stało! 
– Narcyza zmarła – odparł zrezygnowany i opadł na ziemię. 
Nie poczuła radości, smutku czy rozgoryczenia. Jedyne słowo, które trafnie opisywało jej stan, to niedowierzanie. Theodor miał rację. Draco załamie się, gdy się dowie. Żal jaki poczuła do niego, był tak duży, że też opadła na podłogę. Został tak zmasakrowany, że balansował na granicy życia i śmierci, a teraz umarła mu matka. To niesprawiedliwe. Gdyby była na jego miejscu, nie chciałoby się jej żyć. Lecz on był silniejszy od niej. Da sobie radę, bo ona w niego wierzy. 
– Jak zmarła?– zapytała tak cicho, że prawie siebie nie słyszała. 
– Zamordowano ją. Nie wiadomo kto, co i jak. 
– Nie zasługuje na to! Nie zasługuje na takie cierpienie! – wyjąkała. 
– Mam zostać? 
– Nie. Muszę mu to powiedzieć. Muszę być przy nim.

♦♥♦♥

Weszła do jego sypialni najciszej jak się da. Spał. Wspięła się na jego łóżko i z żalem w oczach, wpatrywała się w jego śpiącą twarz. Wiedziała, że gdy mu powie, nie będzie w stanie funkcjonować. Nie chciała go budzić, ale impuls zrobił to za nią. Delikatnie odgarnęła pasemko jego włosów z powiek i najczulej jak potrafiła, dłonią przejechała po ciepłym policzku, wskutek czego się obudził. 
– Co ty wyprawiasz? – burknął i chciał się obrócić do niej plecami, lecz na to nie pozwoliła. 
– Pamiętaj, że pomimo, że nie darzymy się sympatią, możesz na mnie liczyć – szepnęła. 
– Granger... o co ci chodzi? – uniósł się na łokciach i spojrzał na nią podejrzliwie. 
– Umarła. – oznajmiła. Nie umiała prosto z mostu powiedzieć, że jedna z najważniejszych osób w jego życiu odeszła bezpowrotnie. 
– Kto umarł? 
– Twoja mama – powiedziała najciszej ja mogła. 
– Bredzisz – odparł, lecz widząc pełen żalu i współczucia wzrok dziewczyny, zakrył twarz w dłoniach – To nie możliwe... Przecież ja ją przedwczoraj widziałem... Była cała i zdrowa... – wyjąkał, analizując każde słowo, które wymówił. – Skąd wiesz...? 
– Nott był. To na pewno była ona. 
Chłopak wyskoczył z łóżka, zanim zdążyła zareagować. Zaczął wszystko rozwalać. Trząsł się, łkał i wyrywał włosy z głowy. Wiedziała, że to jest chwila w której musi mu pomóc. Podeszła do niego powoli i złapała za nadgarstki, by nie robił sobie krzywdy. Przytuliła go najmocniej jak mogła. Cały swój zapał wlała w ten najpewniej nic nie znaczący gest, choć w innych okolicznościach nigdy, by do tego nie doszło. Leżeli razem na podłodze, a ona uspokajała go jak tylko mogła. 
– Pomogę ci – szeptała – zostanę tak długo jak zechcesz. Byłeś przy mnie to i ja będę przy tobie, pamiętaj. 
– Dlaczego właśnie ona? Dlaczego moją mamę? Dlaczego nie ojca?! – jąkał, lecz powstrzymała go krótkim, lecz czułym pocałunkiem w usta. Nigdy, by tego nie zrobiła zważając na konsekwencję, lecz teraz o tym nie myślała. Teraz liczył się on i jego zdrowie psychiczne, które nieźle ucierpiało. 
– Osoby, które kocham odchodzą... To niesprawiedliwe – mamrotał boleśnie, a łzy ciekły po jego śnieżnobiałych policzkach. Widząc słone krople, starła je kciukiem z jego twarzy.
– Jesteś silny. Dasz radę. Masz Rose, Nott'a i... mnie. 
– Nie musisz tego robić... Nie musisz przy mnie być... To nie należy do twoich obowiązków... 
– Ale ja chcę tu być i chcę ci pomóc. Dobrze? 
– Dobrze. 
Leżeli na twardej podłodze, przytuleni do swoich ciał. Jeszcze kilka tygodni temu nie dopuszczała do siebie takiej myśli, by być bliżej niego. Nie rewanżowała się. Zasługiwał na pomoc, którą otrzyma od niej samej. Przez kolejne dni będzie musiał wysłuchiwać kondolencji, wyrazów współczucia... Dopiero teraz dostrzegła w nim małego, zagubionego chłopca, którego życie same się pokierowało. Zasnęła z wiedzą, że dla jej towarzysza, ta noc nie będzie łatwa. 

♦♥♦♥

Gdy się obudziła, była w swoim łóżku. Wstała i popędziła do jego sypialni. Po własnych doświadczeniach wiedziała, że ludzie w cierpieniu są niepoczytalni. Stał przy szafie, ubrany tak samo jak zawsze, gdy wychodził. Wiązał właśnie krawat, a minę miał tak obojętną, że patrzenie na niego bolało. 
– Wychodzisz? – zapytała i wpatrywała się, jak zapina guziki białej koszuli. 
– Tak – odparł, a jego twarz nie okazywała żadnych uczuć. Wolała, żeby płakał lub rozpaczał niż był tak lodowaty. 
– Proszę, nie zrób niczego głupiego. – oparła się o framugę drzwi – Wiem, że ci ciężko... -–chciała dokończyć, lecz przerwał jej stanowczym tonem
– Przestań. 
– Dobrze, ale zostań w domu. Chcę mieć ciebie na oku... Wiedzieć, że nic ci nie jest.
– Dziękuję za troskę, ale poradzę sobie sam – odpowiedział pewnie, lecz gdy zaczął kolejne zdanie, głos zaczął mu się łamać – Bo przecież muszę sobie dać radę... 
Stanął, a ręce podparł o drzwiczki szafy. Głowę spuścił na dół, a ona miała już pewność, że jednak jest w rozsypce. Podchodząc bliżej, usłyszała ciche jęki. 
– Cii... – starała się go bezskutecznie uspokoić. Gdy podniósł na nią wzrok, zauważyła, że całe jego oczy są czerwone. Zadecydowała, że w takim stanie nie wyjdzie z domu i powoli zaczęła mu rozpinać koszulę. 
– Kto pomyślałby, że będę cię rozbierać Malfoy – powiedziała, by trochę go rozweselić, a jego kąciki ust boleśnie uniosły się ku górze. Przebrała go w luźne rzeczy i zaprowadziła do łóżka.
– Mogę też się położyć? – spytała. Nie chciała, by czuł się przez nią osaczony. Odpowiedział jej bezszelestnym skinieniem głowy, a po chwili leżeli już razem. 
– Była wspaniałą mamą i jedyną osobą z rodziny, która miała serce. Odebrali nawet ją... – jęknął – Nie zawahają się zrobić krzywdy tobie i Rose... 
– Nic nam nie zrobią. Przysięgam. Przejmę twoje obowiązki i zaopiekuję się nią przez ten czas. 
– Nie musisz przecież tego robić... Za niecały miesiąc wracamy do Hogwartu. Znów będziesz wolna. 
– Muszę ci pomóc, a jeśli chcesz, zostanę dłużej. Zasługujesz na to. 
– Nic dla ciebie nie zrobiłem, a ty się dla mnie poświęcasz. To zbyt altruistyczne dla takiej osoby jak ja. 
– Nic dla mnie nie zrobiłeś? Ocaliłeś mnie. Pomogłeś mi. 
– To nie było nie wiadomo co. Mam prośbę. Moglibyśmy pomilczeć?
Odpowiedziała mu skinieniem głowy i pogrążyli się w ciężkiej, bolesnej ciszy wspomnień. 

♦♥♦♥

Cały dzień byli razem. Leżeli, rozmawiali, jedli. Oboje kontrolowali języki, bo żadne z nich nie chciało się rozdzielać. On potrzebował jej, a ona potrzebowała jego. Dopiero, kiedy przyszedł wieczór, odwiedził ich Snape. Złożył młodemu Malfoy'owi kondolencje i objaśnił jak ma się odbyć uroczystość pożegnalna. Cieszyła się, że choć w taki sposób Severus go odciąży. Wszystko przyjmował z obojętnością, byle znów zamknąć się w pokoju i próbować zapomnieć o wszystkim co złe. Miała z nim problem. Nie chciał iść na pogrzeb. Rozumiała go, lecz do końca życia będzie żałował, że nie poszedł. Szanowała i rozumiała jego "widzi mi się", bo miał do tego całkowite prawo. Po długich namowach ze strony dziewczyny, zgodził się pójść. Uroczystość miała odbyć się następnego dnia. 

♦♥♦♥

Gdy umierał członek rodziny śmierciożercy, Voldemort dbał by był żegnany z rozmachem. Tak było i tym razem. Białe lilie zdobiły całą salę, na którą zostali zaproszeni goście po pożegnaniu Narcyzy. Byli prawie wszyscy. Kojarzyła Bellatrix z mężem, Nimfadorę z którą zamieniła parę zdań, oraz Andromedę. Draco jako syn, stał i co chwilę zbierał wyrazy współczucia. Wiedziała, że przy ludziach nie może mu pomóc, więc usiadła i co jakiś czas wymieniała z nim porozumiewawcze spojrzenia. Lucjusz w odróżnieniu do syna, nie przejął się utratą żony. Upił się w raz z innymi śmierciożercami tak bardzo, że Draco w końcu wyprosił go z sali. Gdy ostatni goście wyszli, zostali tylko oni. 

– Nie wiem co zrobię z tymi wszystkimi kwiatami – mruknął ponuro, patrząc się na ponad dwadzieścia bukietów białych lilii.
– Rose będzie wiedziała co z nimi zrobić – odparła z delikatnych uśmiechem. – Byłeś dzielny. Choć nie poznałam twojej mamy osobiście, podejrzewam, że byłaby z ciebie dumna. 
– Wiem. Wracajmy do domu – złapał ją za dłoń i poszli ku wyjściu, aż ktoś  rzucił zaklęciem w ich stronę. 
–  Avada Kedavra! – krzyknął nieznajomy, a zielony promień zbliżał się do nich coraz bliżej z sekundy na sekundę.

47 komentarzy:

  1. Szkoda mi Narcyzy :C
    Biedny Draco, ale scena gdy Hermiona go pocieszała była cudowna!
    Rozdział świetny, końcówka bardzo interesująca :3
    A spadek komentarzy to normalka po wakacjach, ludzie mają coraz więcej nauki i coraz mniej czasu, tak więc tym się nie przejmuj :)
    Życzę weny!
    Kercia <3
    http://w-chmurach-milosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Kto umrze ?!!!??? Czekam czekam na kolejny rozdział
    -El

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział miażdży. Końcówka najlepsza. Mam przeczucie że avada kogoś trafi, ale ten cudem przeżyje xd

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział super :D Czekam na kolejny . Mam nadzieję że nikt znowu nie umrze . Zwroty akcji to jest naprawdę super :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekam na kolejny rozdział . Cudoo *-*

    OdpowiedzUsuń
  6. Sądzę, że ktoś chce wymordować wszystkich Malfoyów na zlecenie Voldemorta :-( spk

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział! Nie mogę doczekać się następnego :D
    Pozdrawiam
    ~MoniA

    OdpowiedzUsuń
  8. Dodaj kolejny rozdział proszę a i lubię twój styl pisania

    OdpowiedzUsuń
  9. Może Dracuś uratuje Mionę

    OdpowiedzUsuń
  10. Fagfgfhdhthtdhehujfg! <3 Brak słów. Naprawdę, nie wiem co napisać. Dużo akcji świetnie napisane....Kocham!!!! <3 <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie nie!! Nie chce takiego zakonczenia! Jednego nie kumam. Bella nienawidzi Tonks. Były w tym samym miejscu i.sie.niee. pozabijały?? Nie logiczne. Dziwne rozmieszczenie tekstu. Ale pomijając. Reszta byla bomba! Takie slodkie..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomimo iż wiem że Tonks z Bellą nie darzą się sympatią muszę przyznać iż nie zastanawiałam się jakby zareagowały. Można przypuszczać, że doszło między nimi do sprzeczki lecz wolałam skupić się na wątku Dramione.
      A co do rozmieszczenie -zgadzam się. Gdy pisałam coś poszło nie tak.
      Dziękuję za komentarz:)

      Usuń
  12. Świetny rozdział :) Czekam na kolejny i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  13. Cześć! Widziałam na grupie Twój post, więc postanowiłam skomentować :)

    "nie poprawne" - niepoprawne, przymiotniki z nie piszemy razem ;)

    "I wtedy nagle do Hermiony dotarło to czego obawiała się dobre kilkanaście godzin. Draco żyje! Jego serce wciąż biję!" - nie rozumiem, Hermiona bała się, że Draco będzie żył?O.o

    "Opanowała euforię, by zostać niezauważonym." - zła płeć - niezauważoną.

    "gadają" - dużo ładniej i zgrabniej brzmi "rozmawiają"

    "Jeśli nawalisz ja się nimi zajmę" po "nawalisz" przecinek

    "nikt Ci nie powiedział" - w dialogach zwroty grzecznościowe piszemy mała literą

    "Więc nie zgrywaj troszczącej się Gryfonki gdy kurtyny opadły" - chyba kurtyna opadła i przed "gdy" przecinek.

    "Iż powiedział" - iż?

    "czerwony policzek [...] zaczerwieniony policzek; wyjść [...] wyjść" - powtórzenie

    "Ona też trzyma się na dystans." - jak można trzymać się na dystans kiedy kogoś policzkujesz, a później całujesz w ten właśnie policzek? Poza tym trzymanie się na dystans to również brak zaangażowania emocjonalnego.

    "unosi się ku górze [...] opaść na dół" - kolejny blog, gdzie widzę podobny błąd!:) Klatka nie może unosić się w dół i opadać w górę, więc "unosi się ku górze" jest błędem. To tak jak z faktem autentycznym - samo słowo fakt, znaczy, że coś jest autentyczne.

    "nakazała – Mam już dość sekretów. " - po "nakazała" kropka

    "Ravenclaw'u [...] Nott'a" - bez apostrofu; jeżeli wyraz kończy się na spółgłoskę to jest on nie potrzebny

    "odparł zrezygnowany i opadł na ziemię." - nigdy nie zrozumiem tego opadania na ziemię załamanym. Poważnie! Jak mi zmarła babcia to płakałam i kuliłam się w łóżku, ale by opadać na ziemię, gdy się dowiedziałam? Przecież to jest nieracjonalne... No chyba, że to Twoje dziecko czy mąż, ale obca w sumie osoba? Matka przyjaciela?

    "lecz czułym pocałunkiem w usta. Nigdy by tego nie zrobiła zważając na konsekwencję, lecz teraz o tym nie myślała. Teraz liczył się on i jego zdrowie psychiczne, które nieźle ucierpiało" - jak pocałunek od znienawidzonej (jak dobrze zrozumiałam w rozdziale) osoby miałby pozwolić go uspokoić i zachować zdrowie psychiczne? Moim zdaniem nielogiczne.

    "złapał ją za dłoń i poszli ku wyjściu, aż ktoś rzucił zaklęciem w ich stronę." brakuje mi tutaj czegoś przed "aż"; może spróbuj użyć innego słowa w miejsce "aż" ponieważ teraz brzmi to dla mnie trochę dziwnie

    Post muszę podzielić na dwie części, bo nie mieszczę się w 4096 znakach ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. druga część :)


      No to tyle na temat błędów, które rzuciły mi się w oczy :) Muszę Ci przyznać, że to jedno z lepiej napisanych rozdziałów, które przeczytałam w ostatnich czasach na blogach. Masz ciekawą fabułę, bogate słownictwo i ładnie opisujesz. Popracowałabym jeszcze trochę nad stylem, bo miejscami było dla mnie zbyt ckliwe, ale przecież ile czytelników tyle ulubionych wersji :) Zainteresowała mnie historia. Wydaje mi się, że jak dobrze to rozegrasz to Twój blog może być na prawdę bardzo doby i mieć masę fanów. Na pewno ma potencjał :) Podoba mi się, że tonacja jest utrzymana w ciemnych kolorach - spokojniej się czyta. No i ten wilkołak - niesamowity! Bardzo podoba mi się szablon.

      Polecam popracować nad wyglądem notek - tekst wyjustowany wygląda dużo ładniej i przejrzyściej. Co dla mnie jest dużym NO, NO, NO to błaganie, a raczej szantaż o komentarze. 40 komentarzy = nowa notka? Dla mnie to brak szacunku dla czytelników. Czytelnicy, nawet ta garstka, czyta i komentuje. Mimo to nie dbasz o ich komentarze czy o jakość komentarzy tylko o to by był, czyli jakby w moim odczuciu po prostu chcesz pochwał. Kapuję, komentarze karmią wenę, sama tego doświadczam, cieszą dają poczucie satysfakcji. Jednak czy nie przyjemniej jest przeczytać komentarz, który mówi o Twojej twórczości zamiast zwykłego - podobało mi się, kiedy next?:3 - wydaje mi się, że tak :) Zapałam do Ciebie sympatią przez ten tekst :)

      Trzymaj się i pisz dalej, ponieważ dobrze to robisz :) Tylko błagam - nie szantażuj o komentarze swoich czytelników. To nie jest dobrze odbierane w fandomie :)

      Pozdrawiam,
      Rzan

      Usuń
  14. Ciekawi mnie kto zabił Narcyzę :/ I kto rzucił Avadę

    OdpowiedzUsuń
  15. Pisz pisz pisz pisz <3
    uwielbiam Cię :D
    piękne zakończenie xd jestem ciekawa kto zabił Narcyzę ..
    i kto rzucił Avadę ... czy będą cali i zdrowi ?
    Proszę o jak najszybsze dodanie kolejnego rozdziału:*

    OdpowiedzUsuń
  16. Rozdział cudowny,czekam na dalszą część.

    OdpowiedzUsuń
  17. Super !!! czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie mogę się doczekać co będzie dalej. :) *-*

    OdpowiedzUsuń
  19. Zaintrygowałaś mnie ostatnim zdaniem :). Czekam z niecierpliwością na kolejny :**

    OdpowiedzUsuń
  20. SUPER! Mam pytanko. jakbym otworzyła własny blog pt ,,Gra śmierci cz. I'' zreklamowałabyś go? :)
    Jej. Ale ostatnie zdanie. *-*

    OdpowiedzUsuń
  21. Czekam na następny !!!

    OdpowiedzUsuń
  22. Super *_*
    Odpuścisz te 40 kom?
    Ładnie prosze ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Ej na nowe rozdzialy nie moglo by być na przyklad 30 lub 35 kom boteraz ludzie chodzą do szkoly i jest ciezko wiec pewnie nie maja czasu skomentowac :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Rozdział świetny. Naprawdę fajnie się czyta.

    OdpowiedzUsuń
  25. Nie mogę się doczekać kolejnej części

    OdpowiedzUsuń
  26. Ciekawe kto rzucił avadę i na kogo

    OdpowiedzUsuń
  27. omg *o* jhjknadojsnaufjodnsbaofdsaboufbdsaouif... rzygam tęczą z literkami *o*!

    OdpowiedzUsuń
  28. 40 :3 nowy rozdział, plizzzz!:3

    OdpowiedzUsuń
  29. Kiedy nowy juz 40 komentarzy?

    OdpowiedzUsuń
  30. Napisalas, ze dzisiaj nowy rozdział, a o której? To jest boskie!

    OdpowiedzUsuń
  31. Kiedy nowy rozdział?
    Ładnie proszę :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Ojeju!*.*no wspaniały a zarazem i ciekawy rozdział! nie można było się oderwać!^^tak samo jak i do wszystkich!
    fabuła jest fantastyczna! czytając każdy rozdział od początku muszę powiedzieć , że piszesz coraz lepiej!;)
    P.S oby tak dalej!;* życzę ci jak najwięcej weny oraz chęci do dalszego pisania!:*

    OdpowiedzUsuń
  33. No i nie ma rozdziału :/

    OdpowiedzUsuń
  34. SUPER! <3 Kiedy rozdział? Sądząc po komentarzach miał być wczoraj...Jeśli się spuźnia to mam nadzieję,że będzie boski jak reszta. <3

    OdpowiedzUsuń